Trudno zachować moralny pion, gdy nie można mieć pewności, czy twój bohater za chwile nie okaże się zdrajcą. Skąd czerpać wzorce? Kogo dawać dzieciom za przykład „zachowania się jak trzeba”? Słowa bohaterskiej Inki przywołuję zresztą nieprzypadkowo, bo ona swoją drogę wybrała świadomie. Nie musiała walczyć, a jednak się na to zdecydowała. Ci dzisiejsi bohaterowie są nazywani - jakże celnie - powstańcami czasu pokoju. Bo „Anoda” walczył w Powstaniu, ale kiedy walka się skończyła podjął się budowy nowej Polski. W czasach, gdy tak wielu potrafi burzyć, a nie potrafi budować, robić czegoś pozytywnego, mimo wszechobecnego hejtu, to wzór niezwykły.
W obu kategoriach nominowano po sześć osób. Ktoś z każdej szóstki musiał zwyciężyć, więc kapituła ogłosiła swój werdykt. O laureatach możecie Państwo przeczytać TUTAJ ===> „Powstańcy czasu pokoju”. Bohaterski policjant i działaczka społeczna z nagrodą im. „Anody”. WIDEO. Serdecznie gratuluję, ale będąc dzisiaj na uroczystości poczułem ukłucie w sercu, gdy spośród wszystkich tych wspaniałych ludzi należało wskazać tylko dwójkę. Formuła plebiscytu, pewnej licytacji nieco mnie zawiodła, bo ci, którzy nie zdobyli statuetki absolutnie nie powinni poczuć się gorsi, ani postawieni w drugim rzędzie. To tylko uwaga na marginesie, nie mam o to żalu do organizatorów, bo ci tzw. „przegrani” również zostali wspaniale przywitani i przedstawieni.
O WSZYSTKICH NOMINOWANYCH PRZECZYTAJ NA stronie Muzeum Powstania Warszawskiego.
Pozwólcie Państwo, że od siebie napiszę choć o tych nominowanych w kategorii „Wyjątkowy czyn”, bo te historie wzruszyły mnie do głębi. Spójrzcie na te wspaniałe młode twarze.
Łzy same nabiegły do oczu, gdy przedstawiano historię Patryka Chełczyńskiego, który latem 2008 roku chłopiec skoczył do wody, by ratować tonącego kolegę. Kolegę uratował, ale jego wyciągnięto z rzecznego wiru dopiero po 20 minutach. Dzisiaj w Muzeum Powstania Warszawskiego Patryk był na wózku inwalidzkim.
Równie budujące są postawy dwóch dziewcząt w tej nominowanej grupie. Aleksandra Jeziorska - gimnazjalistka ze Skarżyska Kamiennej jako jedyna zainteresowała się kobietą, która po Pasterce w 2014 roku straciła przytomność. Ola reanimując ją uratowała jej życie.
Weronika Szuszkiewicz - także uczennica gimnazjum, tylko z Lubina, wiosną 2015 roku zaopiekowała się człowiekiem, który w autobusie miejskim dostał ataku epilepsji. Do przyjazdu karetki podtrzymywała głowę chorego, sprawdzała jego puls i oddech. Tak niewiele, a tak wiele…
Statuetki nie dostał także kierowca autobusu komunikacji miejskiej w Warszawie Grzegorz Górski. Rankiem 13 października 2015 roku kierując autobusem, zauważył leżącego na przejściu człowieka i… nie pojechał dalej tylko się nim zajął. Reanimował go do przyjazdu karetki. Uratował mu życie.
To była już piąta edycja nagród im. Jana Rodowicza „Anody”. Po raz pierwszy galę transmitowała Telewizja Polska (decyzję o tym podjęło jeszcze poprzednie kierownictwo). Nie wiem, jaką ten program miał oglądalność, ale jest to najmniej istotne. Co jeśli nie takie rzeczy należy uznawać za misję telewizji publicznej? W czasach, gdy brakuje bohaterów, nagroda im. Jana Rodowicza „Anody” jest jak kopalnia złota w najbiedniejszym zakątku globu. Serce rośnie, że są tacy ludzie, i że ktoś chce ich wyciągać na wierzch i przedstawiać szerszej publiczności! Od lat robi to Muzeum Powstania Warszawskiego, dobrze, że ma coraz więcej sprzymierzeńców w tej kluczowej dla przyszłości młodego pokolenia sprawie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/284151-wielki-szacunek-laureaci-nagrody-im-jana-rodowicza-anody-to-bohaterowie-z-krwi-i-kosci-wiedzac-ze-oni-sa-latwiej-patrzec-w-przyszlosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.