Newelska-Pedowicz: "Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko ludzie, którym należy wskazać właściwy tor"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Drzwi do wolontariatu i chęci niesienia pomocy, może nawet czasami ratowania świata, otworzyła mi przed laty galeria sztuki

— mówi Andżelice Przybek kandydatka do Sejmu z listy PiS Katarzyna Newelska-Pedowicz.

Andżelika Przybek: Zdecydowała się Pani kandydować. Co Panią do tego skłoniło? Polityka to nie łatwy chleb.

Katarzyna Newelska-Pedowicz: Tak naprawdę do kandydowania zachęcili mnie moi znajomi. Wiedzieli, jak działam, że nie odpuszczam i zdecydowanie bronię swoich racji, a co za tym idzie wspomagam potrzebujących. Jednocześnie znam siebie, jestem stanowcza i nie odpuszczam. Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko ludzie, którym należy wskazać właściwy tor, a potem pomóc im nim podążać.

Skąd takie przekonanie? Wcześniejsze doświadczenia?

Tak, zdecydowanie. Drzwi do wolontariatu i chęci niesienia pomocy, może nawet czasami ratowania świata, otworzyła mi przed laty galeria sztuki. Choć nie była wówczas moim wymarzonym miejscem pracy, przekułam tan fakt na pasję. Organizowałam obrazy na aukcje charytatywne, między innymi na rzecz Fundacji „Bliźniemu Swemu…”, która jest organizatorem tejże inicjatywy. Działałam na rzecz osób niepełnosprawnych, bezdomnych i dzieci z autyzmem. Wierzyłam w to, co robię i robiłam to mimo niejednokrotnie napotkanego muru. I było warto.

Później pojawił się temat bezdomnych zwierząt?

Zaczęło się od przygarnięcia pierwszego psa. A potem szło z górki. Ludziom pomagać będę zawsze, jednak dziś to zwierzęta zdominowały moje życie. Bezbronne i zależne od woli ludzi. Jako członkini dwóch fundacji, na własnej skórze odczuwam bezsilność, bo praca ta nie ma końca. Zawsze jest nowy pies i nowe cierpienie, któremu trzeba zapobiec.

Co zamierza pani w sprawie zwierząt uczynić? Tak wielu stara się przeforsować krocie, ale niewielu to się udaje.

To prawda, ale ja mam realny plan, z którym odważnie startuję do Sejmu. Na początek zadbam o problem edukacyjny związany z brakiem poszanowania istot od nas zależnych. Będę stanowczo naciskać na wprowadzenie zajęć edukacyjnych dzieci już od przedszkola. Spotkania ze zwierzętami, w tym z bezdomnymi, to najlepsza lekcja przekazana najmłodszym. Uświadomienie, że zwierzę myśli, czuje, rozumie, stanie się ciekawą lekcją empatii, tak niezbędnej w kształtowaniu młodego człowieka.

To byłaby również edukacja poprzez wizyty w schroniskach i fundacjach, co warunkowałby wiek dziecka. I wierzę, że kwestia wolontariatu, wśród młodych ludzi, pojawi się naturalnie.

Zaledwie w ciągu kilu ostatnich miesięcy media wielokrotnie odnosiły się do absurdalnej sytuacji związanej z hyclami, schroniskami i problemem bezpańskich zwierząt. Co więcej, stwierdzono, iż odławianie bezpańskich zwierzaków to jeden z najbardziej dochodowych interesów w naszym kraju. Dla przykładu zawierciański hycel zarabiał aż 17.500 złotych brutto miesięcznie, za „gotowość do wykonania usługi i przeprowadzenia interwencji”. Co zamierza Pani z tą wiedzą uczynić?

W swoim programie i doświadczeniach opartych na wieloletniej działalności na rzecz zwierząt zamierzam doprowadzić do powstania odpowiedniej bazy danych, która byłaby rzeczywistym spisem istniejących psów i kotów, nie tylko bezdomnych.

Dziś hycel rzeczywiście odławia zwierzaka i dostaje za to pieniądze, bez znaczenia co dalej się z czworonogiem dzieje. Powstanie takiej bazy danych wiązałoby się z identyfikacją każdego zwierzęcia. Tym samym hycel, zanim odstawiłby psa czy kota do schroniska, musiałby go oznakować, a następnie wprowadzić do bazy wraz ze zdjęciem, numerem czipa i numerem seryjnym podanej szczepionki. Dopiero za taką usługę otrzymałby wynagrodzenie. Ta baza jednocześnie umożliwiłaby znalezienie zagubionych zwierząt, uniemożliwiła wypuszczania psów w innej gminie i ponowne otrzymanie pieniędzy za odłowienie. To też zaoszczędziłoby niemałe pieniądze gmin, obecnie płacących za te same zwierzaki kilka razy.

W zasadzie zwierzęta to temat rzeka, tak bardzo zależą od woli człowieka. Ty o tym wiesz najlepiej, bo niejedno psie życie uratowałaś.

To prawda. Będzie to już z kilkadziesiąt zwierzaków. Psy ze schronisk, interwencji i ulicy. Wszystkie przeszły przez dom tymczasowy, by trafić do właściwych rodzin i ludzi. Moje życie odkąd pamiętam, tworzyli ciekawi, pełni pasji ludzie oraz cudowne zwierzaki. Już jako dziecko przy wsparciu rodziców zaopiekowałam się szczenną suczką, którą znaleźli znajomi. Potem była pseudohodowla i stadion dziesięciolecia, skąd zabierałam kolejnego psa. Teraz mam sunię z ulic Chorzowa. I nie mówię dość, bo potrzebujących zwierząt jest wiele. Nie wszystkie przygarnę, jednak dla wielu z nich z pewnością znajdę dom.

Polityka bywa niewdzięczna, zuchwała i trudna, podobnie jak ludzie. Nie boisz się tego?

Nie czuję strachu, tylko dezaprobatę do pewnych rzeczy. Nie znoszę ślepej nienawiści i bezmyślnego działania. Nie muszę się we wszystkim z kimś zgadzać, ale szanować będę zawsze. Takie zasady wyniosłam z domu. Poszanowanie człowieka, dotrzymywanie danego słowa, wiara we własne możliwości i doprowadzanie zaczętych spraw do końca.

Rozmawiała Andżelika Przybek.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych