"Kamienie w ręce i wojna. Krew, wojna", czyli jak Jerzy Stuhr chce walczyć z wyborczym werdyktem narodu

Wygrane przez obóz niepodległościowy wybory rozwibrowały emocjonalnie zadufany w sobie establishment. Wierzą, że demokracja jest zagrożona (choć jest ona po prostu odbudowywana). Ale wierzą też, równie fałszywie, że mają większość, a dynamika społeczna będzie im sprzyjała.

Te złudzenia zachęcają do snucia marzeń i rozważań nad scenariuszami prowadzącymi do „zwycięstwa”. Aktor Jerzy wysnuł w TVN24 trzy propozycje:

Ktoś powiedział, że Polacy fantastycznie się upominają i boją o wolność, ale nie potrafią z niej skorzystać. Poradzić sobie mogą Polacy na 3 sposoby. Jeden to znowu kamienie w ręce i wojna. Krew, wojna. Święty napój krwi, który zawsze nam przyświecał w ideałach wolnościowych.

Czyli wojna domowa?

Powiedzmy. Drugi wariant - przeczekać, czego nauczyliśmy się w PRL. „E, panowie, przeczekamy”. I trzeci wariant, który pokazali nam stoczniowcy w 1980 roku w Gdańsku. Jak można pertraktacjami, bez rozlewu krwi, osiągnąć cel.

No cóż, te rozważania są całkowicie jałowe. Bo to Polacy przelewali krew za wolność. Obecni „obrońcy demokracji” w podobnych sytuacja albo prosili o pomoc Katarzyny, albo wysyłali na ulice czołgi.

Pat

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.