Papież Benedykt XVI potwierdził jej świętość 10 maja 2012 roku, a następnie – 7 października 2012 r. – ogłosił ją doktorem Kościoła. Zwróćmy uwagę na okoliczności tego czasu: niepokój, chaos polityczny, społeczny i ekonomiczny, zamęt, który bardzo wyraźnie wkrada się w życie ludzi i społeczeństw. W tym właśnie czasie niepewności papież wychodzi do nas z nowym światłem. Hildegarda z Bingen ponad dziewięć wieków temu żyła w podobnych okolicznościach: w okresie bardzo trudnym dla Kościoła, dla cesarstwa, dla duchowieństwa. Wówczas Hildegarda zajaśniała niczym pochodnia. Mówiono o niej Sibilla Renum, a dzisiaj przywołuje się ją po to, abyśmy potrafili z jej nauczania czerpać, ale też ukierunkować swoje życie. Aby zrozumieć dokąd powinniśmy pójść
— pisze s. dr Blanka Szymańska OSB, prezentując niezwykłą postać św. Hildegardy z Bingen.
Jak podkreśla s. Szymańska, „zaszczytny tytuł Doktora Kościoła nadawany jest wybitnym świętym, którzy wnieśli znaczący wkład w pogłębienie zrozumienia Bożego misterium, jak również swym życiem, pracą i dorobkiem wzbogacili skarbnicę chrześcijańskiego doświadczenia”.
Dziś liturgiczne wspomnienie św. Hildegardy z Bingen, która jako średniowieczna benedyktynka, teolog i lekarz, ma dla współczesnego człowieka rozwiązanie niemal wszystkich problemów cywilizacyjnych.
Publikujemy obszerne fragmenty tekstu s. dr Blanki Szymańskiej OSB.
Aby określać kogoś zaszczytnym tytułem Doktora Kościoła, osoba musi spełnić trzy warunki. Pierwszym warunkiem jest prawowierność nauki (łac. doctrina orthodoxa), tzn. wszystko, co osoba pisze, mówi, co głosi, musi nie tylko mieścić się w ramach nauczania Kościoła katolickiego, ale jednocześnie ma to być przekaz, który w sposób najbardziej pełny przybliża zamiar Boga ukryty w nauczaniu Kościoła. Drugi – to świętość życia (łac. sanctitas vitae). Dziewięciowiekowe oczekiwanie na ogłoszenie Hildegardy świętą, a następnie doktorem Kościoła dowiodło, że w Sancta Mater Ecclesiae wszystko ma swój czas, a decyzje nie są podyktowane żadnym automatyzmem. Dlatego świętość życia, którą Hildegarda potwierdziła swoim przykładem, zaangażowaniem we wspólnotę, w praktykę Reguły św. Benedykta, w posługę na rzecz osób, które do niej przybywały, jest gwarantem, że ten warunek został spełniony. I trzeci warunek, że Kościół katolicki nie tylko uznaje to nauczanie (łac. approbatio ecclesiae), ale jednocześnie zaleca, czy prosi wręcz wiernych, aby do tego nauczania chętnie sięgali, zgodnie z Tradycją. To, co zostało spisane, wypowiedziane, wygłoszone, a także przykład życia osoby świętej są na tyle ważne dla współczesnego człowieka, że powinny być niejako przez niego zgłębiane z natury rzeczy, tzn. my musimy pragnąć zapoznawania się z dziedzictwem, ze spuścizną, którą nam święty pozostawił, a stanowi dla nas pewne i pomocne narzędzie na drodze naszego uświęcenia i zbawienia
— podkreśla s. Szymańska, przypominając że niewielu świętych nosi ten tytuł.
”Hildegarda jest 35. doktorem Kościoła w jego historii, w tym dopiero czwartą kobietą po św. Teresie Wielkiej, św. Katarzynie ze Sieny i po małej Teresie od Dzieciątka Jezus. Jest jednocześnie pierwszą kobietą – doktorem Kościoła – ogłoszoną w XXI wieku” - zaznacza autorka.
