Wiktoria Charczenko: "Nasz status jest jeszcze bardziej nieokreślony". Polka z Donbasu dla wPolityce.pl o walce o uzyskanie obywatelstwa polskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Jest to dla nas ważne po prostu dlatego, że Karta Polaka jest niedoskonała, bo nie spełnia swej roli w sytuacji, w której dziś jesteśmy, gdy przebywamy na stałe na terenie Polski

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Wiktoria Charczenko, Polka z Donbasu, która wraz z 43 innymi osobami stara się o szybką ścieżkę uzyskania polskiego obywatelstwa.

wPolityce.pl: Dlaczego szybka ścieżka otrzymania obywatelstwa polskiego jest tak ważna dla was – Polaków z Donbasu?

Wiktoria Charczenko: Zależy nam na obywatelstwie, to byłby dla nas taki bardzo cenny dar, największy dar, jaki możemy otrzymać od pana prezydenta. Jest to dla nas ważne po prostu dlatego, że Karta Polaka jest niedoskonała, bo nie spełnia swej roli w sytuacji, w której dziś jesteśmy, gdy przebywamy na stałe na terenie Polski. Karta Polaka wystarczała, gdy nie byliśmy w Polsce, ona służy Polakom za granicą Polski. Nawet karta stałego pobytu nie pozwala rozwiązać wszystkich problemów dnia codziennego, spraw urzędowych itd. Na dodatek, gdy dostaje się kartę stałego pobytu, to wówczas Kartę Polaka trzeba zwrócić, więc tak naprawdę nasz status jest jeszcze bardziej nieokreślony.

Jak zostaliście przyjęci w kancelarii prezydenta? Macie nadzieję na szybkie załatwienie sprawy?

Przyjęto nas bardzo ciepło. Nie przyjął nas pan prezydent, bo miał pilne spotkania, lecz pan minister Michałowski.

Czy padły jakieś obietnice, przedstawiono jakiś kalendarz działań, daty?

Nie, nie było mowy o żadnych datach, bo to musi być chyba decyzja samego pana prezydenta. Ale przyjęto nas dobrze i dano nadzieję na załatwienie sprawy.

Jakiej liczby Polaków z Ukrainy dotyczy ta prośba o szybkie nabycie pełnych praw obywatelskich?

39 osób, ale liczymy, że wkrótce dołączy pięć kolejnych.

Czyli 44 osób. Ale z tego co pamiętamy Polaków z Donbasu przyjechało na początku roku około setki. Dlaczego tylko te 44 osoby?

Mówimy teraz tylko o tych osobach, które do Polski przyjechały na własną rękę. Nie mówimy teraz o osobach, które są w ośrodku rządowym w Rybakach. To zupełnie inna grupa i inny jest ich status. Na ręce prezydenta pismo złożyli Polacy, którzy są poza wszelkim systemem pomocy rządowej i są całkowicie samodzielne. Są wśród nas osoby, które musiały z własnej kieszeni zapłacić za wydanie dokumentu poświadczającego stały pobyt. Osoby przebywające w Rybakach pobyt stały otrzymały bezpłatnie. Uważam zresztą, że to jest trochę niesprawiedliwe, że jedni płacili, a drudzy to samo dostali za darmo. Jesteśmy przecież z tych samych terenów – Doniecka, Ługańska itd. My nie mamy żadnych przywilejów w odróżnieniu od grupy, którą opiekuje się rząd, więc przynajmniej prosimy o szybsze otrzymanie obywatelstwa, abyśmy już całkowicie mogli się usamodzielnić i działać na własną rękę.

Odejdźmy na moment od tego tematu. Pojawiły się w informacje, że na Ukrainie, w Donbasie zostali jeszcze jacyś Polacy, którzy chcą tu przyjechać. Wie pani o co chodzi dokładnie i jakiej liczby osób dotyczy ten problem?

Tak, to chodzi o 30 rodzin, które mieszkają w Mariupolu. Problem polega jednak na tym, że to są tereny ukraińskie, więc oni nie mogą zostać ewakuowani, bo nie są w strefie wojny, tak jak dotyczyło to rejonu Doniecka, skąd uciekaliśmy zwyczajnie.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych