Zupełnie nie rozumiem co środowiska pederastyczno-lesbijskie mają do edukacji dzieci i dlaczego roszczą sobie jakiekolwiek prawo do postulowania czegokolwiek do programów szkolnych? Jakim prawem i z jakiego powodu śmią zabierać głos w kwestii wychowania i nauczania dzieci, które mają swoich rodziców, swoje domy i swoje normy?
Jakim prawem środowiska skazane z definicji na bezdzietność i bezpłodność (dziewczynka+dziewczynka, chłopiec+chłopiec = prokreacja?) zabierają głos w sprawie rodzicielstwa i w ogóle w sprawie rodziny? To tak jakby górnicy wyznaczali standardy rybakom dalekomorskim.
Czy my, z normalnych rodzin, dzietni i „standardowi” zabieramy głos w sprawach waszych konfiguracji cielesnych, waszych popędów i pożądań? Dajcie nam spokój, zajmijcie się sobą częściowo albo w całości. Od nas wara! Co to tak cuchnie…?
Gender - groźna kulturowa inwazja!
Polecamy wSklepiku.pl książkę naszej publicystki Marzeny Nykiel „Pułapka Gender. Karły kontra orły. Wojna cywilizacji”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/263814-oszaleli-nie-rozumiem-co-srodowiska-pederastyczno-lesbijskie-maja-do-edukacji-dzieci