19 listopada w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach miały miejsce uroczystości Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana. Brał w nich udział Prezydent RP Andrzej Duda i jego rodzice.
Dla nas to była oczywistość, że taki Akt oddania się Chrystusowi Królowi powinien być w Polsce przyjęty. Przecież były Śluby Jasnogórskie, oddaliśmy się w opiekę Maryi. Dlaczego więc mamy nie uznać Chrystusa za Króla? Przecież codziennie w modlitwie mówimy: Przyjdź królestwo Twoje
—podkreślił w rozmowie z „Naszym Dziennikiem prof. Jan Duda.
Ten rok jest cały wyjątkowy, bo oprócz rocznicy chrztu Polski był to rok poświęcony miłosierdziu, więc połączenie wejścia w chrześcijaństwo i praktykowania nauki Chrystusa, realizacji najważniejszego przykazania - miłości Boga i człowieka
—powiedziała prof. Janina Milewska-Duda.
Ojciec prezydenta dodał, że bez wypełnienia tego przykazania, bez wzajemnej miłości między ludźmi, nie będziemy w stanie stworzyć silnej wspólnoty.
Powinniśmy na co dzień ufać Panu Bogu, bo to jest w interesie naszego Narodu
—mówił.
Rodzice prezydenta zaznaczyli też, że ogromne znaczenie ma fakt, że przyjęcie Chrystusa za Króla i Pana miało charakter publiczny i odbyło się w obecności Episkopatu i prezydenta wybranego przez naród.
Obowiązkiem prezydenta jest dbać o dobro Narodu, a to dobro uzewnętrznia się także w wymiarze religijnym
—zaznaczył prof. Duda.
Rodzice Andrzeja Dudy zaangażowali się w odbudowę i powrót Pomnika Chrystusa Króla w Poznaniu. Monument, z powodu protestu prezydenta miasta z PO, wciąż nie może wrócić na miejsce, które zajmował przed II wojną światową.
Ten pomnik pamiętam z dzieciństwa, mieliśmy w domu rocznik „Przewodnika Katolickiego” z 1939 roku, przeglądaliśmy regularnie to piękne pismo. Dlatego z przyjemnością włączyliśmy się w przekazanie pomnika przez artystę Kościołowi. Spór wokół tej sprawy jest dla mnie niezrozumiały. Przecież to było wotum za zjednoczenie ziem polskich i Narodu po zaborach. Ludzie chyba nie zdają sobie sprawy, co to znaczy być rozdzielonym przez 123 lata granicami obcych państw. To, że społeczeństwo się zjednoczyło, to jest cud. Pomnik został zdewastowany i sprofanowany na samym początku okupacji. Niemcy wiedzieli, że to jest najważniejszy przeciwnik
—opowiadał ojciec prezydenta Andrzeja Dudy, a jego mama dodała.
Wróg zawsze niszczy filary Narodu.
Prof. Duda ostro podkreślił:
Chyba trzeba być ciemnym, za przeproszeniem, gdy ktoś tego nie rozumie. Bezczelność tych kręgów - wrogich jakimkolwiek symbolom religijnym - jest po prostu niewiarygodna.
Rodzice prezydenta odnieśli się też do chorej europejskie poprawności politycznej, rugowania religii z przestrzeni publicznej i coraz bardziej widocznej chrystofobii.
Jeśli ktoś mi tłumaczy, że nie ma różnicy między kobietą a mężczyzną poza różnicami kulturowymi, to jest ewidentnie wciskanie ciemnoty. Oczywiście cel jest jasny: depopulacja Europejczyków. Malthus obliczał, jaką moc musiałaby mieć gilotyna, by ściąć iluś ludzi, i uznał, że to jest niemożliwe, no to teraz wymyślili inny sposób. Pan Lukas (ideolog nowej lewicy) wymyślił, że wystarczy obrzydzić kobiecie mężczyznę, a mężczyźnie kobietę i jeszcze cały czas mówić, jakie to są problemy z dziećmi, że rodzina to przemoc, patologia. Bzdury, kompletne bzdury. To są ewidentne przemyślane sposoby niszczenia rodziny i depopulacji.
—wyjaśniał prof. Duda.
Musimy zatrzymać ten trend rugowania Chrystusa z przestrzeni publicznej. To jest nasz obowiązek jako narodu. Bez zasad zginiemy. (…) Lewackie i libertyńskie wstecznictwo niesie tylko rozkład, szczególnie moralny. Musimy być czujni
—apelują na koniec rodzice prezydenta RP.
ann/Nasz Dziennik”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/317047-rodzice-prezydenta-andrzeja-dudy-obowiazkiem-prezydenta-jest-dbac-o-dobro-narodu-a-to-dobro-uzewnetrznia-sie-takze-w-wymiarze-religijnym