Środowiska LGBTQ na świecie od dawna protestują przeciw tzw. terapii reparatywnej. Chodzi o rodzaj psychoterapii, która ma na celu doprowadzenie osób o skłonnościach homoseksualnych do osiągnięcia trwałej dyspozycji do zawarcia stałego związku heteroseksualnego. W wielu krajach działają tego typu ośrodki – by wspomnieć choćby Courage w USA czy Odwagę w Polsce – a mogą się nawet pochwalić w tej dziedzinie sukcesami. Ich działalność wywołuje jednak niezadowolenie propagatorów genderyzmu.
W grudniu zeszłego roku parlament na Malcie – pod wpływem udanej kampanii lobby gejowskiego – przyjął jednogłośnie zakaz terapii reparatywnej w tym kraju. Jeśli jakiś psychoterapeuta będzie chciał pomóc cierpiącemu homoseksualiście, który się do niego zgłosi z prośbą o ratunek, ryzykuje 5 miesięcy więzienia i karę 5 tysięcy euro grzywny. Środowiska LGBTQ na świecie są zachwycone. Stawiają Maltę za wzór i domagają się, by inne kraje poszły tą samą drogą. Zdaniem lobby gejowskiego, tego rodzaju praktyka jest nieludzka i niezgodna z gender.
Czyżby? Główna twórczyni ideologii gender Judith Butler mówi, że nikt nie rodzi się mężczyzną ani kobietą, zaś płeć to nie stan, lecz płynny proces. Można więc dowolnie zmieniać swą płeć, gdyż wszystko pozostaje kwestią wolnego wyboru, a decydująca jest świadomość. Jeśli więc ktoś czuje się źle jako mężczyzna i chce zostać kobietą, może pójść do lekarza, a ten ma obowiązek – np. poprzez ingerencję chirurgiczną i kurację hormonalną – pomóc mu zmienić swój stan.
Jak się ma do tego jednak żądanie środowisk LGBTQ, by zakazać terapii reparatywnej? Sytuacja jest bowiem analogiczna. Oto jakiś homoseksualista czuje się nieszczęśliwy i zrozpaczony z powodu swej preferencji płciowej; zjawia się u psychoterapeuty, błagając go o pomoc w zmianie swej orientacji… i co? Okazuje się, że w tym przypadku lekarz nie ma prawa mu pomóc.
Logicznie rzecz biorąc, terapia reparatywna powinna być przez środowiska LGBTQ przyjmowana z entuzjazmem jako zgodna z ideologią gender. Mamy przecież do czynienia ze świadomym wyborem człowieka, który chce zmienić swój status seksualny. Ale okazuje się, że nie ma takiego prawa.
Zmiany zmianami, płynność płynnością, ale proces może być tylko jednokierunkowy… Chodzi po prostu o to, by zakwestionować porządek natury i zniszczyć pojęcie normy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/325329-zakaz-terapii-reparatywnej-czyli-prawdziwe-oblicze-ideologii-gender