Polacy pożyczają na potęgę. I cieszą się, że wiążą koniec z końcem. A na tym końcu jest spłata kredytu. My już nie szalejemy z kredytami hipotecznymi, bo jak podaje Biuro Informacji Kredytowej, coraz mniej obywateli stać na kupno domu, wypasionego samochodu czy dizajnerskiego wyposażenia wnętrza.
Obywatele zamożni czy też bogaci już to wszystko mają i konsumują, ale tych jest mniejszość. Większość zapożycza się na zaspokojenie podstawowych potrzeb, bo nie stać ich na te zakupy z zarobków, które według nieocenionego sługi elity rządzącej, Głównego Urzędu Statystycznego są coraz wyższe i za chwilę podskoczą - przeciętnie - do 5 tysięcy złotych. Komu podskoczą, temu podskoczą, a przeciętną można skalkulować dodając zarobki szefa Jastrzębskiej Spółki Węglowej wynoszące 80 tys. zł miesięcznie do zarobków pani Kasi z supermarketu - 1200 zł i podzielić na pół. To dopiero będzie przeciętna. I tak należy oceniać wszelkie statystyki, bo statystycznie rzecz biorąc ludzie nie umierają z głodu, oni boją się, że nie będzie ich stać na przeciętny standard życia, na sprostanie wymogom cywilizacji, takim jak zakup horrendalnie drogich podręczników i wysoko opodatkowanej odzieży dla swoich dzieci, sprzętów do gospodarstwa domowego, pralek, odkurzaczy czy lodówek. To co było kiedyś luksusem dostępnym wybranym jest dziś normą, dzięki której gospodyni nie musi już prać na tarze i trzymać produktów spożywczych na parapecie okna, pod warunkiem, że cały rok jest zima.
Okazuje się, że w roku 2014 Polacy zaciągnęli rekordową w III RP liczbę kredytów konsumpcyjnych na sumę 77,8 mld złotych. Co to znaczy? To znaczy, że większości z nas nie stać na utrzymanie siebie, a zwłaszcza rodziny. Ludzie schodzą na poziom żebraczy, biorą w banku lub w parabanku pożyczkę w wysokości 2000 zł, żeby móc wyprawić święta Bożego Narodzenia, a jacyś idioci z mediów cieszą się, że dzięki rozrzutności obywateli wzrosną dochody państwa. A co to jest dziś dwa tysiące złotych i jakie szaleństwo można za nie kupić, jakie prezenty pod choinkę i wczasy na nartach dla dzieci? A ile kosztuje miesięczne utrzymanie dziecka, lekarstwa dla babci, nie mówiąc o bieżących rachunkach za gaz, prąd i czynsz.
Ludzie biorą kredyty na wyposażenie swego miejsca pracy, tak jest z rolnikami, którzy zadłużyli się na zakup traktorów i sprzętu rolniczego. Jak nisko trzeba upaść, żeby używać tych traktorów jako dowodu na niebywałe bogactwo wsi. A tak się zachowują media „głównego nurtu”. Więc chłopi powinni orać pługiem zaprzęgniętym w szkapę, siać z fartucha i młócić cepem. Pławiące się w luksusie medialne słoiki z TVN24 i z TVP Info zapomniały już jak się żyło w ich wiosce trzydzieści lat temu? I teraz robią za”młodych wykształconych z wielkich miast”. Tak wygląda awans społeczny w postkomunie i tak wygląda życie przeciętnego Polaka, który choć tyra w nadziei na godne życie, tonie w długach, po to, żeby Durczokom i Kuźniarom żyło się dostatniej, a także skorumpowanym urzędnikom, politykom i ich rodzinom. W Warszawie i w Pipidówie Dolnej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/233645-zeby-durczokom-i-kuzniarom-zylo-sie-dostatniej-ludzie-biora-kredyty-i-schodza-na-poziom-zebraczy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.