Nie jestem wrogiem szczepionek, ale skoro ministerstwo zdrowia chce karać rodziców, którzy nie szczepią swoich dzieci, to rozumiem, że weźmie też na siebie finansowanie leczenia w przypadku powikłań, które po szczepieniach się zdarzają
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Wojciech Bakun, poseł Kukiz 15, członek zespołu ds. Bezpieczeństwa Programu Szczepień
CZYTAJ WIĘCEJ: Nowe szczepienia obowiązkowe i pod przymusem prawnym. Ministerstwo Zdrowia wycofuje się z wcześniejszych zapowiedzi?
wPolityce.pl: Ministerstwo Zdrowia chce od przyszłego roku rozszerzyć koszyk bezpłatnych szczepień dla dzieci. Według wstępnych planów oznacza to, że rodzice będą musieli pod groźbą odpowiedzialności karnej szczepić swoje pociechy także przeciw pneumokokom. Państwa zespół sejmowy, nazywany już „antyszczepionkowym” z pewnością oprotestuje ten pomysł.
Wojciech Bakun: Przyklejenie nam łatki wrogów szczepionek jest kłamliwe i krzywdzące. Nasz zespół powstał przede wszystkim po to, by uświadamiać ministerstwu zdrowia potrzebę edukacji i tłumaczenia rodzicom tego, czym są szczepionki, jak działają, z czego się składają, dlaczego zawierają takie, a nie inne substancje konserwujące. Tę dyskusję chcieliśmy wywołać, spowodować, by ludzie rozmawiali, nie o tym czy szczepić czy nie szczepić, tylko dlaczego warto szczepić. Ja nie jestem przeciwnikiem szczepień. Jakaś gazeta mi zarzuciła, że ja nie szczepiłem swoich dzieci. Szkoda, że ta gazeta zapomniała napisać, że takie miałem zalecenie lekarza, któremu bardzo ufam. Jeśli pediatra mi coś zaleca, to ja nie mam kompetencji, by jego zdanie podważać. Z lekarzem konsultowałem każdą szczepionkę dla dziecka. I słyszałem od niego: panie Wojtku, na to szczepić, a na to nie szczepić.
A przeciw pneumokokom by Pan zaszczepił? Od nowego roku zresztą lekarz już nic Panu w tej sprawie nie doradzi, bo szczepienie to ma być przymusowe.
Nie chcę oceniać zasadności szczepienia przeciwko pneumokokom. To oczywiste, że ministerstwo zdrowia ma za zadanie ochronę naszego życia, a system szczepień w swoim założeniu jest systemem, który ma doprowadzać do tego byśmy mniej chorowali. Natomiast jeśli ministerstwo wprowadza obowiązek szczepień pod rygorem kar, które nam grożą za niezaszczepienie dziecka, to oczekuję, że ministerstwo weźmie też pełną odpowiedzialność za ewentualne skutki niekorzystne, które mogą się pojawić po tego typu zabiegu. Nie ma znaczenia czy to pneumokoki czy to inne szczepienia obowiązkowe, ta zasadność obowiązku powinna ciągnąć za sobą obowiązek zadośćuczynienia, leczenia w przypadku jakiegokolwiek powikłania. Szczepień przeciw pneumokokom boję się z innego powodu. Doniesienia medialne mówiły o tym, że szczepionki, które zostały zamówione przez ministerstwo, to jest ich jakaś tańsza wersja, inna od szczepionek zalecanych przez ekspertów.
Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda wcześniej zapowiadał rozdzielenie refundacji od przymusu prawnego. Czy minister zmienił zdanie, czy mamy do czynienia z chaosem komunikacyjnym?
Mam nadzieję, że minister bierze odpowiedzialność za swoje słowa, choć mam ogromne wątpliwości, czy panuje on nad swoją linią przekazu. Jeśli bowiem w lipcu mówi: nie jestem za przymusem, a we wrześniu - wprowadzimy z przymusem, to rzeczywiście coś jest nie tak. Edukacja na temat szczepionki pneumokokowej dałaby dużo lepsze efekty niż odgórne decyzje o przymusie szczepień, bo to zawsze w ludziach wzbudza sprzeciw i bunt. Jeśli ta szczepionka faktycznie jest taka dobra, tłumaczmy to ludziom, weźmy na siebie ewentualne szkody, które może wyrządzić i wtedy ludzie będą pewniejsi, że warto zaszczepić dziecko, ale nie zmuszajmy ich do tego. To jest moja rada dla pana ministra.
Czy przyglądał się Pan zagranicznym rozwiązaniom legislacyjnym. Jak inni organizują u siebie koszyki szczepień?
Na pewno czym innym jest oceniać program szczepień w Afryce, gdzie istnieją realne zagrożenia, a czym innym w kraju wysoko rozwiniętym. Jeśli dążymy do standardu zachodniego, to popatrzmy jak wyglądają kalendarze szczepień na zachodzie i zauważmy, że różnią się znacznie od naszego. Na zachodzie przymusu szczepień nie ma, mało tego, istnieją fundusze odszkodowawcze w przypadku powikłań. U nas wprowadza się przymus, ale jednocześnie nie daje się ludziom pewności, że w przypadku jakichś sytuacji państwo udzieli pomocy. Polski pacjent nie jest chroniony. Powinno się o tym przede wszystkim pomyśleć. U mojej córki po szczepionce MMR (przeciw odrze, śwince i różyczce – dop.red.) została zdiagnozowana cukrzyca typu pierwszego. Mam dziecko, które będzie chorowało do końca życia, bo nikt mnie wcześniej nie uprzedził, że takie powikłanie jest możliwe.
Czy to dlatego zajął się pan sprawami szczepień – stąd zainteresowanie tematem?
Zająłem się nim dlatego, że jestem świadomym rodzicem. A ponieważ nie mam stosownego wykształcenia, by móc samodzielnie oceniać zasadność szczepień, walczę o dostęp do kompleksowej i uczciwej edukacji w tym zakresie. Wprowadzanie odgórnego przymusu przez ministerstwo zdrowia na pewno temu nie służy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/310732-bakun-przymus-szczepien-musi-niesc-za-soba-zadoscuczynienie-za-leczenie-ewentualnych-powiklan-nasz-wywiad