Posłowie alarmują i wzywają NIK na pomoc. We wrześniu do uczniów trafi bubel zamiast e-podręcznika. Tak pracuje MEN

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Bubel zamiast szumie zapowiadanego przez MEN e-podręcznika? Wszystko wskazuje na to, że resort edukacji kompletnie nie radzi sobie z przygotowaniem cyfrowego podręcznika z którego od września korzystać mają uczniowie i nauczyciele. Posłowie na ratunek wzywają NIK.

Posłowie proszą Izbę, by skontrolowała prace nad cyfrowymi podręcznikami. Obawiają się, że we września szkoły dostaną od MEN bubel – informuje „Rzeczpospolita”. Okazuje się dopiero kilka dni temu twórca materiałów do e - podręcznika szukał modeli do zdjęć. Wciąż trwają też prace nad pozyskiwaniem do niego treści. A czas nagli.

Wniosek do NIK, przy akceptacji polityków Platformy Obywatelskiej, posłowie z sejmowej Komisji Edukacji przyjęli w minionym tygodniu. Chcą, by kontrolerzy przyjrzeli się aspektom merytorycznym e-podręcznika, prawidłowości procedur konkursowych prowadzonych w ramach projektu oraz wydawaniu pieniędzy przeznaczonych na jego realizację.

Wciąż nie wiadomo, na jakim etapie są prace nad tworzeniem cyfrowych podręczników, z których od 1 września mają korzystać nauczyciele i uczniowie na lekcjach ze wszystkich przedmiotów kształcenia ogólnego - od podstawówek przez gimnazja po licea.

Pod koniec ubiegłego roku pracę stracił prawie cały zespół ekspertów pracujących nad tym projektem. Prowadzi go Ośrodek Rozwoju Edukacji, agenda podległa Ministerstwu Edukacji.

W połowie marca o szczegółach projektu e-podręcznika opowiadała posłom wiceminister edukacji Joanna Berdzik. Nie przekonała ich jednak, czego efektem jest właśnie wniosek do NIK o kontrolę.

Przygotowanie e-podręcznika wyceniono na 45 milionów złotych.

ann/”Rzeczpospolita”/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych