Marcinkiewicz i jego przerośnięte EGO. "Mało komu się w tym środowisku powiodło jak mnie! Ja bardzo przepraszam, ale byłem premierem!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Kazimierz Marcinkiewicz wychodzi z założenia, że nikt nie pochwali go tak bardzo jak on sam. Więc chwali się z całych sił i z ogromnym zaangażowaniem w jednym możliwym miejscu, czyli w „Gazecie Wyborczej”.

Sukces przynosi satysfakcję

—zaznaczył Marcinkiewicz.

Na czym polega sukces byłego premiera?

Prowadzę działalność gospodarczą. Jestem doradcą i wspomagam firmy w różnych zadaniach: organizuję finansowanie dla inwestycji, szukam partnerów strategicznych, uczestniczę w rozmowach z bankami, kojarzę firmy między sobą, ułatwiam im wejście na rynki zagraniczne

—tak Marcinkiewicz opisuje swoją pracę.

Ale nie tylko to, daje mu tak ogromną satysfakcję. Marcinkiewicz lubi też brylować w mediach i wypowiadać się na każdy temat. Poucza, przywołuje do porządku, ocenia itp…

Zakochałem się w funkcji komentatora, bo dopiero teraz mogę się wypowiadać zupełnie swobodnie. Nie ogranicza mnie lojalność partyjna. Za moich czasów ograniczała, a dziś to już nie jest ograniczenie, tylko totalny brak wolności

—podkreślił były premier, bo właśnie to premierowanie doprowadziło go do tak ogromnego życiowego sukcesu. Marcinkiewicz zaznacza.

(…) mało komu się w tym środowisku powiodło jak mnie! Ja bardzo przepraszam, ale byłem premierem rządu Prawa i Sprawiedliwości. Tylko przez dziewięć miesięcy, ale jednak premierem. Odniosłem wiele sukcesów.

Jakich sukcesów?

Mówię o zaufaniu społecznym, wzroście gospodarczym, największej liczbie inwestycji zagranicznych ever, reformie energetyki itd. Nie mam się za co rewanżować, ale może lepiej niż inni rozumiem mechanizmy zachodzące w partii rządzącej. To, że stamtąd wyszedłem, nie znaczy, że muszę milczeć, gdy widzę, że obrany przez nią kierunek jest zły

—ostrzegł rząd Kazimierz Marcinkiewicz.

Wypisz wymaluj samochwała. Byłemu premierowi życzymy opamiętania.

B. naczelny „Faktu” demaskuje Marcinkiewicza: „Stracił poczucie rzeczywistości, oderwał się od gruntu. On naprawdę myślał, że jest Bogiem!”

ann/wyborcza.pl 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych