Ponieważ przemysł nienawiści i pogardy wymierzony w PiS i prezydenta Dudę pracuje na pełnych obrotach, można więc uprawiać felietonistykę wyłącznie reagując na jego ekscesy. Moje zadanie jest jednak nieco ambitniejsze. Co jakiś czas próbował będę w kolejnych tekstach, niezobowiązująco naszkicować strukturę tego zjawiska i wskazać jego rozmaite przejawy.
Ostatnio obserwować mogliśmy promocyjny aspekt owego przemysłu. Otóż kabotyn, który tytułowany jest aktorem chociaż nikt nie zna jego kreacji a jedynym jego osiągnięciem dotąd było ogłoszenie pederastycznych upodobań seksualnych, napluł na prezydenta i Jarosława Kaczyńskiego. Wystarczyło to, aby stać się gwiazdą chwili czyli uzyskać tak upragniony rozgłos.
Każdy będzie miał swoje 15 minut sławy
— ogłosił kiedyś Andy Warhol i rzesze biedaków usiłujących wydostać się z tak doskwierającej dzisiaj anonimowości robią wszystko, aby zapracować na ten kwadrans. Obserwując wysiłki celebrytów trzeba przyznać, że nie jest to łatwe zadanie. W tej sprawie przemysł pogardy dostarczyć może pomocy nie do przecenienia. Wystarczy bluznąć na Kaczyńskiego, albo prezydenta Dudę, a sukces murowany. Obrażającego trzeba jakoś podpisać i to wystarczy, aby halabardnik okazał się „aktorem”, domorosły grafoman „pisarzem”, a kawiarniany mędrek „filozofem”.
Tu zaznaczyć chciałbym, że nie brakuje prawdziwych aktorów, reżyserów czy artystów, którzy w przemyśle pogardy odgrywają poczesne role. Ich zdolności w jakiejś dziedzinie w niczym nie usprawiedliwiają ich podłych zachowań, ale nie nimi się teraz zajmuję, ale zerami, które dzięki owym ekscesom wypromowane są na osobistości życia publicznego.
Nie wyłącznie. Urąganie PiS-owi czyni z obrażającego eksperta w polityce, socjologii, historii oraz wszelkich dziedzinach w jakich raczy się on wypowiedzieć. Nie chodzi tylko o PiS. Partia ta występuje jako reprezentant porządku wartości tak wrogiego dominującej dzisiaj ideologii. Zamiast PiS-u zaatakować można więc Kościół, bez elementarnej wiedzy „rozliczyć” polską historię czy odsądzić od czci i wiary narodową tradycję. To wystarczy, aby stać się kimś w życiu publicznym III RP.
Przypomnijmy niejakiego Dominika Tarasa – obecnie zdaje się w więzieniu – który stał się reprezentantem „walczących z obskurantyzmem młodych Polaków” atakując modlących się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Podobno film o nim chciał kręcić sam Andrzej Wajda. Nie wiem czy to prawda, ale fakt, że jest to możliwe dużo mówi o naszych czasach i ich bohaterach. To dzięki zachwytom nad Tarasem Katarzyna Janowska została dyrektorem TVP Kultura, najpoważniejszego polskiego medium kulturze poświęconego. Może nie tylko dzięki temu, ja w każdym razie nie znajduję innych jej zasług w tej dziedzinie.
Okazuje się więc, że istnieje prosta metoda wypromowania się dzięki próbie poniżenia określonych osób życia publicznego i kwestionowaniu tradycyjnego porządku wartości. Postacie w ten sposób awansowane na firmament życia publicznego mogą użyczać swojego prestiżu postaciom kolejnym. Perpetuum mobile.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/264445-jak-byc-slawnym-czyli-perpetuum-mobile-przemysl-nienawisci-i-pogardy-wymierzony-w-pis-i-prezydenta-dude-pracuje-na-pelnych-obrotach