Elementarz nie zawiera standaryzowanych ćwiczeń, technik uczenia, które są składowymi umiejętnościami - mniej złożonymi - czynności pisania. Dzieci są zmuszane do pisania bez wyobrażania sobie ruchu, bez prawidłowego słyszenia głosek
— ocenia rządowy podręcznik Dorota Dziamska, metodyk nauczania początkowego z Pracowni Pedagogicznej im. prof. Ryszarda Więckowskiego.
Na swoim profilu na Facebooku Dorota Dziamska zamieściła zdjęcia z zeszytów 6-latków. Metodyk nie ma żadnych wątpliwości, że nauczyciele inspirowani rządowym podręcznikiem, wymagają od dzieci więcej, niż są w stanie osiągnąć w tym wieku.
Jednym z przykładów jest zadanie matematyczne, w którym pierwszoklasiści dzielą figury geometryczne.
Dzisiaj dla odmiany przedstawiam jak sześciolatek przystaje do systemu edukacji w Polsce tzn. jak zmusza się go do tego, aby udawał,że jest do tej edukacji przystosowany
— rozpoczyna wpis i dodaje:
Nauczycielka proponuje zgodnie z tezą byłego premiera Donalda Tuska natychmiastowy skok cywilizacyjny - nie używa takich zwrotów jak - równomierne rozłożenie, nie robi kleksów przy pomocy złożonej kartki papieru itd. Skok - oś symetrii i wszystko przystaje do zapisów w dzienniku. Nie zada sobie nawet pytania po co sześciolatkowi pojęcie osi symetrii i części przystających.
Kolejnym przykładem popełnianych błędów jest zdjęcie dyktanda, które określa mianem „barbarzyńskiego pokłosia rządowego elementarza”.
Na podstawie tej fotografii Dziamska wylicza do czego zmuszani są uczniowie klasy pierwszej.
— pierwsza część po lewej stronie jest dyktandem, które w pierwszej klasie i to z młodszym o rok dzieckiem nie powinno mieć miejsca, poniżej poprawa tego dyktanda ( pragnę tutaj zaznaczyć, iż w trzeciej klasie samo poprawianie przez dzieci ich pisania z pamięci też jest wcześniej przedmiotem edukacji - nauczyciel poprawia razem z dziećmi co napisali i uczy ich tejże poprawy - tutaj czyni to sześcioletnie dziecko bez pomocy nauczyciela )
— dziecko poprawia i przepisuje, ale wcześniej nikt go nie nauczył prawidłowych połączeń liter - wykonuje zatem czynność złożoną bez uprzedniego wyćwiczenia wszystkich składowych tej czynności; ( siedmiolatki dobre zaskoczą z tym może w styczniu po kilku miesiącach nauki, wybitne zrobią to wcześniej )
— przepisuje fragmenty tekstu z rządowego elementarza i ich nie rozumie;
— przepisuje, ale czytając i analizując czytany wyraz nie wypowiada prawidłowo głosek, stąd przepisując popełnia błędy - jest zmuszony za wcześnie do zintegrowania dwóch czynności mniej złożonych;
— przepisuje tekst do zeszytu z tekstu drukowanego, czyli zamienia kształty liter drukowane sam na pisane, których dopiero się uczy - najpierw dziecko powinno przepisywać to co napisze nauczyciel sam na tablicy - a nie to co jest wydrukowane w książce.
Metodyk zaznacza, że w ten sposób nauczycielka dała 6-latkom zadania na poziomie klas drugich i trzecich. I apeluje, by rodzice sprzeciwiali się tego typu działaniom.
Rozpoczęłam przedstawianie wybranych zeszytów dzieci sześcioletnich nie dlatego, aby się doczepiać i ciągle krytykować reformę, ale dlatego, iż nie zgadzam się na wyrzucanie dorobku naukowego, dobrej metodyki nauczania w klasach I - III
— tłumaczy.
Tylko czy MEN jest gotowy wysłuchać porad metodyków, skoro tak swobodnie odrzuca projekty obywatelskie podpisywane przez setki tysięcy rodziców?
lap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/237312-barbarzynskie-poklosie-rzadowego-elementarza-dorota-dziamska-o-razacych-bledach-w-nauczaniu-6-latkow