Wielokrotnie pisałem o słabych i mrocznych stronach, o uwikłaniach i trupach w szafie Bronisława Komorowskiego. Jednak to wszystko nie oznacza, że w społecznym odbiorze jest to kandydat przegrany i skazany na wyborczą porażkę.
Dla wielu ludzi obecny prezydent jest kimś, kim nigdy nie był, ale nie liczy się istota rzeczy (znana niewielu), lecz medialna kreacja. A wedle tej kreacji jest człowiekiem przewidywalnym i wręcz niezdolnym do jakiejkolwiek rewolucji. Wielu wyborców nie zastanawia się, że owa przewidywalność i antyrewolucyjność bierze się z bierności, a czasem wręcz z tchórzostwa. Dla nich istotne jest, że Komorowski nie zrobił niczego, czego powinni się bać. Zaniechania i bierność nie są uznawane za niebezpieczne. Wielu może to irytować, ale taka jest społeczna percepcja i nie ma sensu kopać się z koniem.
Wypominanie Komorowskiemu, że jest strażnikiem żyrandola niewiele daje, bo dużej grupie wyborców to odpowiada. Głównie dlatego, że obecny prezydent odwołuje się do świętego spokoju jako najwyższej wartości w polityce i funkcjonowaniu społeczeństwa. Nie zabrzmi to optymistycznie, ale duża grupa wyborców chce mieć prezydenta dekoracyjnego i boi się takiego, który jest aktywny oraz pełen woli działania. Przez lata wmawiano Polakom, że największym złem w polityce i w ogóle w państwie jest spór, przedstawiany jako konflikt i wojna. Dlatego po latach prania mózgów prezydent, który nie chce pilnować żyrandola przez sporą grupę wyborców jest postrzegany jako niebezpieczny dla ich poczucia świętego spokoju. I niebezpieczny w ogóle. Prezydent bierny, ospały i leniwy jest akceptowany, bo pasuje do funkcji szacownej mumii, która to funkcja przez wielu nie jest odbierana jako wada, lecz pewna konstytutywna cecha tego urzędu.
Przez lata media i tzw. autorytety wmawiały Polakom, że największym zagrożeniem dla nich i dla państwa jest naprawa, sanacja, przełom. Wartością była i jest natomiast stagnacja i obrona status quo. Oczywiście krył się za tym lęk, że jakaś polityczna siła odwoła się kiedyś do elementarnej sprawiedliwości i przeciwstawi podziałowi łupów, jaki wskutek zmowy elit dokonał się pod koniec lat 80. i w latach 90. Ten interes wąskiej grupy beneficjantów tzw. przełomu ustrojowego został utożsamiony z interesem ogółu. I część tych, którzy na podziale łupów niczego nie zyskali, a często wręcz zostali zdegradowani, zaczęła bronić ideologii stagnacji i status quo, jakby to był ich własny interes. I to jest duża część wyborców Bronisława Komorowskiego. Ich zachowanie jest absolutnie nieracjonalne, ale jest faktem. Po prostu wmówiono im, że 4 czerwca 1989 r. i wszystko, co potem nastąpiło było ich największym życiowym sukcesem. Nie symbolicznym, ustrojowym czy politycznym, lecz właśnie życiowym i osobistym, choć to oczywiście tylko mitologia.
Na tle stagnacji i ideologii świętego spokoju Bronisława Komorowskiego każdy kandydat PiS, a więc także Andrzej Duda, jest przedstawiany jako rewolucjonista, zagrożenie dla pokoju społecznego. Jako ktoś, komu się zachce być aktywnym, czyli niebezpiecznym. Komorowski może mieć wszelkie wady i braki, a Duda mnóstwo zalet i atutów, ale to ten pierwszy jest w zmanipulowanym społeczeństwie wciąż jeszcze częściej odbierany jako stwarzający mniejsze ryzyko. Bo po prostu Komorowski nic nie zamierza robić, a przynajmniej nic przełomowego czy choćby pokazującego inicjatywę. Duda nie może sobie na to pozwolić, bo po to ubiega się o prezydenturę, żeby coś się zmieniło na lepsze. Ale ta jego wola działania jest przedstawiana i często odbierana jako złamanie doprowadzonej do absurdu zasady świętego spokoju.
Wykształcenie, kindersztuba, obycie, znajomość języków, nowoczesność i pełną gębą europejskość Andrzeja Dudy z racjonalnego punktu widzenia powinny być oczywistymi atutami i dawać mu dużą przewagę nad Bronisławem Komorowskim. Ale w realnym świecie to nie jest ani proste, ani oczywiste. Duża część Polaków tylko pozornie docenia w kandydatach cechy, których sama nie posiada. Woli takich samych jak oni, czyli przeciętnych do bólu zębów. A Bronisław Komorowski czy raczej przychylne mu w ogromnej większości media zrobiły z jego przeciętności główną zaletę. Wobec kogoś takiego wielu wyborców nie czuje dystansu i kompleksów. I mają najoczywistsze potwierdzenie, że przeciętniak może w sprzyjających okolicznościach osiągnąć właściwie wszystko. Ta apoteoza przeciętności jest zresztą cechą współczesnej kultury i mediów. Dziś właściwie niczego nie trzeba wiedzieć, niczym się wyróżniać, żeby awansować, by występować w telewizji, aby być bohaterem różnych show czy teleturniejów.
Absolutny przeciętniak jest bohaterem współczesności, zaś ktoś, kto się wyróżnia - onieśmiela, budzi zawiść, wywołuje podejrzliwość. Racjonalnie Komorowski jest pod wieloma względami za słaby na prezydenta, Duda jest zaś realnie ponad miarę oczekiwań stawianych prezydentowi przez przeciętnego wyborcę, a to przecież ten wyborca ostatecznie decyduje o tym, kto zostaje głową państwa.
Prowadzenie kampanii prezydenckiej w sytuacji, gdy zawodzą racjonalne kryteria, nie jest łatwe. Tym bardziej nie jest łatwe, że jakiekolwiek gafy, niezręczności czy wpadki miałby Bronisław Komorowski, jest mu to najczęściej wybaczane. I to, co mogłoby się wydawać słabością, wcale nią nie jest. No bo przecież „on taki jest” i nic nie można na to poradzić. Ale któż jest bez wad? W efekcie krew z krwi przeciętniactwa jest uważany za kogoś nieprzeciętnego. Wydaje się to absurdalne, ale tak jest. Dlatego ktoś taki jak Andrzej Duda musi robić o wiele więcej niż Komorowski, żeby mozolnie powiększać poparcie. Musi nie tylko pokazać swoje zalety i przewagi, ale zmieniać przyzwyczajenia społeczne i obalać mity oraz stereotypy. To o wiele trudniejsze zadanie niż ma przed sobą obecny prezydent. Komorowski musi tylko być i potwierdzać, że jest dokładnie tym, za kogo wielu wyborców go bierze. Duda musi przekonać większość, że nie wystarczy tylko być, żeby zajmować najważniejszy urząd w państwie. Wbrew pozorom, to herkulesowa praca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/236612-komorowski-nie-jest-taki-slaby-jak-wielu-by-chcialo-a-jego-wady-niekoniecznie-zmniejszaja-poparcie?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.