Wydawało się, że to robił mainstream medialny. Trzepał, kłamał, manipulował. Nie do zniesienia. Skończyło się, jeżeli chodzi o media publiczne, po zmianach, wprowadzonych przez grudniową ustawę medialną. Lepiej czy gorzej, na pewno skończyła się oblepiająca kłamstwem propaganda. Z telewizora płynie zwykła informacja i zróżnicowana publicystyka. Prorządowa? Może i czasem prorządowa, ale przynajmniej nieskłamana. Pluralizm do szpiku kości, czasem aż przesadny.
Ileż jednak może szeptanka. W styczniu w domu wczasowym przy kominku siadywała miła starsza pani. „Wszystko biorą – mówiła sugestywnie ściszonym głosem – wszystko przejmują. Niczemu nie darują. Swoich obsadzają. Co to będzie, co to będzie…” wzdychała. Wczasowicze, przeważnie mało zainteresowani polityką, skoncentrowani na wypoczynku, machinalnej słuchali, machinalnie kiwali głowami. „Co to będzie…”
No i jest. Na mazowieckiej wsi nikt nie wierzy w żadne 500 złotych na dziecko. Wyjaśniono mi w czasie świąt, że gdzie tam, nie ma na to pieniędzy w budżecie, wszyscy mówią, że za darmo nikt nie daje, a nawet jakby dawali, nie starczy dla wszystkich.
Przypomniałam sobie sceny sprzed kilkunastu lat, jak w tych samych wsiach nikt nie wierzył w pieniądze z Unii. Po pierwsze ich nie będzie, bo skąd by Unia tyle pieniędzy wzięła, a nawet jak będą, to nikt za darmo nie daje, wszyscy mówią, że trzeba będzie to spłacać z procentami, i to dużymi, jeszcze się nogami nakryje ze śmiechu ten, kto weźmie. No i nie brali. Pierwszy załamał się dziadek i sięgnął po rentę unijną. Wszyscy mówili, żeby nie brać, ale… Potem po trochu wzięli i dopłaty, i na to, i na tamto, no bo… A jeszcze później nie mogli odżałować, że tyle lat stracili bez tych dopłat, wójt się śmiał, że to chyba jedyna gmina w Polsce, gdzie większość rolników dopłat tak się boi.
Wszyscy, którzy tak ich przestrzegali, od paru lat zamilkli, ogony podwinęli pod siebie i nie wychylali się za bardzo, na widoku nie stawali, żeby nie dostać po uszach. Wychynęli dopiero ostatnio. Jakie tam 500 złotych, jaka tam tarcza, jaka szpica, jacy znowu Amerykanie, w duchy wierzysz, czy w zielone ludziki, a prezydenta to nawet ten z USA nie chce przyjąć, bo będzie tylko na kolacji, iiii, nie to co Tusk, ten to będzie na kolacji, ho ho! A tymczasem ci swoimi obsadzają, wszędzie się wpychają, wszystko przejmują, nie podpisują, a jakie prawo do tego mają? Nowi są, to rozkradną, bo dawni to już się nachapali. Nie widzieliście na tefałenie? Władek widział, w zeszłym tygodniu oglądał, sama Wiśniewska mówiła, bo z jego żoną rozmawiała. Wszyscy mówią…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/287075-wszyscy-mowia-na-mazowieckiej-wsi-nikt-nie-wierzy-w-zadne-500-zlotych-na-dziecko