Thyssen podkreśliła, że dalej jest otwarta na dialog z parlamentami państw członkowskich ws. przepisów o pracownikach delegowanych.
Ale w tej chwili piłka jest po stronie Parlamentu Europejskiego i Rady, ponieważ to oni stanowią tutaj prawa. To są też instytucje otwarte na dialog. Każdy może rozmawiać z każdym
— powiedziała.
Zwróciła uwagę, że w najbliższych miesiącach będą trwały pracy nad tym, w jaki sposób dyrektywa obejmie transportowców.
Musimy przyjrzeć się tym zasadom. Zrobić to w sposób bardzo dokładny i adekwatny do potrzeb sektora. Nie możemy wrzucać do jednego worka kopalń, transportu międzynarodowego itd. To jest coś, co musimy wypracować
— wyjaśniała unijna komisarz.
Jej zdaniem, na wprowadzeniu dyrektywy skorzystają pracownicy.
Chcę upewnić się, że ci ludzie będą traktowani rzetelnie i sprawiedliwie, nie będą obywatelami drugiej kategorii. Będą otrzymywać takie samo wynagrodzenie za wykonaną pracę
— mówiła.
Jak zaznaczyła, spotkanie z minister Rafalską było otwarte.
Chociaż nie było wspólnego porozumienia, to przynajmniej ustaliłyśmy, że dbamy o tworzenie miejsc pracy i jakość miejsc pracy w Polsce.
Obecnie firmy, delegujące swoich pracowników do pracy za granicą, muszą im zapewnić jedynie płacę minimalną kraju goszczącego. Tymczasem projekt KE zakłada, że pracownik wysłany przez pracodawcę do innego kraju UE na pewien czas, powinien mieć prawo do takiego samego wynagrodzenia, jak pracownik lokalny, a nie tylko do płacy minimalnej. Miałby otrzymywać np. premie czy dodatki przysługujące pracownikom lokalnym. Według koncepcji KE, gdy okres delegowania pracownika przekroczy dwa lata, powinien on być w pełni objęty przez prawo pracy kraju goszczącego, co oznacza np. konieczność odprowadzania lokalnych (czyli na Zachodzie wyższych) składek na ubezpieczenie zdrowotne.
Polskie władze uważają, że zmiany w unijnych przepisach będą niekorzystne dla naszych, konkurujących przede wszystkim ceną, firm świadczących usługi w innych krajach członkowskich. Z Polski pochodzi najwięcej pracowników delegowanych w UE; w 2014 r. było to prawie 430 tysięcy na 1,9 mln (22,3 proc.).
ak/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Thyssen podkreśliła, że dalej jest otwarta na dialog z parlamentami państw członkowskich ws. przepisów o pracownikach delegowanych.
Ale w tej chwili piłka jest po stronie Parlamentu Europejskiego i Rady, ponieważ to oni stanowią tutaj prawa. To są też instytucje otwarte na dialog. Każdy może rozmawiać z każdym
— powiedziała.
Zwróciła uwagę, że w najbliższych miesiącach będą trwały pracy nad tym, w jaki sposób dyrektywa obejmie transportowców.
Musimy przyjrzeć się tym zasadom. Zrobić to w sposób bardzo dokładny i adekwatny do potrzeb sektora. Nie możemy wrzucać do jednego worka kopalń, transportu międzynarodowego itd. To jest coś, co musimy wypracować
— wyjaśniała unijna komisarz.
Jej zdaniem, na wprowadzeniu dyrektywy skorzystają pracownicy.
Chcę upewnić się, że ci ludzie będą traktowani rzetelnie i sprawiedliwie, nie będą obywatelami drugiej kategorii. Będą otrzymywać takie samo wynagrodzenie za wykonaną pracę
— mówiła.
Jak zaznaczyła, spotkanie z minister Rafalską było otwarte.
Chociaż nie było wspólnego porozumienia, to przynajmniej ustaliłyśmy, że dbamy o tworzenie miejsc pracy i jakość miejsc pracy w Polsce.
Obecnie firmy, delegujące swoich pracowników do pracy za granicą, muszą im zapewnić jedynie płacę minimalną kraju goszczącego. Tymczasem projekt KE zakłada, że pracownik wysłany przez pracodawcę do innego kraju UE na pewien czas, powinien mieć prawo do takiego samego wynagrodzenia, jak pracownik lokalny, a nie tylko do płacy minimalnej. Miałby otrzymywać np. premie czy dodatki przysługujące pracownikom lokalnym. Według koncepcji KE, gdy okres delegowania pracownika przekroczy dwa lata, powinien on być w pełni objęty przez prawo pracy kraju goszczącego, co oznacza np. konieczność odprowadzania lokalnych (czyli na Zachodzie wyższych) składek na ubezpieczenie zdrowotne.
Polskie władze uważają, że zmiany w unijnych przepisach będą niekorzystne dla naszych, konkurujących przede wszystkim ceną, firm świadczących usługi w innych krajach członkowskich. Z Polski pochodzi najwięcej pracowników delegowanych w UE; w 2014 r. było to prawie 430 tysięcy na 1,9 mln (22,3 proc.).
ak/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/307713-rafalska-po-rozmowie-z-komisarz-ue-o-pracownikach-delegowanych-wyrazilam-rozczarowanie-ze-ke-nie-uwzglednila-procedury-zoltej-kartki?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.