Podczas swych podróży po świecie gościłem w wielu domach i zauważyłem pewną prawidłowość. W krajach zachodnich czymś powszechnym jest wyrzucanie do śmieci ogromnych ilości jedzenia. W śmietnikach często lądują napoczęte lub nawet nietknięte posiłki, nie mówiąc już o niedojedzonych choćby w połowie. W Polsce z tego typu zjawiskiem się nie spotkałem.
Swego czasu natknąłem się na przemówienie byłego premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna, które potwierdziło moje obserwacje. W lipcu 2008 roku podczas szczytu grupy G8 w Tokio zganił on swych rodaków, przywołując dane, że przeciętna rodzina brytyjska wyrzuca co roku do śmieci nietknięte jedzenie o wartości 420 funtów. Media ujawniły jednak szybko, że kilka godzin po tym przemówieniu Brown zjadł wspólnie z przywódcami siedmiu innych państw G8 posiłek złożony z ośmiu dań, a większość potraw wylądowała potem w śmietniku.
Uruchomiony przez Brytyjczyków specjalny program monitorowania odpadów (Waste and Resources Action Programme) pozwolił stwierdzić, że w latach 2007-2008 mieszkańcy Wielkiej Brytanii wyrzucali do śmieci rocznie ponad 474 milionów nieotwartych jogurtów (czyli około 1,3 miliona dziennie), ponad 160 milionów porcji gotowych posiłków, ponad 200 tysięcy całych kurczaków itd. Od tamtego czasu do dziś niewiele się zmieniło.
Rozmawiałem niedawno na ten temat z jednym z wysokich urzędników naszego Ministerstwa Ochrony Środowiska. Powiedział mi, że na międzynarodowych spotkaniach używał tego argumentu w rozmowach ze swoimi odpowiednikami z innych krajów. Wskazywał Polskę jako miejsce, gdzie takie marnotrawstwo jest nie do pomyślenia. Był to – jego zdaniem – dowód na zanik w tej sferze świadomości ekologicznej mieszkańców Zachodu. Świadomości, która w Polsce jest nadal żywa nie na skutek edukacji ekologicznej, ale naturalnego szacunku dla darów przyrody (urzędnik ów cytował nawet swym zachodnim rozmówcom fragment wiersza Norwida o kruszynie chleba). Najczęściej reakcją interlokutorów było niedowierzanie, że taka postawa konsumencka jest dziś w ogóle możliwa.
Niezależnie od tego, czy ta różnica między nami a Zachodem wynika z pewnej codziennej kultury, czy z poziomu zamożności, to warto przywoływać argumentację odwołującą się do ochrony środowiska. Jest bowiem faktem, że to my – choć Polska jest często przedstawiana na europejskich forach jako kraj nieprzyjazny ekologii – jesteśmy w tej sferze bardziej przyjaźni środowisku naturalnemu niż oni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/321564-polska-nie-ma-szans-na-mistrzostwo-swiata-w-wyrzucaniu-jedzenia