Nazizm niewiele miał wspólnego z państwem narodowym, gdyż jego racją bytu było to, co etniczne i rasowe. W państwie narodowym obywatelstwo to jedno, pochodzenie etniczne drugie. Na fundamentalną wartość tak pojmowanego państwa narodowego uwagę zwróciła Hannah Arendt w „Korzeniach totalitaryzmu”. Do tej książki często wracam. Jej refleksja o państwie narodowym jest opozycyjna wobec tego co wynika z ponadnarodowych panruchów czy to rasistowskich jak nazizm czy kosmopolitycznych jak komunizm. Warto przytoczyć jej argumentację, której subtelność i żelazna logika budzą podziw i są moim zdaniem, nie do podważenia. Państwo narodowe gwarantuje rzeczywistą wolność ludziom. Bo to prawa obywatelskie w pierwszym rzędzie warunkują te ogólnoludzkie. Po prostu praw człowieka, do których odwołują się kodowcy i inni kosmopolici, kiedyś komuniści, rzekomo niezbywalnych, nie da się wyegzekwować. Te prawa to abstrakcja. Dwudziestowieczne doświadczenia totalitaryzmów pokazały jak w laboratorium, że jakaś abstrakcyjna koncepcja praw ludzkich, oparta na założeniu, że istnieje istota ludzka jako taka, bez narodowości, natychmiast się załamała w obliczu absolutnej przemocy. Nie ma nic świętego w „abstrakcyjnej nagości bycia człowiekiem”. Więcej. Ci, którzy przeżyli obozy zagłady, gułagi i obozy koncentracyjne zauważyli szybko, że abstrakcyjna nagość bycia tylko istotą ludzką stanowiła dla nich właśnie największe zagrożenie. „Z tego powodu – pisze Arendt - byli uważani za dzikusów i obawiając się, że w końcu zostaną uznani za zwierzęta, upierali się przy swojej narodowości, ostatnim śladzie obywatelstwa, które poprzednio mieli, jako jedynym pozostałym i uznanym dowodzie ich związków z ludzkością. Ich nieufność wobec praw naturalnych i wybranie praw narodowych, obywatelskich wynika właśnie z uświadomienia sobie, że prawa naturalne są przyznawane nawet dzikusom”.
Wnioski jakie płyną z obserwacji Hannah Arendt mają daleko idące konsekwencje, które ludzie obdarzeni zdrowym rozsądkiem intuicyjnie wyczuwają. Narodowość jest egzystencjalna tarczą, rodzajem pancerza, osłoną przed losem. Ci, którzy walczą z tym co narodowe w sensie politycznym, chcą uczynić wolnych ludzi czymś gorszym od niewolników. Szok po 10 kwietnia, upokorzenie i rozpacz z tego właśnie wynikały. Bowiem bycie niewolnikiem oznaczało poza wszystkim, jakieś miejsce w społeczeństwie. Było zatem czymś więcej niż „abstrakcyjną nagością”, że jest się tylko człowiekiem. Dlatego nie utrata określonych praw, ale utrata wspólnoty politycznej gwarantującej jakiekolwiek prawa jest prawdziwym nieszczęściem. Przykład państwa Izrael, zbudowanego po II wojnie, z taką zajadłością atakowanego przez lewactwo, dowodzi czarno na białym, że przywrócenie praw ludzkich dokonuje się tylko przez przywrócenie praw obywatelskich, przez silne narodowe państwo. „Człowiek - zauważa Arendt – może utracić wszystkie tak zwane prawa człowieka, nie tracąc swojej podstawowej cechy, godności ludzkiej. Dopiero utrata państwa jako zbiorowości politycznej wyłącza go ze człowieczeństwa”.
Świętujmy więc 11 listopada i budujmy silne państwo, we własnym interesie i tych, którzy przyjdą po nas.
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Strachy i Lachy. Przemiany polskiej pamięci 1982-2012” - Andrzej Nowak.
