Wystarczyło kilku kelnerów, by sparaliżować polskie państwo. Co zrobi z nim kilku „zdesperowanych" imigrantów?

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

To niezwykłe, jak wiele się zmieniło w związku z inwazją muzułmańskich imigrantów na Europę. Piszę „inwazją” i „imigrantów”, bo mam wrażenie, że zdecydowana większość napływających to ludzie przede wszystkim szukający raju na ziemi, a nie uciekający przed wojną.

Wymowna była wypowiedź jednego z nich pokazana we wczorajszym „Teleexpressie”:

Jestem Syryjczykiem, w kraju zostały moja żona i dzieci, mam nadzieję, że przeżyją naloty”.

Tylko tyle i aż tyle. A przecież są wśród nich także (bo niby dlaczego nie, skoro można?) aktywni działacze Państwa Islamskiego. Ich ulubione rozrywki można obejrzeć na youtube.

Cóż, kiedy żadnych, powtórzmy: żadnych wątpliwości nie mają w Polsce ludzie pokroju Tomasza Lisa. Doszło nawet do tego, że naczelny „Newsweeka” chce oddać biedne, arabskie dzieci w szpony zboczeńców w sutannach, jak przedstawiał jeszcze niedawno polskich duchownych!. Jeszcze niedawno Misiek Kamiński wespół z PO straszyli Polaków „państwem wyznaniowym”, dziś – proszę bardzo – niech będzie wyznaniowe. Byle islamskie, nie chrześcijańskie, byle meczety tu się budowały, nie kościoły. Trudno z takimi jednostkami poważnie dyskutować nawet o wiązaniu sznurowadeł, a co dopiero o zagrożeniach, jakie płyną z obecnej sytuacji.

Te zaś są oczywiste i pisano o nich nie tylko na tym portalu wielokrotnie. Poza tymi dotyczącymi polskiego „jutro” i „pojutrze” całkiem realne są już także te na „dzisiaj”. Oto na greckich wyspach Kos i Lesbos imigranci obrzucali kamieniami policję. „Gazeta Wyborcza” pisze, że to dlatego, iż są „zdesperowani”. A co, szukając pracy lub domu, nie będą tacy? Zresztą - cóż oznacza „desperacja” muzułmańskich imigrantów, wiedzą już doskonale mieszkańcy Francji, Szwecji czy Włoch, gdzie od kilku lat dochodzi do ich krwawych starć z policją. We francuskim Amiens w 2012 roku spalili przedszkole, halę sportową, dom kultury, kilkadziesiąt samochodów, obrzucając radiowozy butelkami z benzyną. W Sztokholmie w 2013 roku rozpętali gigantyczne burdy, siejąc zniszczenie na ulicach, kiedy rząd ograniczył im przywileje socjalne. We włoskim Rosarno zdemolowali sklepy, restauracje i domy. W dwudniowych starciach z ludnością miasteczka rannych zostało 66 osób, a media nazwały te zajścia „pierwszą we Włoszech wojną etniczną”…

CZYTAJ TAKŻE: Pomoc chrześcijanom z Syrii? Czy naprawdę jesteśmy zbyt ślepi, by dostrzec propagandę, której ulegliśmy? Europa jest zagrożona

Nie chcą o tym słyszeć nasi mądrzy inaczej politycy i dziennikarze. Zamykają oczy na oczywisty fakt, że pomoc rodzinom z dziećmi, zwłaszcza chrześcijańskim, które w odróżnieniu od muzułmańskich dają szansę na trwałą asymilację, nie może oznaczać pełnego otwarcia na żądania imigrantów, niemieckiej kanclerz i urzędników Unii Europejskiej, którzy po raz kolejny udowadniają, że determinacji i odwagi nie brakuje im tylko wtedy, gdy chodzi o prawa mniejszości seksualnych. Och, gdyby któryś z imigrantów zaatakował kamieniem parę gejów w różowym boa, nikt by się już ich losem nie przejmował. A tak?

A tak wszystko się zmieniło. Jeszcze niedawno Jaruzelski był dla środowisk lewicowych spod stempla Michnika i Lisa nieomal bohaterem narodowym. Dziś dowiadujemy się, że byli wtedy jacyś „polscy uchodźcy”. Liczba imigrantów w Polsce ma być „symboliczna”, ale jednocześnie mają oni stanowić, jak twierdzi partia rządząca, „remedium na starzejące się polskie społeczeństwo”. O kretynizmach Joanny Muchy, która ciągnie nimi na dno swoja partię, nie będę już nawet wspominać. A niech ciągnie. Co wymowne - ludzie, którzy tak gorliwie zachęcają nas, byśmy zamknęli oczy, wiedzą już doskonale, że stają przeciw własnemu narodowi. To dlatego „Wyborcza” zablokowała możliwość komentowania pod tekstami poświęconymi imigrantom czy zadymom na Kos i Lesbos.

Na koniec: owszem, nie ma w tej dramatycznej sytuacji idealnego rozwiązania. Ale póki co jedno wydaje mi się najsensowniejsze – niech imigranci osiedlają się w Niemczech, Francji, Włoszech lub jakimkolwiek innym kraju, w którym służby specjalne będą potrafiły na nimi zapanować. Nasze służby do dziś nie potrafią ustalić, kto nagrywał najważniejszych ludzi w państwie, więc jak mogłyby nas zabezpieczyć przed zamachami? A może - panie Lis - mają to uczynić księża?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych