Dramatyczny list chorej: "Brakiem nadzoru nad tym rynkiem doprowadziliście do zbrodniczego działania na szkodę pacjentów"

fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Szanowni Państwo,

bez długich wstępów, których i tak nikt z Państwa nie przeczyta, przejdę od razu do sedna sprawy: jako można było dopuścić do tak gigantycznej afery lekowej i wyprowadzenia refundowanych leków z Polski, by cierpieli na tym pacjenci?!

Temat ten boleśnie dotknął i mnie, pacjentki leczonej przez długi czas Metotreksatem w tabletkach. Niestety, coraz gorsze wyniki wątrobowe, problemy z układem pokarmowym spowodowały konieczność przejścia na ampułkostrzykawki, czyli Ebetreksat. Jakież było moje zdziwienie, gdy pierwszego dnia z receptą w dłoni odbiłam się od kilkunastu aptek w Krakowie, wszędzie słysząc ten sam tekst: „- Nie ma. - A kiedy będzie? - W hurtowniach nie ma, to w aptece też nie. - A dlaczego nie ma w hurtowniach? Bo bardziej im się opłaca wysyłać lek do Niemiec, gdzie więcej na nim zarabiają”. Po obdzwonieniu 68 aptek w Krakowie i okolicy, w jednej przyznano się, że dysponują 4 (dokładnie - czterema) ostatnimi sztukami właściwej dla mnie dawki. Wzięłam „całość”. Od tej pory tych ampułkostrzykawek z przepisaną dla mnie wielkością leki (substancji czynnej) już nie ma.

Szanowni Państwo, brakiem nadzoru nad tym rynkiem doprowadziliście do zbrodniczego działania na szkodę pacjentów, którzy tak jak ja płacą wysokie kwoty co miesiąc w ramach swojej pracy zarobkowej na działanie służby (nie)zdrowia w Polsce. Tym samym mnie i innych chorujących skazaliście na dość powolne umieranie z braku leków. Wasza indolencja w tym temacie jest przerażająca. W zasadzie (ale to pewnie przez moją naiwność) ciągle się dziwię, dlaczego z honorem (sic!) nie złożycie dymisji z zajmowanych stanowisk. No ale na to trzeba odwagi i honoru - produkt ten też nie jest dostępny w aptekach.

Niniejszym chciałabym otrzymać od rządowych adresatów mojego listu konkretną odpowiedź (na wyjaśnienia w rodzaju „pracujemy nad tym…, „robimy co w naszej mocy”, „już wiele zrobiliśmy” - darujcie sobie Państwo, bo gdybyście zrobili, nie byłoby afery ani tym bardziej mojego listu), kiedy zostanie uszczelniony wyciek leków z Polski za granicę, kiedy w hurtowniach zostaną uzupełnione braki w lekach na receptę oraz kiedy trafią one do aptek, które cały czas zgłaszają braki do Inspektoratu i jego lokalnych oddziałów - jednak, jak widać, bezskutecznie.

Na zakończenie, życzę Państwu zdrowia, choć po prawdzie, jeśli Wy zaczniecie chorować, to żadne braki leków czy trudności z dostępem do usług medycznych Wam nie grożą (średnie oczekiwanie na rehabilitację w ramach mojej choroby to ponad rok… Fajnie, co?)

Agnieszka Kozak

List wysłany do:

Kancelarii Premier Rady Ministrów Ministerstwa Zdrowia Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego Narodowego Funduszu Zdrowia

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych