Może stanie się coś w świecie, co zatamuje ten postęp i okaże się, że skuteczniejszy jest powrót do nieco mniejszych poletek. Inaczej możemy utworzyć jedną wielką firmę, jeden wielki Związek Radziecki z odgórnym planowaniem
— mówi Przemysław Babiarz w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Za nami rok polskiego sportu. Spotkało nas w nim coś wyjątkowego?
Przemysław Babiarz, komentator sportowy Telewizji Polskiej: Mamy za sobą dwie potężne imprezy - Euro 2016 i letnie Igrzyska Olimpijskie w Rio. Trzeba jednak koniecznie dołączyć do tego Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce w Amsterdamie, gdzie po raz pierwszy w historii wygraliśmy w klasyfikacji medalowej. To aż sześć złotych medali. A przypomnę, że nawet w tych najtłustszych latach tzw. wunder teamu, czyli w 1958 w Sztokholmie, gdzie mieliśmy osiem złotych medali, czy w Budapeszcie roku 1966, gdzie zdobyliśmy ich siedem, zajmowaliśmy drugie miejsca w tej klasyfikacji.
Jak Pan ocenia występ naszych piłkarzy na Euro 2016 we Francji?
Wiadomo, że Euro 2016 to niesamowicie ważne wydarzenie. Doszliśmy do ćwierćfinału, który przegraliśmy dopiero po rzutach karnych w pojedynku z późniejszymi mistrzami. Nawałka stworzył zespół, który nie pękł psychicznie jak zespół Smudy podczas Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. Ten zespół został tak skonstruowany, że był w stanie wytrzymać to ogromne ciśnienie. Robert Lewandowski, zmęczony sezonem w Bayernie, wciąż był przywódcą tej drużyny na boisku. Był odgromnikiem, który skupiał na sobie uwagę. Świetnie też zagrał Grzegorz Krychowiak. To były trochę jego mistrzostwa. Dzięki temu turniejowi uwierzyliśmy, że możemy się dobrać do każdego przeciwnika. Nie ma już reprezentacji, w walce z którymi nie mamy czego szukać. Konsekwencją takiej postawy są wyniki trwających eliminacji do mundialu.
Igrzyska w Rio chyba nie spełniły naszych oczekiwań?
Na Igrzyskach zdobyliśmy jedenaście medali, czyli o jeden więcej niż na trzech poprzednich. Przebito przeklętą granicę dziesięciu krążków. Mimo to, te jedenaście nie do końca spełnia nasze aspiracje. Mierzyliśmy wyżej, mówiono o szesnastu, osiemnastu medalach. Rzeczywistość okazała się twardsza. W lekkoatletyce liczyliśmy na trzy złota, skończyło się na trzech medalach, ale każdy z innego kruszcu. Można powiedzieć, że drugie miejsce Piotrka Małachowskiego mogło się zdarzyć. Na pewno porażką było to co spotkało Pawła Fajdka, który był żelaznym faworytem. Gdy przegrywał przed czterema laty, ta porażka tak nie bolała. Paweł nie był wtedy aż takim faworytem. Do tych przeklętych eliminacji w Rio wygrał ponad 30 konkursów. Dobrze, że znalazł się Wojtek Nowicki, który do tej pory był zawodnikiem wiecznie brązowym i zastąpił Pawła na podium. Ważne jest jednak, że lekkoatletyka zdobyła najwięcej medali. Dobrze poszło nam w wiosłach, w kajakach, kolarstwie. Jak na nasze aspiracje, to jednak trochę za mało. Igrzyska skończyły się dla nas na 3+.
To jaki to był rok dla polskiego sportu?
To był ciekawy rok polskiego sportu. Warto pamiętać o zwycięstwie Vive Targi Kielce w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych. To zdarzenie poważne i szczególnie ważne, bo zwycięstwo drużynowe przemnaża emocje widowni przez liczbę zawodników. Nasi szczypiorniści byli też w półfinale w Rio. Skończyło się bez medalu, ale przyciągnęli uwagę. Niby ten rok był słaby dla skoczków narciarskich, ale teraz na koniec dają nam nadzieję. Pasjonuję się pływaniem i ostatni raz nie mieliśmy reprezentanta Polski w tej dyscyplinie w finale olimpijskim w 1976 roku. Końcówka roku jest jednak bardziej optymistyczny. To sport, w którym drzemie u nas duży potencjał.
Ważnym momentem polskiego sportu były w tym roku mecze Legii Warszawa
W sporcie, jak i w innych dziedzinach życia, mamy do czynienia z poważną komercjalizacją. Podmioty sportowe, kluby, zaczynają być niemal korporacjami. Jak Legia Warszawa ma rywalizować z zespołami z najsilniejszych lig, skoro ich budżety są kilkadziesiąt razy większe? To powoduje, że zawsze z większą podejrzliwością patrzę na piłkę klubową. Już u startu równość szans zanika. A Legia została poobijana, 0:6, 0:3, 1:5 i 4:8. Ale to właśnie ten mecz z Borussią (4:8) pokazał, że może być lepiej. Skończyło się awansem do Ligi Europejskiej. Mój optymizm byłby jednak większy gdyby nie odejście Nemanji Nikolicia i prawdopodobne kolejne transfery z klubu. Czy chodzi o kasę klubu czy siłę zespołu? Czy pieniądze są po to, by realizować cele, czy sportowe cele są po to, by zdobywać pieniądze? To problem współczesnego świata i to nie tylko sportowego. Wiele instytucji realizuje inny cel niż ten, do którego zostały powołane.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Może stanie się coś w świecie, co zatamuje ten postęp i okaże się, że skuteczniejszy jest powrót do nieco mniejszych poletek. Inaczej możemy utworzyć jedną wielką firmę, jeden wielki Związek Radziecki z odgórnym planowaniem
— mówi Przemysław Babiarz w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Za nami rok polskiego sportu. Spotkało nas w nim coś wyjątkowego?
Przemysław Babiarz, komentator sportowy Telewizji Polskiej: Mamy za sobą dwie potężne imprezy - Euro 2016 i letnie Igrzyska Olimpijskie w Rio. Trzeba jednak koniecznie dołączyć do tego Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce w Amsterdamie, gdzie po raz pierwszy w historii wygraliśmy w klasyfikacji medalowej. To aż sześć złotych medali. A przypomnę, że nawet w tych najtłustszych latach tzw. wunder teamu, czyli w 1958 w Sztokholmie, gdzie mieliśmy osiem złotych medali, czy w Budapeszcie roku 1966, gdzie zdobyliśmy ich siedem, zajmowaliśmy drugie miejsca w tej klasyfikacji.
Jak Pan ocenia występ naszych piłkarzy na Euro 2016 we Francji?
Wiadomo, że Euro 2016 to niesamowicie ważne wydarzenie. Doszliśmy do ćwierćfinału, który przegraliśmy dopiero po rzutach karnych w pojedynku z późniejszymi mistrzami. Nawałka stworzył zespół, który nie pękł psychicznie jak zespół Smudy podczas Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. Ten zespół został tak skonstruowany, że był w stanie wytrzymać to ogromne ciśnienie. Robert Lewandowski, zmęczony sezonem w Bayernie, wciąż był przywódcą tej drużyny na boisku. Był odgromnikiem, który skupiał na sobie uwagę. Świetnie też zagrał Grzegorz Krychowiak. To były trochę jego mistrzostwa. Dzięki temu turniejowi uwierzyliśmy, że możemy się dobrać do każdego przeciwnika. Nie ma już reprezentacji, w walce z którymi nie mamy czego szukać. Konsekwencją takiej postawy są wyniki trwających eliminacji do mundialu.
Igrzyska w Rio chyba nie spełniły naszych oczekiwań?
Na Igrzyskach zdobyliśmy jedenaście medali, czyli o jeden więcej niż na trzech poprzednich. Przebito przeklętą granicę dziesięciu krążków. Mimo to, te jedenaście nie do końca spełnia nasze aspiracje. Mierzyliśmy wyżej, mówiono o szesnastu, osiemnastu medalach. Rzeczywistość okazała się twardsza. W lekkoatletyce liczyliśmy na trzy złota, skończyło się na trzech medalach, ale każdy z innego kruszcu. Można powiedzieć, że drugie miejsce Piotrka Małachowskiego mogło się zdarzyć. Na pewno porażką było to co spotkało Pawła Fajdka, który był żelaznym faworytem. Gdy przegrywał przed czterema laty, ta porażka tak nie bolała. Paweł nie był wtedy aż takim faworytem. Do tych przeklętych eliminacji w Rio wygrał ponad 30 konkursów. Dobrze, że znalazł się Wojtek Nowicki, który do tej pory był zawodnikiem wiecznie brązowym i zastąpił Pawła na podium. Ważne jest jednak, że lekkoatletyka zdobyła najwięcej medali. Dobrze poszło nam w wiosłach, w kajakach, kolarstwie. Jak na nasze aspiracje, to jednak trochę za mało. Igrzyska skończyły się dla nas na 3+.
To jaki to był rok dla polskiego sportu?
To był ciekawy rok polskiego sportu. Warto pamiętać o zwycięstwie Vive Targi Kielce w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych. To zdarzenie poważne i szczególnie ważne, bo zwycięstwo drużynowe przemnaża emocje widowni przez liczbę zawodników. Nasi szczypiorniści byli też w półfinale w Rio. Skończyło się bez medalu, ale przyciągnęli uwagę. Niby ten rok był słaby dla skoczków narciarskich, ale teraz na koniec dają nam nadzieję. Pasjonuję się pływaniem i ostatni raz nie mieliśmy reprezentanta Polski w tej dyscyplinie w finale olimpijskim w 1976 roku. Końcówka roku jest jednak bardziej optymistyczny. To sport, w którym drzemie u nas duży potencjał.
Ważnym momentem polskiego sportu były w tym roku mecze Legii Warszawa
W sporcie, jak i w innych dziedzinach życia, mamy do czynienia z poważną komercjalizacją. Podmioty sportowe, kluby, zaczynają być niemal korporacjami. Jak Legia Warszawa ma rywalizować z zespołami z najsilniejszych lig, skoro ich budżety są kilkadziesiąt razy większe? To powoduje, że zawsze z większą podejrzliwością patrzę na piłkę klubową. Już u startu równość szans zanika. A Legia została poobijana, 0:6, 0:3, 1:5 i 4:8. Ale to właśnie ten mecz z Borussią (4:8) pokazał, że może być lepiej. Skończyło się awansem do Ligi Europejskiej. Mój optymizm byłby jednak większy gdyby nie odejście Nemanji Nikolicia i prawdopodobne kolejne transfery z klubu. Czy chodzi o kasę klubu czy siłę zespołu? Czy pieniądze są po to, by realizować cele, czy sportowe cele są po to, by zdobywać pieniądze? To problem współczesnego świata i to nie tylko sportowego. Wiele instytucji realizuje inny cel niż ten, do którego zostały powołane.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/320787-przemyslaw-babiarz-dla-wpolitycepl-czy-sportowe-cele-sa-po-to-by-zdobywac-pieniadze-to-problem-wspolczesnego-swiata