Prawda o nauczycielach. "Powołanie do zmagania się z niechęcią"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Z ostatnich doniesień wynika, że nauczyciel żyje jak w bajce. Niewiele robi, a zarabia krocie. Społeczna nienawiść do przedstawicieli tego zawodu rośnie. Mają tak lekkie życie, a nie potrafią nawet porządnie uczyć.

Nauczyciel. Z ostatnich doniesień wynika, że to wymarzony zawód. Prosta praca, mało zajęć, wysoka pensja całkowicie niewspółmierna do wysiłku. I w dodatku nie ma mowy o zwolnieniu. Być może powinno się więc zachęcać dzieci, aby w przyszłości wykonywały ten zawód? Warunki wydają się idealne. Nauczyciele są nielubiani w społeczeństwie, funkcjonuje na ich temat wiele mitów, które są wynikiem propagandy. Przecież pracują tylko osiemnaście godzin tygodniowo. I to 45-minutowych! Bo przecież przerwy się nie liczą, wtedy nikt nie pracuje. Dyżury na korytarzach dawno odeszły do lamusa. Jednak czy naprawdę chodzi tu o te osiemnaście godzin? Krytycy nauczycieli zarzucają im bierność przez pozostałą część dnia. Przecież w pracy siedzą średnio trzy godziny dziennie. A co z pozostałym czasem? Wolność, zabawa, szaleństwo! Niestety rzeczywiście jest to opis dnia niektórych przedstawicieli tego zawodu. Tych, którzy się nie starają lub ich wcześniejsze starania spełzły na niczym i teraz nie mają już do tego siły. Ale co po pracy robi przyzwoity nauczyciel? Ten, który próbuje pokonać niechęć uczniów? Bo, wbrew pozorom, jest takich wielu. I to oni mają największy wpływ na dzieci.

Kilka dni z życia nauczyciela

Przyzwoity nauczyciel wrócił ze szkoły. Je obiad i znów zabiera się do pracy. Sprawdza kartkówki, sprawdziany, wypracowania uczniów. Nie robi ich po to, żeby się na kimś wyżyć, lecz po to, aby czegoś nauczyć. Aby wyrobić w uczniach pewne konieczne do zdania egzaminów umiejętności. Często jest to dla niego deprymująca, zasmucająca czynność. Szczególnie wtedy, gdy widzi, że uczniowie przez całą lekcję myśleli o wszystkim poza tym, co starał się im przekazać. Pomimo tego, że starał się tak bardzo. Wszystko tłumaczył im kilka razy. A oni znów nie słuchali. Jednak nie można się tym przejmować. Któreś wypracowanie przywróci w końcu nauczycielowi wiarę w to, że jego praca ma sens. Któryś uczeń w końcu zastosuje się do przekazanych przez niego wskazówek. A więc jednak słuchał… nie mówiłem przez całą lekcję do siebie. I tak nauczyciel sprawdza dalej. Aż robi się późno, na tyle późno, że trzeba położyć się spać. Po to, aby wstać rano i starać się dalej.

Kolejny dzień w pracy. Za oknem ciemno, deszcz, nie chce się wstawać. Ale jak każdy cywilizowany człowiek, nauczyciel rusza do pracy. Znów podejmuje swoją misję. Jak inaczej nazwać próbę przekazania wiedzy niechętnym umysłom? Jednak nie można tak myśleć, najważniejsze w życiu, a szczególnie w pracy, jest pozytywne nastawienie. Do uczniów trzeba mieć podejście. Mają je tylko najlepsi. Sięgnijmy pamięcią do czasów, gdy sami byliśmy w szkole. Który nauczyciel był najlepszy? Którego pamiętamy do dziś? Tego, który wymagał. Który był ostry, ale sprawiedliwy. Surowy, ale ludzki.

Lekcje mijają, jedna po drugiej. Na przerwie dyżur. Nie sposób zjeść kanapki, wszyscy przechodzący witają się lub zagadują. Trudno, zje się na następnej. Ale wtedy przychodzi TA lekcja. Ta, na której nauczyciel zostanie wystawiony na próbę. Uczeń z pretensjami. Nieuprzejmy, nawet bardzo. Pewny siebie i przekonany o własnej wyższości na tyle, że musi sprzeciwić się nauczycielowi na lekcji, przed całą klasą. Co teraz zrobić? Nie można dać się wyprowadzić z równowagi, nie można krzyknąć. Nie w dobie smartfonów. Na nagraniu widoczna będzie tylko reakcja nauczyciela, bez wcześniejszej prowokacji ze strony ucznia. Właściwie nie można go ukarać w żaden sposób. Należy zareagować dyplomatycznie. Nauczyciel…prawie jak polityk. Po uciszeniu marudera natychmiast wraca do lekcji. Ukrywa swoje zdenerwowanie, roztrzęsienie i uczy dalej.

