Gdybyśmy zaczęli rozbierać Pałac w 1989 r. na wzór Francuzów burzących kiedyś Bastylię, to miałoby to rangę symbolu. Dziś nie byłoby to symboliczne
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Wolski, pisarz, satyryk, publicysta.
wPolityce.pl: Dziś wielkie święto w mediach. Rocznica przekazania wielkiego daru od Józefa Stalina – Pałacu Kultury i Nauki. Jest pan za jego zburzeniem?
Marcin Wolski: Nie. Należę do przeciwników burzenia Pałacu. Jestem za jego „utylizacją”. Czyli za maksymalnym wykorzystaniem go, bo mimo całego swojego bizantyjskiego paskudztwa, pozwala rozpoznać Warszawę, jej kontur na tle horyzontu. Bez Pałacu nasza stolica nie różniłaby się od innych miast, w których jest sporo wieżowców. To taki charakterystyczny element, gdyby takiego nie było, to należałoby go wybudować. Budynek Żagiel jeszcze nie spełnia takiego kryterium unikalności i rozpoznawalności. Innym aspektem sprawy jest to, że Pałac Kultury, który faktycznie wali między oczy jak maczuga, dziś obudowany jest coraz większą liczbą wysokościowców. I praktycznie znika dzięki temu, staje się takim „odmieńcem”. Sprawa następna. Gdybyśmy mieli tak wszystko burzyć, co łączy się nam ze znienawidzoną przeszłością, to w pierwszej kolejności powinniśmy zburzyć więzienie przy Rakowieckiej, gmach MSW, Pałac Mostowskich, źle się kojarzący Pałac Namiestnikowski, źle się kojarzący Belweder, Urząd Rady Ministrów, a przede wszystkim warszawską Cytadelę. Wydaje mi się, że zburzenie Pałacu miałoby sens i byłoby zrozumiałe w czasie odzyskiwania niepodległości. Gdybyśmy zaczęli rozbierać Pałac w 1989 r. na wzór Francuzów burzących kiedyś Bastylię, to miałoby to rangę symbolu. Dziś nie byłoby to symboliczne.
A jak się panu podobają wezwania do hucznych obchodów „urodzin” PKiN, które organizują władze Warszawy?
A to jest jakąś aberracją. Mimo wszystko nie widzę powodu do świętowania. To od początku było „obce ciało” narzucone przez Stalina, któremu bardzo zależało, aby Warszawę „przystroić” tym budynkiem. Poza tym wychodzi na to, że upamiętnia się 22 lipca, czyli haniebną datę w historii Polski, datę zniewolenia naszego kraju.
Tak na koniec rozmowy nawiążę do lektury pańskiej książki „Alterland”. W niej bohater „budzi się” w jednej z równoległych historii Polski i idzie przez Warszawę, w której nie ma Pałacu Kultury. To musiał być piękny widok…
No tak. Piękny, ale w tej książkowej sytuacji Warszawa nie była zburzona. Gdyby można było wybierać pomiędzy dzisiejszym stanem, a tamtym, z pięknymi kamienicami, z dawną siatką ulic, to oczywiście, że wybieram tamten, bo byśmy mieli „Paryż Północy”. Natomiast teraz zburzyć Pałac, aby oddać teren developerom, którzy oczywiście bardzo by tego chcieli, to nie przywróciłoby starej Warszawy. Trudno jest często oddzielić dobrą historię od złej. Bo musielibyśmy np. musieli zburzyć piramidy egipskie, jako symbol koszmarnego zniewolenia Fellachów przez faraonów.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
A tak kontrowersyjny prezent Stalina wygląda dziś. ZOBACZ ZDJĘCIA
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/260050-to-jest-jakas-aberracja-marcin-wolski-o-obchodach-urodzin-palacu-kultury-zorganizowanych-przez-ratusz-nasz-wywiad