Mniejszości niemieckiej na Śląsku nie podobają się tezy polskiego historyka, który ostrzega przed zakłamywaniem historii regionu. Działalność RAŚ dodaje Niemcom skrzydeł?

Czy zaczyna się nowa jakość w działalności mniejszości niemieckiej i Ruchu Autonomii Śląska po wejściu tej ostatniej organizacji w koalicję z Platformą Obywatelską w śląskim sejmiku?

Na początku czerwca w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie odbyła się konferencja naukowa. Ciekawy był dobór prelegentów. Otóż byli to historycy niemieccy oraz ci historycy ze Śląska, którzy sprzyjają w różnych formach Ruchowi Autonomii Śląska. To pewnie dlatego jednym z tematów była np. „Polonizacja wschodniej części Górnego Śląska w międzywojniu”.

Kilkanaście dni potem na stronie internetowej mniejszości niemieckiej w Polsce ukazał się tekst pt. „Pełnomocnik marszałka śląskiego zarzuca Niemcom rewizjonizm”.

Chodzi o dr. Andrzeja Krzystyniaka, historyka i politologa ze Śląska, pełnomocnika marszałka Sejmiku Województwa Śląskiego. Dr Krzystyniak ma jedną wadę: pokazuje jakim zagrożeniem dla jego związków z Polską jest działalność separatystów ślązakowskich. Przygląda się też uważnie niemieckiej polityce historycznej w odniesieniu do ich byłych ziem.

Dr Krzystyniak napisał niedawno w „Rzeczpospolitej” artykuł o tym. Historyk poddał pod rozwagę to, że nawet w polskim Sejmie, pod patronatem Marszałka Sejmu, odbywają się debaty, w których mowa jest o krzywdach Niemców na Śląsku, przy całkowitym przemilczaniu kontekstu…. agresji niemieckiej na Polskę we wrześniu 1939 r.

Z debat wyziera karykaturalny obraz historii Górnego Śląska, że:

iż czas od września 1939 do stycznia 1945 był okresem wspaniałego rozkwitu „wielokulturowej” śląskiej wspólnoty

— napisał historyk.

Dr. Krzystyniaka wzburzyło to, że działacze mniejszości niemieckiej forsują uhonorowanie Herberta Czai. Owszem, także komuniści straszyli nim polskie dzieci. Niemniej Czaja ma faktycznie„brud za paznokciami”. Także ten brunatny.

Kolejny element układania ahistorycznych puzzli to próba uhonorowania Herberta Czai pamiątkową tablicą na budynku Zespołu Szkół Specjalnych w Skoczowie. Próba uhonorowania człowieka, który w czasie wojny był członkiem nazistowskiej organizacji i który całe życie kwestionował zachodnią granicę Polski, oburzyła bezczelnością

— napisał dr Krzystyniak.

I być może to przelało kielich goryczy polskich Niemców, którzy uznali dr. Krzystyniaka za „rewizjonistę”. Jako przykład tego rewizjonizmu podali zdanie z artykułu naukowca:

Tylko niepoprawni optymiści mogą twierdzić, iż Niemcy przestali myśleć o utraconych na rzecz Polski po II wojnie światowej ziemiach.

Jak mniejszość niemiecka uspokaja, że to nieprawda?

Państwo niemieckie po kosztownych doświadczeniach z NRD z pewnością nie (ma takich tendencji). Władze Opolszczyzny, w której antyniemieckie fobie nie całkiem zamarły, też nie. Sama mniejszość niemiecka też chyba nie, bo dla niej ważny jest Heimat, właśnie mała ojczyzna, i lojalność w stosunku do państwa są elementami jej kultury cywilizacyjnej. Z kolei takie pojęcia jak Volk (naród) czy Vaterland (kraj ojczysty) zostały zbezczeszczone w latach 30. ubiegłego wieku i Niemcy, nie tylko z Opolszczyzny zresztą, reagują na nie alergicznie. PRL czy Rzeczpospolita bynajmniej ich z tego nie wyleczyły

— zacytował portal prof. Romualda Jończę, z Uniwersytetu Wrocławskiego, wcześniej Opolskiego.

Uff! Co za ulga! Państwa niemieckiego nie stać na przyłączenie do strasznego Vaterlandu śląskiego Heimatu. Jest za biedne. Poza tym mieszkańcy śląskiego Heimatu są lojalni względem Warszawy. W to ostatnie nie ma co wątpić, skoro władze Polski dopieszczają mniejszość niemiecką jak tylko może, zaś polskiej mniejszości w Niemczech nawet nie uznają…

Na wszelki wypadek patrzmy co się będzie działo dalej na Śląsku. Wszak Niemcy mogą kiedyś wyjść ze swojej biedy…