Zastanawiałem się, czy nie użyć rzeczownika „Nosiciele” , ale wydaje mi się, iż bardziej adekwatne - w naszym przypadku - jest jednak „tragarze”. Nosiciel, nie zawsze jest winien, a nawet świadom, swojej przypadłości, tragarz to zazwyczaj wybór. Czasami z konieczności.
Zastanawia mnie jaka konieczność ( czy defekt?…) wywołuje owe progi i bariery w naszych dyskusjach?…
Czasami kojarzy mi się to z zabawką z dawnych bardzo lat: „Wańka - wstańka” Pamiętasz? Jakby się nie położyło ową figurkę, zawsze przyjmowała pozycje pionową, dzięki obciążeniu ulokowanemu u podstawy.
Co my mamy u „podstawy”?…
Co każe - po ustaleniu jakiegoś poziomu weryfikacji omawianego wydarzenia - ponownie wracać do poprzednich sloganów? Konieczność? Jaka?…
*
Co np. każe bronić „pancerność” owej smoleńskiej brzozy, ścinającej bez problemu potężne dźwigary rosyjskich Tupolewów; do uprawiania wiary w niezwykłe właściwości przylotniskowych gruntów rozbijających spadający z kilkunastu metrów samolot na dziesiątki tysięcy drobnych części; ufność, iż tamtejsze grunty potrafią być raczej podmokłymi, aby za chwilę stać się skałą, za moment wyrzutniami ciskającymi części wraku hen, w dodatku również wstecz do kierunku lotu. Co każe? Służbowość w powinności instytucjonalnej na pewnym szczeblu? Swoista niewiara człowieka poczciwego, że można dokonać zbrodni na innym? A rozum?…
* Co nie pozwala młodemu biznesmenowi, który zaczął od ostrego postulowania wolności w przestrzeni publicznej dla demonstrowania obsceny i ranienia wyższych uczuć innych ( w tym wypadku chrześcijan – to łatwe i bezpieczne), na podjęcie merytorycznej dyskusji o źródłach wiedzy tworzących taki bądź inny ogląd świata? Bieżączka, panie, bieżączka? Tylko?…
* To prawda, że do mądrości trzeba otwartości na wiedzę, dostępu do źródeł jej czerpania, czasu. No i pewnej sprawności umysłowej. Ale kiedyś przecie trzeba zacząć. Żeby nie dołączyć do stada lemingów. Żeby nie skończyć jak i one.
* „Wpisywacze” w dyskusjach na portalach internetowych, to często ofiary kompleksu niedorosłości intelektualnej, który pokrywa się nademocjonalnością i – bywa – wulgarnym słowotokiem. To stały element niewolenia przez Zło. Indywidualnie i hurtowo. I reguła: Im więcej werbalnych wezwań do otwartości oraz tzw. tolerancji (polecam Ci „Jeźdźców Tolerancji”), tym więcej ciągot do narzucania „jedynie słusznego” myślenia - typowego dla totalitarystów różnych mutacji. I ich odsamodzielnianych w człowieczeństwie ofiar.
Ów słowotok i swoiste rozdwojenie jaźni (schizofrenię moralną ?), jakże często demonstrują również tzw. politycy – szczególnie zlewaczonej (niezależnie od szyldu) strony.
Dlaczego rozdwojenie?
A czyż np. można być „wierzącym” i „praktykującym” to co z owej wiary wynika jedynie w jakimś nieokreślonym kąciku „prywatności”? Nie w myśli, mowie, uczynku ?
To nie schizofrenia moralna?
No to jak to nazwiemy? Infantylizm? Niech będzie. Ale kiedyś przecie trzeba dorosnąć… * Nadchodzi czas refleksji Wielkanocnej. A może i wyborów między „Hosanna!” a „Ukrzyżuj!”. Zatem przynajmniej teraz spróbujmy odstawić bagaż sloganów, którymi obciąża nas i próbuje zniewolić bieżączka.
Spróbujmy zweryfikować fakty związane z historycznym wszak Wydarzeniem sprzed dwu tysięcy lat: Życia w Galilei, Samarii, Judei oraz męki, śmierci i ZMARTWYCHWSTANIA w Jerozolimie Jezusa, o którym historyk rzymski Józef Flawiusz urodzony w 37 r po Chr. pisał tak:
W owym czasie żył Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można nazwać go człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmują prawdę . Zjednał sobie wielu Żydów, jako też Greków. On to był Chrystusem. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów Piłat zasądził go na śmierć krzyżową, jego dawni wyznawcy nie przestali go miłować. Albowiem trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, co o nim i jak i wielu innych zdumiewających rzeczy przepowiedzieli boscy prorocy. I odtąd, Aż po dzień dzisiejszy, istnieje plemię chrześcijan, którzy od niego otrzymali ta nazwę
(Józef Flawiusz. Dawne dzieje Izraela t.2 poz.18.III.3. str. 786 Wyd. Rytm. Warszawa1993)
To sprawa ważniejsza niż okładanie się na oślep, podsuwanymi zamiennikami wiedzy Chyba, że przyzwolenie na zamknięcie w gettach infantylizmu jest wygodne. A może nawet opłacalne. Do czasu.
Zawsze przychodzi moment, kiedy trzeba będzie pokazać co uzbieraliśmy i przenieśliśmy przez życie. Nie bądźmy tragarzami sloganów. One nas TAM nie wybronią.
A czy jest TAM – sam spróbuj zweryfikować. Oprócz cytowanego tu Flawiusza podawałem inne pożywki dla rozumu, dla intelektu – np. Vittorio Messoriego. Ino by się chciało chcieć. I tego Ci przedświątecznie życzę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/239198-z-listow-do-przyjaciol-i-znajomych-tragarze-sloganow