Komendant straży miejskiej w Pabianicach zwolniony za fotoradar

Prezydent Pabianic zakazał lokalnej straży miejskiej kontroli fotoradarowych. Komendant złamał ten zakaz i musiał pożegnać się z zajmowanym stanowiskiem.

Jak informuje „Dziennik Łódzki” prezydent miasta najpierw zakazał używania fotoradaru na ulicach Pabianic do 9 stycznia, później przedłużył ten zakaz do 20.

Jednak Andrzej Wojkowski, komendant straży miejskiej, nie dostosował się do zaleceń. 7 stycznia fotoradar pojawił się na ulicy Zamkowej

—mówiła Joanna Stelmach, rzeczniczka pabianickiego magistratu w rozmowie z dziennikiem.

Co więcej, fotoradar został ustawiony w miejscu, w pobliżu którego nie ma ani szkoły, ani przedszkola. A to jest niezgodne z sugestiami prezydenta miasta

—tłumaczyła.

Prezydent Pabianic postanowił, że w chwili gdy jego zakaz przestanie obowiązywać, fotoradaru będzie można używać tylko w tych miejscach, w których trzeba szczególnie dbać o bezpieczeństwo mieszkańców (okolice szkół, przedszkoli, szpitali). .

Fotoradar nie służy do zarabiania pieniędzy. Ma przede wszystkim poprawiać bezpieczeństwo w mieście. Takie są zalecenia prezydenta

—tak decyzje prezydenta tłumaczyła rzeczniczka pabianickiego magistratu.

Komendant straży miejskiej nie dostosował się do zleceń i po rozmowie z prezydentem przyniósł pismo z wypowiedzeniem umowy o pracę.

Być może komendant źle zinterpretował słowa prezydenta. To była ustna umowa o niewystawianiu fotoradaru. Nie znam dokładnie ustaleń i trudno mi się w tej sprawie wypowiadać

—mówił zastępca komendanta straży miejskiej w Pabianicach.

Karaliśmy tylko kierowców, którzy łamali przepisy i przekraczali dozwoloną prędkość. Ci, którzy jeździli zgodnie z prawem, naprawdę nie mieli się czego obawiać

—dodał.

Nowy prezydent miasta - Grzegorz Mackiewicz, w czasie kampanii wyborczej zapowiadał, że nie chce likwidować straży miejskiej, ale zamierza zmienić jej kształt.

Jak informuje „Dziennik Łódzki” w ostatnich latach Pabianice przodowały w statystykach. W 2013 roku z mandatów z fotoradarów wpłynęło do kasy miasta 25 razy więcej pieniędzy niż ze wszystkich innych wykroczeń.

ann/dzienniklodzki.pl