Ks. Chrostowski: To nie jest wybór: "I am Charlie" albo "I am not Charlie". "Nie utożsamiamy się ani z jednymi, ani z drugimi!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Rzecz w tym, że my, chrześcijanie nie stajemy przed wyborem: „I am Charlie” albo „I am not Charlie”, ponieważ to podsuwa wybór między ofiarami terroru a terrorystami. Nie utożsamiamy się ani z jednymi, ani z drugimi!

ocenia ks. Waldemar Chrostowski, komentując spór wokół „wartości”, jakie prezentuje wulgarne pismo wzięte dziś na sztandary walki o wolność słowa.

Duchowny w rozmowie z „Najwyższym Czasem” przekonuje, by z dystansem traktować przekaz „Charlie Hebdo”.

W przypadku paszkwili zamieszczanych w „Charlie Hebdo” mamy do czynienia ze znamienną analogią. Tym razem ostrze antychrześcijańskie, zwłaszcza wyraziście antykatolickie, realizuje się nie w postaci fizycznego zabijania czy wsadzania do więzień, lecz jako wyrafinowane poniewieranie wiary i tradycji chrześcijańskiej oraz bezwzględne szydzenie z niej. A przecież podszyte wrogością kpiny i szyderstwa to nic innego jak obrzydliwe narzędzia programy

— czytamy.

W jego ocenie ideologia tygodnika jest niezwykle sprytnie przekazywana.

Sprytna intryga polega na tym, że chrześcijaństwo i islam są zestawiane, a zarazem sobie przeciwstawiane. Skutek jest dwojaki. Po pierwsze - podstępnie sugeruje się, że najważniejsze wyzwanie, przed jakim staje współczesna Europa, to zagrożenie ze strony chrześcijaństwa i islamu, które trzeba usunąć z przestrzeni publicznej. (…) Po drugie - chrześcijaństwo i islam są sobie nawzajem przeciwstawiane, co skutkuje napuszczaniem jednych na drugich, podsycaniem wzajemnych animozji i nasilaniem napięć prowadzących do konfrontacji i konfliktów

— tłumaczy ks. Chrostowski.

I dodaje:

W żadnym wypadku nie możemy powiedzieć „I am Charlie”, bo nie możemy obracać się przeciwko sobie samym. To byłaby swoista schizofrenia

— mówi kapłan.

Ks. Chrostowski przypomina przy tym, że jako chrześcijanie nie powinniśmy reagować nienawiścią w stronę kpiących z nas pism.

My, chrześcijanie, z tym ogromnym potencjałem niechęci, nienawiści i wrogości względem nas mamy wielki kłopot, który wnika z samego sedna orędzia Ewangelii. W jej centrum znajduje się przykazanie: „Miłujcie nieprzyjacioły wasze!”. (…) Właśnie w głębi swego sumienia każdy wyznawca Jezusa Chrystusa wybiera i określa własną postawę oraz stara się wypełniać przykazanie, jakże trudne, lecz możliwe do realizacji

— kończy.

lw, „Najwyższy Czas”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych