O tolerancji i potrzebie przyjaznego przyjmowania u siebie ludzi obcych kulturowo najłatwiej jest pisać i mówić w mediach, umoralniając z etycznych wyżyn ksenofobicznych rodaków. Znacznie trudniej jest jednak wprowadzać te szczytne ideały w czyn.

Ostatnio głośno jest o dwóch przypadkach wrogości do Romów (tak nakazują zasady politycznego słuszniactwa określać Cyganów) na ziemi sądeckiej. Około stu osób z Marcinkowic koło Chełmca zaprotestowało przeciwko przesiedleniu 25 niechcianych przybyszów z Limanowej, którym burmistrz kupił - za pieniądze z budżetu państwa - dom w ich miejscowości.

Jak ustalił reporter Radia Kraków-Małopolska, mieszkańcy Marcinkowic obawiają się kradzieży i włamań, nie chcą także, by ich dzieci miały kontakt z romskimi rówieśnikami. Mają żal do wójta gminy Chełmiec, że nie zablokował transakcji. Proponują, by Romom kupić inny dom, z dala od ich osiedla.

Wszyscy się ich boją. To nie jest zwykła rodzina, tylko ludzie, którzy łamią prawo w biały dzień. Wystarczy zobaczyć filmiki w internecie jak się zachowują. Jakie mają konflikty

— powiedzieli dziennikarzowi krakowskiej rozgłośni.

Wcześniej przeciwko przesiedleniu Romów protestowali mieszkańcy Mordarki k. Limanowej. Władze miasta planowały kupić tam niezamieszkały od kilku lat dom dla piętnastoosobowej rodziny. Mieszkańcy Mordarki również nie chcieli sąsiadów romskiego pochodzenia. Ostatecznie właściciel domu, który miał go sprzedać władzom Limanowej, zrezygnował z transakcji

— czytamy na stronie internetowej RK-M.

Można oczywiście krytykować sądeczan za brak otwartości na innych ludzi, za niezrozumienie ich trudnej sytuacji, za egoizm. Ale zanim sformułuje się takie krzywdzące opinie warto z nimi rzeczowo porozmawiać, aby przekonać się, że mają wiele racji, chociaż wolą dmuchać na zimne, niż ryzykować niebezpieczne sąsiedztwo. A o tym, że może ono takim być, najlepiej świadczą antyspołeczne zachowania Romów.