Zawsze uważałem, że nadawanie obiektom użyteczności publicznej imion żyjących jeszcze ludzi obarczone jest dużym prawdopodobieństwem tego, że „żywa legenda” może znienacka wywinąć społeczeństwu jakiś numer.
Od śmierci Chopina, Kościuszki czy Kazimierza Wielkiego minęło tyle czasu, że nie ma już szans na odkrycie nieznanych nikomu dokumentów na ich nieobyczajne prowadzenie się czy niegodne zachowanie. Pisałem o tym jakiś czas temu na blogu, nawiązując do nazwy lotniska imienia Lecha Wałęsy w Gdańsku (Rębiechowo), a potocznie nazywanego przez trójmiejskich taksówkarzy „Bolkowem”…
http://naszeblogi.pl/55317-bolkowo
Dlatego lepiej poczekać, aż wypalą się znicze na grobach, aż otwarte i ujawnione zostaną wszelkie zastrzeżone i tajne dotąd zbiory archiwalne, aż zweryfikowane zostaną przez Historię i historyków biografie naszych bohaterów.
Dlatego poddaję pod dyskusję zmianę nazwy gdańskiego lotniska na bardziej „bezpieczną” i bezdyskusyjną, np. na „Dywizjonu 303”… I godnie to, i na temat…
PS. Z tomiku „Ja tu zostaję” przypominam stosowny wiersz. Napisałem go po wysłuchaniu wspomnień australijskich Polonusów ze Związku Polskich Więźniów Politycznych i Stowarzyszenia „Nasza Polonia” - członków „Solidarności” wyrzuconych z Polski przed obradami okrągłego stołu z biletem w jedną stronę…
**PROWOKACJA**
Pamiętam gościa z wąsem; stanął na balkonie
I mówił jak natchniony! Od braw puchły dłonie.
Wołał, by zrzucić jarzmo! Tłum od słów tych płonął.
Chłonąłem wolnych myśli prawdę objawioną…
Kiedy czara goryczy przelała się wreszcie,
Lud wyszedł na ulice w kraju… I w Trójmieście…
Rwaliśmy bruk palcami wolnością pijani,
Na razy wystawieni… W „sukach” pałowani…
Iluż ludzi „ścieżkami zdrowia” biec musiało…
Iluż rany odniosło… I w czas ten skonało…
Ilu naszym złamano życie i charakter…
Iluż precz wyrzucono stąd – na emigrację…
Wciąż patrzyłem z szacunkiem na gościa z wąsami.
Podziwiałem odwagę… Wierzyłem – wraz z wami…
On zaś, pełen frazesów, z Matką Boską w klapie
(Inne słowa dla plebsu, inne – na kanapie),
Trwał jak skała niezłomny, ponad wszystkim wkoło,
I wskazywał kierunek Okrągłego Stołu…
Tak minęły nam lata. Pora liczyć szkody…
Wychodzą stare sprawki… Esbeckie metody…
Czas uczyć się na błędach… Przekazywać dalej
Wiedzę o zagrożeniach, co nie znikły wcale…
Dziś, gdy funkcjonariusze chronią zwykłych drani
(Co marsze rozbijają, w pochody wmieszani),
Gdy hucpa i obłuda królują w przekazach,
A kłamstwo politruków rozsądek obraża,
Wiem już, że moja puenta w trudny rym się złoży:
Najgłośniej krzyczą zawsze… Kto?… Prowokatorzy!
A z cyklu znalezione w sieci – promuję wciąż balladę pt. HETMAN. Jest to skrócona biografia zapomnianego polskiego bohatera, Stefana Czarnieckiego. W tamtym roku minęła bez echa 350 rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych polskich wodzów, wymienionego nawet w polskim hymnie… Może znajdzie się jakieś lotnisko czy chociażby port godny jego imienia. Wszak to on „dla Ojczyzny ratowania wrócił się przez morze…”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/282238-co-dalej-z-lotniskiem-im-lecha-walesy-potocznie-nazywanym-przez-trojmiejskich-taksowkarzy-bolkowem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.