Książka wręcz niezbędna w każdym patriotycznym domu!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nazizm niewiele miał wspólnego z państwem narodowym, gdyż jego racją bytu było to, co etniczne i rasowe. W państwie narodowym obywatelstwo to jedno, pochodzenie etniczne drugie. Na fundamentalną wartość tak pojmowanego państwa narodowego uwagę zwróciła Hannah Arendt w „Korzeniach totalitaryzmu”. Do tej książki często wracam. Jej refleksja o państwie narodowym jest opozycyjna wobec tego co wynika z ponadnarodowych panruchów czy to rasistowskich jak nazizm czy kosmopolitycznych jak komunizm. Warto przytoczyć jej argumentację, której subtelność i żelazna logika budzą podziw i są moim zdaniem, nie do podważenia. Państwo narodowe gwarantuje rzeczywistą wolność ludziom. Bo to prawa obywatelskie w pierwszym rzędzie warunkują te ogólnoludzkie. Po prostu praw człowieka, do których odwołują się kodowcy i inni kosmopolici, kiedyś komuniści, rzekomo niezbywalnych, nie da się wyegzekwować. Te prawa to abstrakcja. Dwudziestowieczne doświadczenia totalitaryzmów pokazały jak w laboratorium, że jakaś abstrakcyjna koncepcja praw ludzkich, oparta na założeniu, że istnieje istota ludzka jako taka, bez narodowości, natychmiast się załamała w obliczu absolutnej przemocy. Nie ma nic świętego w „abstrakcyjnej nagości bycia człowiekiem”. Więcej. Ci, którzy przeżyli obozy zagłady, gułagi i obozy koncentracyjne zauważyli szybko, że abstrakcyjna nagość bycia tylko istotą ludzką stanowiła dla nich właśnie największe zagrożenie. „Z tego powodu – pisze Arendt - byli uważani za dzikusów i obawiając się, że w końcu zostaną uznani za zwierzęta, upierali się przy swojej narodowości, ostatnim śladzie obywatelstwa, które poprzednio mieli, jako jedynym pozostałym i uznanym dowodzie ich związków z ludzkością. Ich nieufność wobec praw naturalnych i wybranie praw narodowych, obywatelskich wynika właśnie z uświadomienia sobie, że prawa naturalne są przyznawane nawet dzikusom”.
Wnioski jakie płyną z obserwacji Hannah Arendt mają daleko idące konsekwencje, które ludzie obdarzeni zdrowym rozsądkiem intuicyjnie wyczuwają. Narodowość jest egzystencjalna tarczą, rodzajem pancerza, osłoną przed losem. Ci, którzy walczą z tym co narodowe w sensie politycznym, chcą uczynić wolnych ludzi czymś gorszym od niewolników. Szok po 10 kwietnia, upokorzenie i rozpacz z tego właśnie wynikały. Bowiem bycie niewolnikiem oznaczało poza wszystkim, jakieś miejsce w społeczeństwie. Było zatem czymś więcej niż „abstrakcyjną nagością”, że jest się tylko człowiekiem. Dlatego nie utrata określonych praw, ale utrata wspólnoty politycznej gwarantującej jakiekolwiek prawa jest prawdziwym nieszczęściem. Przykład państwa Izrael, zbudowanego po II wojnie, z taką zajadłością atakowanego przez lewactwo, dowodzi czarno na białym, że przywrócenie praw ludzkich dokonuje się tylko przez przywrócenie praw obywatelskich, przez silne narodowe państwo. „Człowiek - zauważa Arendt – może utracić wszystkie tak zwane prawa człowieka, nie tracąc swojej podstawowej cechy, godności ludzkiej. Dopiero utrata państwa jako zbiorowości politycznej wyłącza go ze człowieczeństwa”.
Świętujmy więc 11 listopada i budujmy silne państwo, we własnym interesie i tych, którzy przyjdą po nas.
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Strachy i Lachy. Przemiany polskiej pamięci 1982-2012” - Andrzej Nowak.
Książka wręcz niezbędna w każdym patriotycznym domu!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/315281-narod-a-prawa-czlowieka-nagle-polskosc-jest-trendy-czekam-kiedy-kijowski-i-jego-akolici-przebiora-sie-w-mundury-legionistow?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.