Papież Benedykt XVI nie tylko teraz, na okoliczność uroczystego nadania tytułu dostrzega tę wyjątkową kobietę, ale wielokrotnie o niej wspominał w czasie pontyfikatu. W jednej z katechez nazywał ją prorokinią germańską, Sybillą znad Renu i świetlanym wzorcem. Przywoływał osobiste refleksje Hildegardy, która określała się mianem piórka na wietrze, piórkiem w ręku Boga, którym pozwalała pisać na kartach własnego życia. Całą tę spuściznę znaków, które w jej osobie się dokonywały, dziś my możemy podjąć i rozważać dla własnych potrzeb, ale i też dla potrzeb całego świata – ludzi, których spotykamy na naszej drodze. Osoba św. Hildegardy, jak wskazał papież Benedykt XVI, jest nam dana, jako znak na drodze do zbawienia. Co ważne, nie tylko zachwycamy się nią, jako osobą związaną z medycyną, ze zdrowym stylem życia, z żywieniem, ale przede wszystkim dlatego, że pomaga ona rozpoznawać znaki czasu na drogach codzienności, które uświęcają nasze dzieje. Warto też pamiętać, że już Jan Paweł II nazywał Hildegardę wielką, niezwykłą i wspaniałą kobietą, teologiem, mistykiem na nasze czasy: była światłem dla ludzi jej czasów, które świeci jeszcze jaśniej dziś
— przypomina s. dr Blanka Szymańska OSB.
Lista cech, przymiotników i innych określeń opisujących tę postać jest bardzo długa. Słyszymy zapewne o niej, że była twórcą, była pisarzem, kompozytorem, że odnawiała życie zakonne. Wiemy, że była znawcą medycyny, ziół i przyrodoznawcą. Odbywała podróże kaznodziejskie (misyjne, jakbyśmy to dziś określili). Wszystko to sprawia, że – podobnie jak Dante – istotnie wyprzedzała swoją epokę. Pozostaje symbolem kobiety renesansu w sercu średniowiecza. W pierwszej kolejności jednak pozwolę sobie zauważyć, że była benedyktynką. Hildegarda przede wszystkim była benedyktynką. Można pokusić się wręcz o stwierdzenie, że niewiele wydarzyłoby się, gdyby nie jej życie realizowane w klasztorze żyjącym Regułą św. Benedykta. To było jej jednym z pierwszych zobowiązań. Z doświadczenia wspólnoty wiemy, że to życie jest piękne, ale też trudne i wymagające. Hildegarda poszła za tym wyzwaniem, poszła za tym trudem i osiągnęła szczęście, żyjąc Regułą swojego wielkiego Zakonodawcy
— zaznacza s. Szymańska.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Papież Benedykt XVI potwierdził jej świętość 10 maja 2012 roku, a następnie – 7 października 2012 r. – ogłosił ją doktorem Kościoła. Zwróćmy uwagę na okoliczności tego czasu: niepokój, chaos polityczny, społeczny i ekonomiczny, zamęt, który bardzo wyraźnie wkrada się w życie ludzi i społeczeństw. W tym właśnie czasie niepewności papież wychodzi do nas z nowym światłem. Hildegarda z Bingen ponad dziewięć wieków temu żyła w podobnych okolicznościach: w okresie bardzo trudnym dla Kościoła, dla cesarstwa, dla duchowieństwa. Wówczas Hildegarda zajaśniała niczym pochodnia. Mówiono o niej Sibilla Renum, a dzisiaj przywołuje się ją po to, abyśmy potrafili z jej nauczania czerpać, ale też ukierunkować swoje życie. Aby zrozumieć dokąd powinniśmy pójść
— pisze s. dr Blanka Szymańska OSB, prezentując niezwykłą postać św. Hildegardy z Bingen.
Jak podkreśla s. Szymańska, „zaszczytny tytuł Doktora Kościoła nadawany jest wybitnym świętym, którzy wnieśli znaczący wkład w pogłębienie zrozumienia Bożego misterium, jak również swym życiem, pracą i dorobkiem wzbogacili skarbnicę chrześcijańskiego doświadczenia”.
Dziś liturgiczne wspomnienie św. Hildegardy z Bingen, która jako średniowieczna benedyktynka, teolog i lekarz, ma dla współczesnego człowieka rozwiązanie niemal wszystkich problemów cywilizacyjnych.
Publikujemy obszerne fragmenty tekstu s. dr Blanki Szymańskiej OSB.
