"Chcemy ciot a nie męszczyzn" - oto hasło "antyfaszystowskiej" manifestacji w Warszawie. Czy na pewno "antyfaszystowskiej"? Może jednak faszystowskiej?

Dziś (w sobotę) ulicami Warszawy przeszła demonstracja pod hasłem „Solidarność zamiast nacjonalizmu - razem ponad granicami”. Według manistreamu - „kilkaset osób demonstrowało przeciw nacjonalizmowi, faszyzmowi, rasizmowi i ksenofobii”„.

Manifestacja, zorganizowana przez nieformalne ruchy i organizacje pozarządowe, m.in. Antyfaszystowską Warszawę, 161 Crew, Centrum Wielokulturowe w Warszawie, Fundację Inna Przestrzeń i polski oddział Amnesty International, ruszyła z Umschlagplatzu, skąd za hitlerowskiej okupacji wyruszały pociągi wiozące Żydów do obozów zagłady.

Kto szedł w tej demonstracji? Szła oczywiście młodzież.

Pod szlachetnymi hasłami:

I hasłami już nieaktualnymi nawet w Berlinie:

Szli też politycy odsuniętego właśnie od władzy obozu władzy:

Ale agencje przynoszą też bardziej niepokojące zdjęcia. Kim są ci młodzi, zamaskowani mężczyźni? Dlaczego ukrywają twarze? Dlaczego zdają się być tak skłonni do przemocy?

Dlaczego kije do flag są takie grube? Czyżby miały służyć do bicia?

I te symbole, tak wyraźnie będące mutacją swastyki:

Niektóre zdjęcia sugerują wprost: to ludzie szukający przemocy:

Na ręku tego młodego człowieka wprost widzimy napis „HATE” - a więc „NIENAWIŚĆ”:

Wszystko to w sosie haseł wręcz komicznych:

I wprost kosmicznych:

Pozostaje pytanie: kto dziś jest bliżej swastyki? Czy polscy patrioci - których swastyka mordowała, czy też ludzie, którzy „z miłości do całego świata” gotowi są, jak widać, na bardzo wiele?

Skaj