Pani Maja Narbutt, której warsztat i dokonania dziennikarskie wysoko cenię, a teksty jej autorstwa czytuję z wielkim zainteresowaniem, napisała wczoraj w portalu wPolityce, że dziesięć lat temu w mediach mejnstrimowych pisało się o Owsiaku wyłącznie bałwochwalczo, dopiero jej tekst wyłamał się z obowiązującego paradygmatu bezwzględnej ochrony „czci” faceta w czerwonych portkach.
Dobrze, że Maja Narbutt zawęziła swoje spostrzeżenie uwagą o mediach mejnstrimowych. Faktycznie, dziesięć lat temu „Tygodnik Solidarność” nie zaliczał się do mejnstrimu, tym niemniej na jego łamach już wtedy pisywało się mocno krytycznie o niepokojących aspektach działalności Jerzego Owsiaka. Robiłem to ja, nieco później pisał o tym (również na łamach Rzeczypospolitej) Krzysztof Świątek, dziś zastępca redaktora naczelnego „TS”.
Nie ukrywam, że długo dziwił mnie fakt ogólnospołecznej ślepoty na mało wdzięczne, a przecież jaskrawo widoczne cechy „bobasa-Jurasa”. Od udawanego jąkania poczynając, przez agresywny sposób bycia, słabą transparentność poczynań finansowych, aż po styl, w jakim nasz elokwentny „filantrop” zwykł prezentować się publicznie. Cóż, jestem fizjonomistą i z latami coraz bardziej widzę słuszność przekonania, że z twarzy, na których wygląd pracujemy przez całe swoje życie, naprawdę wiele można wyczytać. Jeśli się tylko chce.
Poniżej fragmenty mego tekstu „Owsiak Holding”, („Tygodnik Solidarność” nr 32/2004), nieźle chyba ilustrujący, komu na utrzymaniu złotej legendy Owsiaka mogło zależeć i kto na to, z użyciem nie tylko mediów, ale i agend państwa, usilnie pracował.
(…) Ten typ tak ma!
Jest despotyczny? Ma sprawę w sądzie? Jego ludzie wywieźli kogoś do lasu? Policja ukarała w Żarach 60 osób za posiadanie narkotyków? Woodstockowicze znowu zdewastowali pociąg? Nic to, bo przecież „bez Jurka” dzieci w Polsce nie miałyby przesiewowych badań słuchu! „Jurek kupił” szpitalom to, „dał” klinikom tamto. W takim klimacie brak miejsca na refleksję, czy redystrybucję społecznych pieniędzy zbieranych dla poratowania lecznictwa powinien prowadzić akuratnie pośrednik-amator, przez prywatną fundację. Być może wielu rodzicom oraz dziadkom ręka z datkiem zadrżałaby, gdyby wiedzieli, że Fundacja WOŚP 10 proc. pozyskanych kwot, zresztą najzupełniej legalnie, przeznacza na własne cele statutowe. W tym, kolejny już raz na organizację „odlotowego” Przystanku Woodstock.
Czymanowo 1995, w rok później Szczecin-Dąbie, potem przez wiele lat królowały Żary. W jubileuszowym roku 2000 wystarczyła decyzja wojewody pomorskiego o zakazie sprzedaży piwa, aby organizator w ostatniej chwili wycofał się z imprezy w Lęborku. Ale młodzież nie! I nieźle się bawiła na tym nieoficjalnym Przystanku bez swego idola, bez alkoholu… Potem znów były Żary, aż do zeszłego, feralnego dla Owsiaka roku.
Obrażony na sprzedawcę okularów słonecznych „Jurek” zapowiedział koniec letnich rockowisk. Wkrótce jednak dał się skusić dotacją, jaką Andrzej Kunt, eseldowski burmistrz Kostrzyna Odrzańskiego, przeznaczył na Przystanek 2004. Jednak kostrzynianie okazali obu panom czarną niewdzięczność i zażądali zmiany planów, lekceważąc korzyści płynące z ewentualnej „promocji miasta”! Liderzy Kostrzyńskiej Grupy Obywatelskiej dowodzili, że impreza Owsiaka nie spełnia wymaganych prawem kryteriów bezpieczeństwa publicznego. A wyniki sondażu przeprowadzonego przez lokalny tygodnik okazały się miażdżące: aż 88 proc. uczestników wypowiedziało się przeciwko Przystankowi Kostrzyn.
Krótka informacja w TVN 24 o Kostrzyńskiej Grupie Obywatelskiej oraz protestach mieszkańców, którzy w obliczu czekającego ich miasteczko najazdu kilkuset tysięcy fanów rocka wyrazili swe, dość zrozumiałe obawy, spowodowała medialną kontrakcję. Jerzy Owsiak „dowcipnie”, ale wbrew faktom tłumaczył mediom, że KGO powstała z jego inicjatywy, dla podkręcenia atmosfery wokół festiwalu. A wiceminister Brachmański, z resortu spraw wewnętrznych i administracji, zapewniał w Zielonej Górze, że tegoroczny przystanek to jedna z najlepiej zabezpieczonych imprez w Polsce.
Brachmański, wcześniej szef lubuskiego SLD, skrytykował jednocześnie kolej, która – jego zdaniem – nie zapewniła dostatecznej liczby pociągów. „PKP same więc będą winne ewentualnych strat i zniszczeń” – stwierdził minister. Zabrzmiało to trochę jak zachęta do aktów wandalizmu… Gdy następnego dnia Spółka PKP Przewozy Regionalne ogłosiła listę 25 par dodatkowych pociągów do Kostrzyna, Owsiak triumfował!
Siema i ściema
Nie od dziś wiadomo, że wagony PKP szczególnie łatwo się psują na trasach dojazdowych do miejsc, w których odbywają się masowe imprezy rockowe czy piłkarskie. Inspektor Ryszard Kasprzyk, zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gorzowie Wlkp., w rozmowie z przedstawicielami Kostrzyńskiej Grupy Obywatelskiej podkreślił, że dla lubuskiej policji, dysponującej ok. 2 tys. funkcjonariuszy, zabezpieczenie imprezy o tak znacznej liczbie uczestników stanowi poważne wyzwanie.
– Pan Komendant akcentował zwłaszcza fakt, że organizator Przystanków zwykle zapowiadał imprezę bardziej kameralną od rzeczywistej. Np. w Żarach miało być do stu tysięcy młodych ludzi, a przyjeżdżało ich nawet 3-4 razy więcej – mówi Mariusz Karolak, wiceprzewodniczący KGO, który brał udział w spotkaniu z inspektorem Kasprzykiem…
(…) Przystanek Kulczyk?
Od zeszłego roku nie ma już na Woodstocku Przystanku Jezus, ale Wioska Kryszny, z najtańszym jedzeniem – jak najbardziej. Zamiast księdza Draguły, który chciał „na siłę” ewangelizować, będzie można spotkać znaną z mediów psycholog Annę Dodziuk. Na liście organizacji pozarządowych biorących udział w Przystanku, obok Amnesty International, znajdziemy m. in. zrzeszający bardzo radykalnych ekologów Klub Gaja, popierające aborcję Towarzystwo Rozwoju Rodziny czy hałaśliwie „antyfaszystowskie” Stowarzyszenie Nigdy Więcej.
Lektura regulaminów (X Przystanku Woodstock, zasad pracy dziennikarzy, działalności organizacji pozarządowych, prowadzenia działalności gastronomicznej) każe zadumać się nad zagadką ludzkiej natury. Zdumiewa łatwość, z jaką Jerzy Owsiak rezerwuje sobie prawo do „rezygnacji ze współpracy bez podania przyczyn”…
Całość pod adresem
Jak widać, już dziesięć lat temu prawda mocno prześwitywała przez dziurawe sukno Panaowsiakowej legendy. Ale ekipa Leszka Millera i inni funkcjonariusze III RP nie mogli przecież dopuścić do „skrzywdzenia” swojaka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/229229-owsiak-i-straznicy-jego-zlotej-legendy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.