Aby określać kogoś zaszczytnym tytułem Doktora Kościoła, osoba musi spełnić trzy warunki. Pierwszym warunkiem jest prawowierność nauki (łac. doctrina orthodoxa), tzn. wszystko, co osoba pisze, mówi, co głosi, musi nie tylko mieścić się w ramach nauczania Kościoła katolickiego, ale jednocześnie ma to być przekaz, który w sposób najbardziej pełny przybliża zamiar Boga ukryty w nauczaniu Kościoła. Drugi – to świętość życia (łac. sanctitas vitae). Dziewięciowiekowe oczekiwanie na ogłoszenie Hildegardy świętą, a następnie doktorem Kościoła dowiodło, że w Sancta Mater Ecclesiae wszystko ma swój czas, a decyzje nie są podyktowane żadnym automatyzmem. Dlatego świętość życia, którą Hildegarda potwierdziła swoim przykładem, zaangażowaniem we wspólnotę, w praktykę Reguły św. Benedykta, w posługę na rzecz osób, które do niej przybywały, jest gwarantem, że ten warunek został spełniony. I trzeci warunek, że Kościół katolicki nie tylko uznaje to nauczanie (łac. approbatio ecclesiae), ale jednocześnie zaleca, czy prosi wręcz wiernych, aby do tego nauczania chętnie sięgali, zgodnie z Tradycją. To, co zostało spisane, wypowiedziane, wygłoszone, a także przykład życia osoby świętej są na tyle ważne dla współczesnego człowieka, że powinny być niejako przez niego zgłębiane z natury rzeczy, tzn. my musimy pragnąć zapoznawania się z dziedzictwem, ze spuścizną, którą nam święty pozostawił, a stanowi dla nas pewne i pomocne narzędzie na drodze naszego uświęcenia i zbawienia
— podkreśla s. Szymańska, przypominając że niewielu świętych nosi ten tytuł.
”Hildegarda jest 35. doktorem Kościoła w jego historii, w tym dopiero czwartą kobietą po św. Teresie Wielkiej, św. Katarzynie ze Sieny i po małej Teresie od Dzieciątka Jezus. Jest jednocześnie pierwszą kobietą – doktorem Kościoła – ogłoszoną w XXI wieku” - zaznacza autorka.
Papież Benedykt XVI nie tylko teraz, na okoliczność uroczystego nadania tytułu dostrzega tę wyjątkową kobietę, ale wielokrotnie o niej wspominał w czasie pontyfikatu. W jednej z katechez nazywał ją prorokinią germańską, Sybillą znad Renu i świetlanym wzorcem. Przywoływał osobiste refleksje Hildegardy, która określała się mianem piórka na wietrze, piórkiem w ręku Boga, którym pozwalała pisać na kartach własnego życia. Całą tę spuściznę znaków, które w jej osobie się dokonywały, dziś my możemy podjąć i rozważać dla własnych potrzeb, ale i też dla potrzeb całego świata – ludzi, których spotykamy na naszej drodze. Osoba św. Hildegardy, jak wskazał papież Benedykt XVI, jest nam dana, jako znak na drodze do zbawienia. Co ważne, nie tylko zachwycamy się nią, jako osobą związaną z medycyną, ze zdrowym stylem życia, z żywieniem, ale przede wszystkim dlatego, że pomaga ona rozpoznawać znaki czasu na drogach codzienności, które uświęcają nasze dzieje. Warto też pamiętać, że już Jan Paweł II nazywał Hildegardę wielką, niezwykłą i wspaniałą kobietą, teologiem, mistykiem na nasze czasy: była światłem dla ludzi jej czasów, które świeci jeszcze jaśniej dziś
— przypomina s. dr Blanka Szymańska OSB.
Lista cech, przymiotników i innych określeń opisujących tę postać jest bardzo długa. Słyszymy zapewne o niej, że była twórcą, była pisarzem, kompozytorem, że odnawiała życie zakonne. Wiemy, że była znawcą medycyny, ziół i przyrodoznawcą. Odbywała podróże kaznodziejskie (misyjne, jakbyśmy to dziś określili). Wszystko to sprawia, że – podobnie jak Dante – istotnie wyprzedzała swoją epokę. Pozostaje symbolem kobiety renesansu w sercu średniowiecza. W pierwszej kolejności jednak pozwolę sobie zauważyć, że była benedyktynką. Hildegarda przede wszystkim była benedyktynką. Można pokusić się wręcz o stwierdzenie, że niewiele wydarzyłoby się, gdyby nie jej życie realizowane w klasztorze żyjącym Regułą św. Benedykta. To było jej jednym z pierwszych zobowiązań. Z doświadczenia wspólnoty wiemy, że to życie jest piękne, ale też trudne i wymagające. Hildegarda poszła za tym wyzwaniem, poszła za tym trudem i osiągnęła szczęście, żyjąc Regułą swojego wielkiego Zakonodawcy
— zaznacza s. Szymańska.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/308674-pod-prad-kobieta-renesansu-w-sercu-sredniowiecza-o-sw-hildegardzie-z-bingen