Pisząc tekst „Afera ukręcona z maku ”, który ukazał się w ostatnim numerze „wSieci”, rozmawiałam z polskimi ekspertami.
Opowiedziałam historię Anatola Łosia jedynemu polskiemu ekspertowi sądowemu od spraw narkomanii, komisarzowi Jackowi Wronie. Uznał ją za kuriozalną.
To oczywiste, że nasiona maku nie są surowcem narkotycznym, gdyż nie zawierają alkaloidów takich jak morfina. A jaką wartość mogłaby mieć tak niewielka ilość słomy makowej? Kilka kilo mieści się do siatki, minimalny zakup, jakim zainteresowany jest narkoman, to duży worek po ziemniakach. Słoma sucha jest znacznie gorszym surowcem, a do wyrobu narkotyków używa się wyłącznie górnej części łodygi, około dziesięciu centymetrów
— mówi Jacek Wrona.
Sugestia, że ktoś mógłby sprowadzać do Rosji słomę makową, w ogóle wydaje się dziwaczna.
Rosja ma olbrzymi problem z narkotykami, zalewa ją heroina transportowana z Afganistanu samolotami i pociągami, rozwożona w ciężarówkach.
Powszechnie uważa się, że narkobiznesem zajmują się ci, którzy są powołani do jego zwalczania, czyli Federalna Służba Kontroli Obrotu Narkotykami. Kiedy Rosja przygotowywała się zimowej olimpiady w Soczi, Putin wydał rozkaz, by południe kraju oczyścić z narkomanów. Właśnie wtedy zaczęły się kłopoty Anatola Łosia i polskiej firmy BNI.
Jego sprawa i podobne miały dowodzić, że narkotyki płyną z Zachodu, a rosyjskie służby potrafią sobie z tym poradzić.
Sprowadzenie polskiego menadżera do Polski nie oznacza końca jego kłopotów,
Myślałem, że polski sąd zobaczy absurd całej sprawy. Jako adwokat przeżyłem już różne sytuacje, ale po rozprawie w Sądzie Okręgowym Warszawa Praga jestem wstrząśnięty. Nie chodzi o to, by chronić „naszych” przed obcymi, ale obywatel powinien móc liczyć na Polskę. A w naszym prawie istnieje domniemanie niewinności
— podkreśla broniący menadżera mecenas Marek Markiewicz,
Pani sędzia uznała wyrok sądu Federacji Rosyjskiej za zasadny i utrzymała karę jedenastu lat pozbawienie wolności. Jak mówi adwokat, z niebywałą lekkością przekopiowano wyrok, który ukazuje ciemne oblicze Rosji. Pewną nadzieję daje rozstrzygnięcie Sądu Apelacyjnego. Przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Zdarza się to niezmiernie rzadko, ale wnioskował o to nawet prokurator.
Więcej we „wSieci”:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pisząc tekst „Afera ukręcona z maku ”, który ukazał się w ostatnim numerze „wSieci”, rozmawiałam z polskimi ekspertami.
Opowiedziałam historię Anatola Łosia jedynemu polskiemu ekspertowi sądowemu od spraw narkomanii, komisarzowi Jackowi Wronie. Uznał ją za kuriozalną.
To oczywiste, że nasiona maku nie są surowcem narkotycznym, gdyż nie zawierają alkaloidów takich jak morfina. A jaką wartość mogłaby mieć tak niewielka ilość słomy makowej? Kilka kilo mieści się do siatki, minimalny zakup, jakim zainteresowany jest narkoman, to duży worek po ziemniakach. Słoma sucha jest znacznie gorszym surowcem, a do wyrobu narkotyków używa się wyłącznie górnej części łodygi, około dziesięciu centymetrów
— mówi Jacek Wrona.
Sugestia, że ktoś mógłby sprowadzać do Rosji słomę makową, w ogóle wydaje się dziwaczna.
Rosja ma olbrzymi problem z narkotykami, zalewa ją heroina transportowana z Afganistanu samolotami i pociągami, rozwożona w ciężarówkach.
Powszechnie uważa się, że narkobiznesem zajmują się ci, którzy są powołani do jego zwalczania, czyli Federalna Służba Kontroli Obrotu Narkotykami. Kiedy Rosja przygotowywała się zimowej olimpiady w Soczi, Putin wydał rozkaz, by południe kraju oczyścić z narkomanów. Właśnie wtedy zaczęły się kłopoty Anatola Łosia i polskiej firmy BNI.
Jego sprawa i podobne miały dowodzić, że narkotyki płyną z Zachodu, a rosyjskie służby potrafią sobie z tym poradzić.
Sprowadzenie polskiego menadżera do Polski nie oznacza końca jego kłopotów,
Myślałem, że polski sąd zobaczy absurd całej sprawy. Jako adwokat przeżyłem już różne sytuacje, ale po rozprawie w Sądzie Okręgowym Warszawa Praga jestem wstrząśnięty. Nie chodzi o to, by chronić „naszych” przed obcymi, ale obywatel powinien móc liczyć na Polskę. A w naszym prawie istnieje domniemanie niewinności
— podkreśla broniący menadżera mecenas Marek Markiewicz,
Pani sędzia uznała wyrok sądu Federacji Rosyjskiej za zasadny i utrzymała karę jedenastu lat pozbawienie wolności. Jak mówi adwokat, z niebywałą lekkością przekopiowano wyrok, który ukazuje ciemne oblicze Rosji. Pewną nadzieję daje rozstrzygnięcie Sądu Apelacyjnego. Przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Zdarza się to niezmiernie rzadko, ale wnioskował o to nawet prokurator.
Więcej we „wSieci”:
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/277469-polski-menadzer-trafil-w-rosji-do-kolonii-karnej-o-zaostrzonym-rygorze-sprzedawal-legalnie-sprowadzony-mak-ale-rosjanie-uznali-ze-to-substancja-narkotyczna-polski-sad-mogl-zmienic-wyrok-lecz-utrzymal-go-w-mocy?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.