Myśliwi i pseudomyśliwi. Ofiarami strzeleckich pasji często padają psy

fot.commons.wikimedia.org
fot.commons.wikimedia.org

W ostatnią niedzielę pseudomyśliwy postrzelił psa pracującego na rzecz człowieka, symbol działań fundacji Mondo Cane. Niestety, nie jest to pierwszy taki incydent w tym roku.

W styczniu w lesie koło Nowej Soli w Lubuskiem myśliwy zastrzelił psa rasy Golden retriever. Psiak przebywał właśnie z właścicielką na spacerze. Kobieta spuściła go ze smyczy i na moment straciła z oczu. Po chwili usłyszała strzał. Znalazła martwego czworonożnego przyjaciela. Myśliwy bez oporów przyznał się strzału. Swoje zachowanie argumentował faktem, iż pies biegał wokół jego pojazdu, uniemożliwiając mu jego opuszczenie. Trudno w to uwierzyć, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę rasę psa — rodzinnego, przyjaznego ludziom. Co więcej, ustalenia wstępne wskazują, iż myśliwy nie zrobił nic, by go przepłoszyć. Zabił z premedytacją.

Do kolejnego incydentu doszło wiosną w Węgorzewie na Mazurach. Tam ofiarą myśliwego padł berneński pies pasterski. Na podwórko wyprowadził go jak zawsze dwunastoletni Kasjan. Kiedy chłopiec wrócił do domu, Lolo prawdopodobniej udał się na sąsiedzką posesję, zwabiony szczekaniem pobliskich psów. Wystarczył kwadrans, by myśliwy zadecydował o jego losie. Zeznania świadków pozwoliły ustalić sprawcę, który nie przyznaje się do winy. Dziś o życie walczy pies Katarzyny Śliwy-Łobacz, od lat związanej z ruchem ochrony zwierząt.

Od 7 lat było to miejsce naszych spacerów. Czasami słychać było strzały, bo to teren łowiecki. Niejednokrotnie znajdowano wnyki. W niedzielę burza wystraszyła Figla, który wybiegł za bramę naszej posesji. Znaleźliśmy go około 11.00 zakrwawionego, czołgającego się w stronę domu. Pies miał złamaną z przemieszczeniem kość udową i piszczelową, zdruzgotane kolano, znaczny upływ krwi. Czekamy teraz na konsultacje chirurga ortopedy. Grozi mu amputacja łapy

—opowiadała Katarzyna Śliwa-Łobacz.

Zdarzenie poruszyło fora społecznościowe. Nie dość, że to kolejny „wypadek” z myśliwym i psem w rolach głównych, to jeszcze trafiło na Figla, psa, który życie poświęcił ludziom.Jeździł z właścicielką do szkół, promując właściwe postępowanie ze zwierzętami. Odwiedzał osadzonych w areszcie śledczym na Białołęce, uświadamiając osadzonym, że zwierzęta czują i mają prawa. Dziś Figiel walczy o życie i zdrowie, ponieważ kolejny nieodpowiedzialny człowiek z bronią pociągnął za spust.

Jesteśmy pewni, iż to jeden z naszych okręgowych myśliwych. Psa postrzelono dwukrotnie śrutem, na naszej łące w Musułach (mazowieckie). Wszyscy we wsi wiedzą, iż chodzę tam z psami, znają je. Mam tylko nadzieje, że nie było to działanie zamierzone w kontekście prowadzonej przeze mnie działalności na rzecz zwierząt, w tym prac nad nowelizacją prawa łowieckiego

—mówiła Katarzyna Śliwa-Łobacz.

Nic nie usprawiedliwia zachowania myśliwego. Prawo mówi wyraźnie, iż do psów strzelać nie wolno. Argumentacje o biegających watahach, zagrożeniach ze strony czworonogów, nijak mają się z rzeczywistością.

Jednak zwyrodnialców nie brakuje, bo co jak co, broń dodaje nieco animuszu. Szkoda tylko, że wycelowana jest zawsze w słabszego osobnika, a nie lufę z naprzeciwka.

Prawda jest taka, że zgodnie z ustawą do psów strzelać nie można. Nie można też pomylić psa z inną zwierzyną, nawet z lisem. Tacy faceci to nie myśliwi a kłusownicy. Myśliwych jest prawie 115 tys. i jak w każdej licznej grupie, tu też znajdzie się paru niezrównoważonych osobników. A jeśli strzelał do niezidentyfikowanego celu, należy mu zabrać broń

—komentuje Marek Płużański, Prezes Klubu Myśliwskiego Dziennikarzy.

Mam więc nadzieję, że kara owego człowieka nie minie. Każde wejście na teren łowiecki musi być rejestrowane w książce ewidencji. Istnieje nadzieja, że właśnie na jej podstawie uda się ustalić sprawcę. Możliwe również, że wkrótce odnajdą się jacyś świadkowie zdarzenia.

Nie ma wytłumaczenia na bezprawne strzelanie. Obowiązuje kalendarz łowiecki przewidujący terminy polowań. Obecnie nie wolno strzelać m.in. do kuropatw czy bażantów ze względu na okres lęgowy ptaków. Matki właśnie odchowują pisklęta. Sprawa osoby łamiącej prawo powinna trafić do Rzecznika Dyscyplinarnego Związku Łowieckiego. Za udowodnioną winą musi być kara od zawieszenia do wykluczenia ze związku. Łowiectwo istnieje dla ludzi opanowanych. Tu głównie chodzi o obserwacje, hodowlę zwierzyny, nie bezmyślne zabijanie

— mówi Marek Płużański.

Niestety prawda jest taka, iż kolejni pseudomyśliwi otrzymują pozwolenie na broń. Bezprawnie strzelają do ptactwa, które serwują domownikom na obiad. Strzelają dla sportu, nie ważne, kto stanie się celem. Tylko nieliczne jednostki przyjmują i respektują regulamin polowań, który ustanowiono, by tak naprawę chronić myśliwych przed myśliwymi. Przykre, iż po raz kolejny ofiarą ludzkiej głupoty pada czworonożny przyjaciel. Tym bardziej, iż sam niósł pomoc i przesłanie poszanowania braci mniejszych.

Zapewne badania psycho-zdrowotne, jakim podlegają właściciele broni krótkiej, wprowadzone dla myśliwych, zniwelowałyby problem niezrównoważonych członków w kołach łowieckich. Las to nie strzelnica a ciężka praca w doglądaniu zwierzyny, dbaniu o nią.

—puentuje wypowiedź M. Płużański.

Między innymi właśnie o ten postulat walczą obrońcy praw zwierząt. We wtorek 21 lipca br. o godz. 11.00 odbędzie się posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, na którym posłowie ponownie rozpatrzą sprawozdanie z prac Podkomisji, dotyczące nowelizacji Prawa łowieckiego

—mówiła Katarzyna Śliwa-Łobacz.

Warto dodać, iż procesowi nowelizacji od początku towarzyszą liczne kontrowersje. Pozostaje mieć nadzieje, iż podobnych incydentów związanych ze strzelaniem do psów długo nie będzie dane nam zaznać. A Figiel, dla przykładu kolejny raz pokaże, że życie to jego cel. Pierwszy raz walczył jako szczeniak, opuszczony z łańcuchem na szyi. Dziś z myśliwskim śrutem w ciele.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych