Jaka oświata? Struktura szkoły wymaga zmiany

fot. freeimages.pl
fot. freeimages.pl

Oświata w Polsce jest dziś w zapaści. Jej regres rozpoczął się za AWS, a trzy ostatnie „ministerki” dokończyły dzieła zniszczenia. Należy system oświaty odbudować od podstaw. Trzeba dookreślić jej misję. Szkoła ma nie tylko kształcić, ale i wychowywać.

Młodzież przebywająca w szkole połowę dnia, nabywa w niej obowiązkowość, umiejętność współżycia w grupie, szacunek dla starszych, lub też przeciwieństwa tych cech. To zależy od stawianych przed szkołą zadań. Należy przywrócić znaczenie oceny ze sprawozdania i to nie tylko, jako stopnia wliczanego do średniej. W Szkole Batorego przed wojną, trójka ze sprawowania była oceną dostateczną - do usunięcia ze szkoły. Błędem jest mówienie, że teraz są „inne czasy”, „postęp”, „prawa”, „Unia”! „Czasy”, zawsze były. „Postęp”, to nie anarchia, chamstwo i nieuctwo. „Prawa”, to nie zgoda na posługiwanie się przez młodzież pomrukami jaskiniowców, językiem prostytutek i bandytów. Nie uprawniają uczniów do chamstwa wobec bezbronnego nauczyciela. Bo uczeń ma „prawa” i tłum ich „rzeczników”, a nauczyciel nie. Argument „Unii” nie uprawnia do demontażu szkoły jest. Nikt nie ma prawa narzucać wychowawczo-światopoglądowych rozwiązań, sprzecznych z Konstytucją i zdrowym rozsądkiem. „Fałszywe wnuki”, „blokersi”, dilerzy narkotyków, bandyci i mordercy (w tym własnych rodziców), nastolatki uprawiające seks mające dostępne (!) śmiercionośne wczesnoporonne pigułki, prostytuujące się studentki,  to są właśnie efekty wychowawcze ostatniego 25-lecia.

Szkoła ma wychowywać wspólnie z rodzicami, jedynymi rzecznikami praw swych dzieci. Oni decydują o ich losach i oni muszą dbać o ich wychowanie. Wymawianie się brakiem czasu jest nieodpowiedzialne! Od tego jak wychowają swoje dzieci zależy również ich własny los w przyszłości. Rodzice muszą osobiście kontaktować się ze szkołą, z wychowawcą i na wywiadówkach. Nie jest tak, jak uczono w komunizmie, że wyłączny obowiązek wychowania i nauczania spoczywa na szkole. Z czasem, gdy wzrosną płace Polaków, może część matek zrezygnuje z pracy zawodowej, którą wykonują często wcale nie z chęci, jak wmawiają im feministki, ale z konieczności, z niewystarczających zarobków męża. Wtedy będą miały więcej czasu na kontakt ze szkołą i na wychowanie swoich dzieci. Praca takich matek powinna być traktowana w systemie emerytalnym tak, jak każda praca zawodowa, bo wychowanie nowego pokolenia jest nie mniej ważne, niż praca górnika, czy bankowca. Szkoła ma uczyć szacunku dla starszych – nauczycieli, ale także starszych kolegów oraz do płci przeciwnej. Szkoła ma uczyć obowiązkowości, odpowiedzialności i uczciwości. Uczeń ma mieć obowiązki. „Prawem” ucznia jest jego możliwość korzystania z bezpłatnej edukacji.

Celem szkoły jest przekazywanie wiedzy. Potrzebne są programy zapewniające pełne, wszechstronne wykształcenie młodych ludzi. Wiedzę ogólną wynosi się jedynie ze szkoły średniej. Wyższe studia dają wiedzę już ukierunkowaną. Trzeba powrócić do nauczania w pełnym wymiarze wszystkich przedmiotów, a zwłaszcza historii i literatury polskiej, tych podstaw wychowania patriotycznego. Ostatnio zakres wiedzy znacznie wzrósł, a „reforma” programowa zmniejszyła wymiar godzinowy tych przedmiotów i zniosła kanon lektur literatury polskiej. Niski poziom absolwentów szkół średnich wpływa na obniżanie poziomu w szkołach wyższych, potęgowany zaniżaniem na nich przez resort godzinowych standardów nauczania. Mówi się, że w PRL kształciło się półinteligentów, a w III RP ćwierćinteligentów.

W odnowie oświaty jest wielka rola nauczycieli. Muszą oni być doceniani, należy przestać wmawiać społeczeństwu, że mają oni za mało pracy, godzinowo wymiernej. Ich praca nie kończy się w szkole. Muszą mieć prawo do sprawiedliwego oceniania wiedzy uczniów, bez opinii, że zły nauczyciel, daje złe oceny, bo nie potrafi uczyć. Należy znieść biurokratyczne wymysły – druków itp. (to dotyczy też nauczycieli akademickich). Znieść trzeba testowy system sprawdzania i przekazywania wiedzy. Zrewidować trzeba przepisy, że danego, nawet pokrewnego przedmiotu, nie może uczyć osoba, bez ukończenia studiów podyplomowych. O dopuszczeniu nauczyciela do nauczania powinna decydować jego wiedza, a nie biurokratyczne przepisy. Konieczny jest wzrost nauczycielskich płac, bo ich zawód jest jednym z najważniejszych i najcięższych. Wtedy do tej pracy garnąć się będą najlepsi absolwenci studiów wyższych, dający gwarancje właściwej realizacji zadań szkoły.

Struktura szkoły wymaga zmiany. System samodzielnych gimnazjów się nie sprawdził. Mówi się o powrocie do modelu 8+4. Gdy tworzono gimnazja mówiono (po części słusznie), że uczniowie klas 7-8 nie „pasują” do „maluchów” i źle się do nich odnoszą. Po reformie z 1936 r., był system 6+6, przy czym w obrębie szkoły średniej było 4-letnie gimnazjum i 2-letnie liceum. Wydaje się, że ten model był lepszy od 8+4, bardziej dostosowany do dojrzewania psychofizycznego dzieci i młodzieży. Wcześniej był system 4+8. W pewnym stopniu stosowany jest on w Niemczech. Np. w Saksonii już w klasie 4-ej (a do I klasy idą 6-latki) decyduje się do jakiego typu szkoły zostanie skierowane dziecko. Trzeba odtworzyć też zawodowe szkoły, licea i technika. Brak ich absolwentów odczuwa się na rynku pracy. A nie każdy nadaje się na studia.

Zmiana systemu oświaty niesie za sobą kłopoty dla mniejszych miejscowości. Z obecnych tam gimnazjów, część ma być „zabrana” do liceów. Podobnie będzie w zespołach liceum i gimnazjum. Z nich, część przejdzie do szkoły podstawowej. Wywoła to „wędrówki” uczniów i nauczycieli. Ta więc część reformy oświaty musi być dokonana bardzo rozważnie.

Wacław Leszczyński

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.