System edukacji domowej pod rządami PO się wynaturzył. Anna Zalewska: Nie można za publiczne pieniądze tworzyć szkół "domowego nauczania"

Fot.men.gov.pl
Fot.men.gov.pl

Po zamieszaniu jakie wywołała informacja o obniżeniu subwencji oświatowej na uczniów korzystających z edukacji domowej minister edukacji narodowej spotkała się z rodzicami. Anna Zalewska uspokaja i podkreśla, że nie ma zamiaru niszczyć systemu domowego nauczania, chce tylko ukrócić wynaturzenia do jakich doszło w czasie ostatnich lat.

Bardzo wiele osób, nie łamiąc wprost prawa, ale nadużywając zapisów ustawy i pieniędzy przeznaczonych na nauczanie domowe, wykorzystywało subwencję oświatową

—mówi szefowa MEN w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Szefowa MEN, Anna Zalewska dla wPolityce.pl: Chcę ukrócić oszustwa, a nie domową edukację!

Anna Zalewska tłumaczy też:

Naszą intencją absolutnie nie jest uderzanie w rodziców uczących w domu. Nie może być tak, że szkoła nazywa się „nauczanie domowe” i w takiej placówce jest np. 300- 400 osób, a cel szkoły ogranicza się do organizowania dzieciom zajęć dodatkowych, i to najczęściej zajęć z tzw. wysokiej półki, na które nie stać przeciętnego ucznia.

Minister wyjaśnia, że stworzono nawet szkoły, które zajmowały się nauczaniem domowym, a przecież jest to dalekie od zapisów ustawy. MEN w żaden sposób nie chce ograniczyć dostępu do edukacji domowej.

Minister edukacji narodowej jest strażnikiem publicznych środków przeznaczonych na oświatę. Moim celem jest stworzenie sytuacji w której jak najmniej dzieci „ucieka” z systemu

—zaznacza Zalewska i dodaje, że powstał specjalny zespół edukatorów domowych, którzy we współpracy z resortem edukacji wypracują najlepsze rozwiązania. Ministerstwo nie ma zamiaru ingerować w wolną wolę rodziców i jeśli chcą oni uczyć swoje dzieci, mają do tego pełne prawo.

Nie można jednak za publiczne pieniądze tworzyć szkół „domowego nauczania” albo szkół zajmujących się tylko zajęciami dodatkowymi

—podkreśla szefowa resortu edukacji.

Minister, który daje wolność decyzji rodzicom czy sześcio- czy siedmiolatek idzie do szkoły, jest również tym ministrem, który szanuje każde rozwiązanie jeżeli chodzi o edukację

—powiedziała po spotkaniu z rodzicami szefowa MEN.

Jako Minister jestem strażnikiem publicznych pieniędzy i muszę je tak liczyć i tak analizować, żeby nie wypływały w sposób niepożądany

—dodała Anna Zalewska.

ann/”Nasz Dziennik”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych