"Pojawianie się w niemieckiej prasie określeń 'polskie obozy', wywołało odruch oburzenia wśród Polaków". Prof. Roszkowski o wynikach sondażu dla "wSieci". NASZ WYWIAD

pis.org.pl
pis.org.pl

Z badań zrealizowanych przez TNS OBOP na zlecenie „w Sieci”, opracowanych przez dr. Tomasza Żukowskiego wynika, że Polacy są dumni ze swojej historii, a pedagogika wstydu, mimo swej napastliwości, nie stworzyła generacji wbijającej wstydliwie oczy w podłogę na zwrot „polska historia”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Pedagogika wstydu nie działa? Wielkie badania „w Sieci” pokazują, jak kruche są podstawy prób przerobienia Polaków

Czy Polska pozostanie Polską, także pod względem szacunku do własnych dziejów, rozmawiamy z prof. Wojciechem Roszkowskim, historykiem, autorem Historii Polski”

wPolityce.pl: O czym świadczą takie wyniki wśród Polaków, zwłaszcza wśród młodego pokolenia?

Prof. Wojciech Roszkowski: Pamięć różnych pokoleń w Polsce jest sprawą bardzo skomplikowaną i odpowiedzi na pytania, czasami mocno upraszczają sytuację. Myślę więc, że proste pytanie i proste odpowiedzi mogą sprawiać wrażenie jakichś szybkich zmian. Ja myślę jednak, że te zmiany są wolniejsze, ale jednak chyba są. Dlatego że pewne fakty, takie jak pojawianie się w niemieckiej prasie określeń „polskie obozy”, czy emisja filmu „Nasze matki, nasi ojcowie”, wywołało odruch oburzenia wśród Polaków…

I chęć obrony, odruch obronny…

Tak, odruch obronny, który nakłada się na, czasami uproszczone, reakcje na atmosferę wśród niektórych osób spośród establishmentu politycznego. W ten sposób powstaje reakcja widoczna w tych odpowiedziach sondażowych. Co oczywiście nie musi oznaczać, że jest jakiś gwałtowny nawrót do patriotyzmu wśród dużej części młodzieży. Ale wśród pewnej części – wydaje mi się – nastroje zmieniają się na korzyść – patriotyzmu. Myślę, że ani polityka wstydu nie jest aż tak bardzo agresywna w Polsce, jak i reakcja na nią nie jest ostra. Sądzę, że na młodych ludzi bardziej działają wydarzenia z zewnątrz. Reagują na krzywdzenie nas, naszej historii.

Czy według pana ta pedagogika wstydu będzie wygrywała w Polsce? Poszerzy swoje pole?

Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie. Bardzo wiele zależy od lekcji historii w szkołach. Nowy program zrobił w tym względzie bardzo dużo szkód, bo ograniczył zakres i sposób uczenia tego przedmiotu. Umiejętność dyskutowania o historii jest uzależniona od tego, co się wie. Jak się nie wie, to to ciężko jest z historii wyciągać wnioski dla teraźniejszości i przyszłości. Tak więc pedagogika patriotyczna cierpi bardzo, bo powstaje próżnia. I to dlatego mogą pojawiać się hasła typu: „Polska wcale nie jest najważniejsza”, „jesteśmy Europejczykami, a  nie Polakami” itd. To takie głupie hasełka, które niosą ze sobą pedagogikę wstydu. Ja tez nie jest mesjanistą, czy za powtarzaniem martyrologii, nikt nie jest. Ale jeśli z naszej historii wydobywa się TYLKO tematy kłopotliwe, epizody będące na minimalną skalę, to zaraża się młode pokolenie takim zwątpieniem, czy my jesteśmy w ogóle sensownym narodem.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych