Ileż było krzyku kiedy niedawno zarząd Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych zaprosił pracowników na Mszę Świętą z okazji rocznicy powstania szacownego przedsiębiorstwa… Ileż pouczeń o konieczności szanowania wrażliwości ateistów (choć w zwykłym życiu tak trudno ich spotkać), o „neutralności światopoglądowej”, o tolerancji. I tak jest zawsze zawsze kiedy naturalny dla Polaków, nierozerwalnie związany z życiem narodu katolicyzm pojawia się choć na chwilę w przestrzeni publicznej - w szkole, na uczelni czy w pracy.
Fałsz tej postawy najlepiej widać kiedy agresywna lewica próbuje wymusić realizację swoich celów. Choćby w obecnej wulgarnej próbie (oni się nigdy nie poddają!) zmiany klimatu społecznego wokół zabijania dzieci nienarodzonych. Media lewicowe od kilku nachalnie promują akcję dziwacznego protestu przeciwko obywatelskim próbom obrony życia. Ma on przybrać formę absencji w pracy w najbliższy poniedziałek. Co ciekawe, to powtórzenie manewru z Islandii z lat 70. Wcześniej próbowano wdrożyć u nas z kolei akcję francuską - masowych ogłoszeń osób publicznych o zabiciu dziecka nienarodzonego. Widać, że chcą nas przerobić dokładnie tak samo, na taką samą modłę.
Tę nieludzką w swojej wymowie akcję nakręcają między innymi (bijące zresztą ostatnio nawet własne rekordy politycznego zacietrzewienia) „Fakty TVN”. I tak w zatytułowanym „Koniec żartów” materiale Macieja Knapika usłyszeliśmy, że
ta kobieta do pracy jednak przyjdzie.
„Ta kobieta” to pani premier Beata Szydło. Na szczęście Krystyna Janda
przeprosi widzów i nie zagra tego dnia.
To ona zresztą akcję - wedle TVN - tę skierowaną przeciw bezbronnym dzieciom kampanię nakręca.
Inicjatywa w Internecie zdobyła tysiące zwolenniczek i zwolenników
— donoszą z radością”Fakty”. I tu kluczowy cytat:
Są pracodawcy, którzy zapowiadają, że w poniedziałek w pracy oczekują tylko mężczyzn, a kobiety mają iść protestować w swoich miastach i miejscowościach.
I jeszcze:
W wielu dużych miastach, często tam gdzie rządzi opozycja, słyszymy to samo: dla czarnego strajku jest zielone światło, pracownice magistratu mogą nie przychodzić do biur. Podobnie w Warszawie.
W poznańskim magistracie ponad 70 procent to właśnie kobiety. Stąd specjalne pismo do dyrektorów (by umożliwili wzięcie wolnego w tym dniu).
Jak widać - to już nie jest akcja oddolna. To zorganizowana próba łamania wolności sumienia. Jeszcze raz zacytujmy Knapika:
Są pracodawcy, którzy zapowiadają, że w poniedziałek w pracy oczekują tylko mężczyzn, a kobiety mają iść protestować w swoich miastach i miejscowościach.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ileż było krzyku kiedy niedawno zarząd Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych zaprosił pracowników na Mszę Świętą z okazji rocznicy powstania szacownego przedsiębiorstwa… Ileż pouczeń o konieczności szanowania wrażliwości ateistów (choć w zwykłym życiu tak trudno ich spotkać), o „neutralności światopoglądowej”, o tolerancji. I tak jest zawsze zawsze kiedy naturalny dla Polaków, nierozerwalnie związany z życiem narodu katolicyzm pojawia się choć na chwilę w przestrzeni publicznej - w szkole, na uczelni czy w pracy.
Fałsz tej postawy najlepiej widać kiedy agresywna lewica próbuje wymusić realizację swoich celów. Choćby w obecnej wulgarnej próbie (oni się nigdy nie poddają!) zmiany klimatu społecznego wokół zabijania dzieci nienarodzonych. Media lewicowe od kilku nachalnie promują akcję dziwacznego protestu przeciwko obywatelskim próbom obrony życia. Ma on przybrać formę absencji w pracy w najbliższy poniedziałek. Co ciekawe, to powtórzenie manewru z Islandii z lat 70. Wcześniej próbowano wdrożyć u nas z kolei akcję francuską - masowych ogłoszeń osób publicznych o zabiciu dziecka nienarodzonego. Widać, że chcą nas przerobić dokładnie tak samo, na taką samą modłę.
Tę nieludzką w swojej wymowie akcję nakręcają między innymi (bijące zresztą ostatnio nawet własne rekordy politycznego zacietrzewienia) „Fakty TVN”. I tak w zatytułowanym „Koniec żartów” materiale Macieja Knapika usłyszeliśmy, że
ta kobieta do pracy jednak przyjdzie.
„Ta kobieta” to pani premier Beata Szydło. Na szczęście Krystyna Janda
przeprosi widzów i nie zagra tego dnia.
To ona zresztą akcję - wedle TVN - tę skierowaną przeciw bezbronnym dzieciom kampanię nakręca.
Inicjatywa w Internecie zdobyła tysiące zwolenniczek i zwolenników
— donoszą z radością”Fakty”. I tu kluczowy cytat:
Są pracodawcy, którzy zapowiadają, że w poniedziałek w pracy oczekują tylko mężczyzn, a kobiety mają iść protestować w swoich miastach i miejscowościach.
I jeszcze:
W wielu dużych miastach, często tam gdzie rządzi opozycja, słyszymy to samo: dla czarnego strajku jest zielone światło, pracownice magistratu mogą nie przychodzić do biur. Podobnie w Warszawie.
W poznańskim magistracie ponad 70 procent to właśnie kobiety. Stąd specjalne pismo do dyrektorów (by umożliwili wzięcie wolnego w tym dniu).
Jak widać - to już nie jest akcja oddolna. To zorganizowana próba łamania wolności sumienia. Jeszcze raz zacytujmy Knapika:
Są pracodawcy, którzy zapowiadają, że w poniedziałek w pracy oczekują tylko mężczyzn, a kobiety mają iść protestować w swoich miastach i miejscowościach.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/310079-przymus-proaborcyjny-fakty-tvn-z-zachwytem-o-pracodawcach-oglaszajacych-ze-kobiety-maja-isc-protestowac-w-haniebnej-akcji?strona=1