Nie wiem, czy to kwestia słabości intelektualnej środowisk liberalnej lewicy, czy też utraty kontroli nad własną propagandą, ale mam wrażenie, że od pewnego czasu rolę rzeczników tych środowisk przejęli celebryci
— pisze na początku swojego felietonu w „Rzeczpospolitej” Konrad Kołodziejski.
Kołodziejski odnosi się do słów Doroty Wellman, która wezwała kobiety do wzięcia udziału w tzw. czarnym proteście, argumentując, że kobiety nie są głupimi krowami, aby można było za nie decydować.
Decydować o czym? Oczywiście o aborcji. Logicznie z tej wypowiedzi wynika, że kobiety, które sprzeciwiają się aborcji, są głupimi krowami. Zapewne głupimi krowami są i te panie, które nie wezmą udziału w zapowiedzianym na poniedziałek strajku
— podkreśla publicysta.
Jak zaznacza, większość kobiet nie pójdzie protestować, więc liberalna lewica może je określić wspomnianym epitetem.
W ten sposób zarówno ja, jak i wiele innych osób dowiedziało się, że ich matki, żony i córki są głupimi krowami
— pisze Kołodziejski, dodając, że w Polsce postać matki cieszyła się do tej pory ogromnym szacunkiem i uświęceniem.
Liberalna lewica uważa jednak matkę za głupią krowę, bo przecież tylko głupia krowa – jak to zwierzę – ma instynkt macierzyński. Prawdziwa kobieta jest – zdaniem postępowców – wyzwolona spod takich niskich motywacji, używa życia i wie, do czego służy, czy też powinien służyć ginekolog
— stwierdza.
A głupia krowa – jak to krowa – pasie się na pastwisku, rodzi cielęta, karmi je. Jakaż ta natura jest bezmyślna, prawda?
— podsumowuje publicysta.
ak/rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/310469-kolodziejski-odpowiada-wellman-liberalna-lewica-uwaza-matke-za-glupia-krowe-bo-tylko-ona-ma-instynkt-macierzynski