MRPiPS chce odejść od instytucjonalnej pieczy zastępczej na rzecz rodzin zastępczych

fot. FreeImages
fot. FreeImages

* MRPiPS zależy od odejściu od instytucjonalnej pieczy zastępczej i doprowadzeniu do tego, by w systemie dominująca była rodzina zastępcza - mówił w środę na Kongresie Rodzicielstwa Zastępczego wiceminister rodziny Bartosz Marczuk.

To czwarta edycja spotkania, które gromadzi rodziców zastępczych organizowana przez Koalicję na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej. Podczas kongresu poruszane są istotne dla tej grupy tematy związane zarówno z rozwojem dzieci, wyrównywaniem ich szans, jak i kwestie dot. relacji w rodzinach zastępczych.

Marczuk zapewniał, że ministerstwu rodziny zależy na „realnej deinstytucjonalizacji” pieczy zastępczej.

W domu dziecka, przychodzą opiekunowie, którzy po ośmiu godzinach się wymieniają. W rodzinnych domach pieczy zastępczej jest to, co jest najważniejsze - miłość i są rodzicie

— mówił.

Chcielibyśmy doprowadzić do tego, aby rodzinna opieka zastępcza była dominująca

— dodał.

W kongresie wzięło udział ok. 400 osób; byli to głównie przedstawiciele rodzin zastępczych, organizatorzy opieki zastępczej w samorządach, a także m.in. wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik praw dziecka Marek Michalak, prezydencki minister Andrzej Dera, wiceminister w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej Bartosz Marczuk oraz wiceprezydent stolicy Włodzimierz Paszyński.

Uczestnicy kongresu mówili, że największym problemem jest umieszczanie małych dzieci w instytucjach pieczy zastępczej, bo - jak przekonywali - miejsce maluchów jest w rodzinach, gdzie tworzone są więzi i bliskość. Zaznaczali, że nadzieją na prawidłowy rozwój nie jest tworzenie nowych placówek instytucjonalnych, lecz nowych rodzin. Prezes Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej Edyta Wojtasińska przypomniała, że ok. 2 tys. maluchów do 6. roku życia przebywa w domach dziecka, mimo że prawo tego zabrania.

Te dzieci powinny być w kochających rodzinach, powinny być zaopiekowane w najlepszy sposób, jaki jest możliwy

— mówił Michalak.

Wyraził nadzieję, że deinstytucjonalizacja nabierze takiego tempa, by żadne dziecko nie musiało trafiać do placówki i mogło być w rodzinie - jeśli nie biologicznej, to w rodzinie adopcyjnej czy zastępczej.

Wojtasińska zwracała uwagę, że dzieci nie mogą czekać w domach dziecka, bo „nie mają na to czasu” - dorastają. Przekonywała, że jeśli jest konieczność umieszczenia małego dziecka w pieczy instytucjonalnej, to warto się zorientować czy w powiatach ościennych nie ma rodzin, które są gotowe przyjąć dziecko.

Na kongresie zastanawiano się również, jak poprawić opiekę zastępczą i relacje, które ma ona z rodzicami biologicznymi. Duński psycholog kliniczny Niels Peter Renard mówił, że dzieci potrzebują długotrwałej relacji emocjonalnej z niewielką liczbą opiekunów, a ich częste zmiany są szkodliwe. Jego zdaniem, aby uniknąć dysonansu dwu rodzin - biologicznej i zastępczej, należy wyzbyć m.in. krytykowania i negowania zachowań biologicznych rodziców. Dzięki temu, dziecko będzie miało spójny obraz rodziny oraz siebie samego.

Podczas Kongresu w imieniu prezydenta Polski Andrzej Dera odznaczył rodziny zastępcze Srebrnym Krzyżem Zasługi. Podkreślał, że bycie rodzicem zastępczym, to „służba i dawanie samego siebie”.

Ciąg dalszy na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.