Następnego dnia tylko trzy lekcje! Wspaniale. Jednak nie do końca. Przecież o 12 odbywa się próbny egzamin. Potrwa trzy godziny. Dobrze, że będzie czas na wypicie herbaty. Przed jedenastą okazuje się jednak, że nie. Do nauczyciela przychodzi uczeń. Smutny, wręcz załamany. Przyszedł porozmawiać, poprosić o pomoc. Niewielu to robi. Ale dobremu pedagogowi ufa większość. Wzbudzić zaufanie uczniów, ich chęć do zwierzeń… nie każdy to potrafi. Jednak nasz nauczyciel tak. Poświęca uczniowi czas, szczęśliwy, że może pomóc. Nie ma pretensji, że uczeń zajął jego wolny czas. Wręcz przeciwnie, aktywnie próbuje rozwiązać jego problemy, wciąż o tym myśląc w drodze na egzamin. Teraz czas na trzy godziny siedzenia. Czy będzie można wyciągnąć książkę? Niestety, przepisy tego zabraniają. Trudno, zajmijmy się myśleniem. Od jedenastej nauczyciel siedzi w szkole za darmo. Nikt nie zapłaci mu nawet za minutę spędzoną tu poza godzinami pracy. O siedemnastej jednak jest już w domu. Nie narzeka, jest przyzwyczajony. Ból głowy, trudno, przejdzie. Ważne, że można trochę odpocząć. Postawmy sobie za termin… na przykład dziewiętnastą. Do dziewiętnastej nauczyciel odpoczywa. Leży, ogląda serial. Żyć, nie umierać. A potem powrót do obowiązków. Wypracowania czekają. Może za bardzo się nie chce, ale trudno, trzeba. Po co właściwie kazał im to pisać? No tak. Przecież próbuje ich czegoś nauczyć…

Powołanie do zmagania się z niechęcią

W ostatnim czasie nagonka na nauczycieli przybrała ogromne rozmiary. Każdy, kto osobiście zna jakiegoś przedstawiciela tego zawodu, wie, że zarzuty pod ich adresem mijają się z prawdą. Nauczyciel nie zarabia pięciu tysięcy miesięcznie. Nawet jeśli osiągnął najwyższy stopień awansu zawodowego. Nie pracuje również cztery godziny dziennie. Po południu poprawia sprawdziany, jednak nie narzeka na to, ponieważ to jedyny sposób, aby wykształcić w uczniach pewne umiejętności. Bardzo często zostaje w pracy po godzinach za darmo. Konferencje, pilnowanie podczas egzaminów, wywiadówki i konsultacje, szkolenia. To jego prywatny czas, który za darmo spędza w szkole. Nie ma również niezliczonych dni wolnych w ciągu roku. W większości szkół podczas ferii czy przerw świątecznych nauczyciele muszą przychodzić do szkoły. A wakacje? Na początku rekrutacja, pod koniec egzaminy i konferencje, przygotowanie rozkładu zajęć na kolejny rok. Zostaje około czterech tygodni. Czy to naprawdę więcej niż ma przeciętny polski pracownik? I tak, nauczyciela można zwolnić. A przesłanki ku temu mogą być różne. Ostatnie spowodowane są najczęściej zmianami w systemie oświaty, a dotykają głównie nauczycieli w szkołach średnich, gdzie przestano stawiać na ogólną edukację, a zaczęto na wybór przedmiotów. W technikach pozbawiono w ten sposób pracy wielu nauczycieli biologii, geografii czy historii. To przecież mało istotne przedmioty.

Czy przy całym tym zamieszaniu związanym z nagonką na zarobki i czas pracy nauczycieli ktoś pamięta jeszcze o roli, jaką pełnią? Wychowują i kształcą nowe pokolenie. Wychowawcy często wiedzą o uczniach więcej niż ich rodzice. Czy to nie ważna i szlachetna rola? Wiadomo, nie wszyscy są idealni. To oczywiste. Jednak większość nauczycieli po prostu się stara. Przygotowuje się do lekcji, aby zachęcić coraz trudniejszą młodzież do nauki. Wydaje się oczywiste, że do tego zawodu trzeba mieć powołanie. Jeśli go nie ma, praca ta będzie udręką. Codziennie stajesz przed gromadą niechętnych osób, które najczęściej wolałyby być gdzie indziej. Przekazujesz im wiedzę na temat poezji romantycznej, funkcji matematycznych, reakcji chemicznych. Najczęściej, gdyby tylko cię posłuchali, zrozumieliby. Często jednak w czasie lekcji bujają w obłokach. Przepisują od kolegi zadanie na następne zajęcia lub myślą o tym, co będą robić po południu. A ty musisz się z tym pogodzić i dalej robić swoje. Łatwe i przyjemne? Otóż nie. To prawda, niektórzy wcale nie lubią tej pracy, być może w młodości źle wybrali, a teraz nie widzą dla siebie innej możliwości. Jednak należy im współczuć, ponieważ silnie obciąża to ich psychikę. Robią coś, czego nie lubią, w dodatku za niewielkie pieniądze. Ale większość z nich mimo wszystko próbuje. A ci najsilniejsi to nauczyciele z krwi i kości, z powołaniem do zawodu. To ich lekcje wspominamy po latach. Uczą nas nie tylko przedmiotu, ale i życia.

Może powinniśmy darzyć nauczycieli większym szacunkiem, ponieważ większość z nas prędzej czy później odda dzieci pod ich opiekę. To normalne, że walczą o wyższe pensje. Chcą po prostu żyć godnie, bowiem kształcili się długo i wykonują jeden z najszlachetniejszych zawodów.

Olga Gierszal

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych