Podwójne wybory, przygotowania do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie i wojna na Ukrainie... Co nas czeka w 2015 r.?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
mat. prasowe
mat. prasowe

W Polsce będzie to rok podwójnych wyborów. Już w połowie maja będziemy wybierać prezydenta. Dzisiaj trudno nawet spekulować o stawce kandydatów na ten urząd. Pewniakiem jest Andrzej Duda – jedyny już ogłoszony, przez PiS. Postawienie na człowieka kompetentnego i sympatycznego, kojarzonego raczej ze środowiskiem śp. Lecha Kaczyńskiego niżeli z tzw. „zakonem” PiS, może być znakiem powrotu tej partii do taktyki, która przed dziesięciu laty dała jej zwycięstwo.

Za przesądzony trzeba uznać również start obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego z ramienia PO. Pozostałe partie mają wyraźne kłopoty z wyłonieniem kandydatów. Wojciech Olejniczak jeszcze przed świętami odmówił kandydowania z ramienia SLD w wyborach – jak to określił – z góry przegranych. Nie wiadomo, co zrobi PSL, które według naszych informacji już przed pięciu laty skorzystałoby z kandydata spoza swojej partii, gdyby śp. Maciej Płażyński nie zginął w katastrofie smoleńskiej. Nie można wykluczyć, że w ramach zacieśniania koalicji PSL poprze urzędującego prezydenta, bo po co wystawiać się na test faktycznego poparcia, tak nadmuchanego w oficjalnych wynikach wyborów do samorządów. Zwłaszcza że niedługo potem odbędą się o wiele ważniejsze dla tej partii wybory.

Nowych posłów i senatorów – jeśli parlament z jakichś powodów nie skróci swojej kadencji – będziemy wybierać w połowie października. Wynik tych wyborów przesądzi o przyszłości rządu. Żeby jednak cokolwiek się w Polsce zmieniło, PiS musiałoby wygrać wybory bardzo wysoko. Wygrana jedynie symboliczna – jak w wyborach samorządowych – sprawi, że partia ta pozostanie w opozycji, coraz bardziej marginalizowanej, i o jakichkolwiek zmianach przez najbliższe cztery lata możemy zapomnieć.

Duży wpływ na te procesy będzie mieć zaangażowanie mediów, które rozpinają parasol nad rządzącą koalicją, dzięki czemu uchodzą jej płazem liczne afery, przy których tzw. afera Rywina wydaje się sztubackim żartem. Nawet przedświąteczna nocna próba zmiany Konstytucji RP – aby otworzyć drogę do sprzedaży lasów państwowych – przeszła w największych mediach bez echa. Od Nowego Roku wchodzi jednak w życie kolejny pomysł ministra zdrowia. Tak zwany „pakiet onkologiczny” oraz wprowadzenie skierowań do okulisty czy dermatologa wydłużą kolejki do lekarzy pierwszego kontaktu. Narasta niezadowolenie wśród nauczycieli. Konfrontacja propagandy sukcesu z własnymi doświadczeniami może być dla wielu Polaków otrzeźwiającym wstrząsem. Sama ewentualność zmian na szczytach władzy jest konieczna, ponieważ dla rządzących nie ma nic bardziej demoralizującego niż przekonanie, że nie mają z kim przegrać.

W Kościele w Polsce trwają przygotowania do Światowych Dni Młodzieży w roku 2016. Będzie to z pewnością wydarzenie na większą skalę i o wiele mniej kosztowne niż szczęśliwie zarzucony pomysł zimowych igrzysk olimpijskich pod Tatrami. Dużo uwagi poświęca się zapewnieniu odpowiedniej liczby miejsc noclegowych dla gości z zagranicy, wyżywienia i środków transportu. O tym też trzeba myśleć. Ale wyraźnie brakuje postawienia na wartości duchowe, którymi chcemy się z naszymi gośćmi podzielić. Szkoda, że w cień zeszła sprawa przygotowań do 1050-lecia chrztu Polski. Na szczęście leży ona na sercu zarówno przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Polski, jak i jego zastępcy. Może więc będą jeszcze jakieś korekty. Katolicy w Polsce, aby odnowić swoją tożsamość i ożywić wiarę, potrzebują bowiem współczesnej Wielkiej Nowenny – na wzór tej, którą przeżywali przed millenium chrztu Polski.

W Kościele powszechnym trwają przygotowania do drugiego etapu Synodu o Rodzinie. Napięcia, jakie w październiku towarzyszyły obradom, potwierdzają, że rodzina stoi w samym środku współczesnego sporu cywilizacyjnego, przekraczającego granice państw i religii. Potrzeba solidarnej modlitwy wszystkich ludzi wierzących w Boga, aby w czasie jesiennych obrad w Rzymie dawała o sobie znać głównie Boża mądrość, a nie czysto ludzkie pomysły na życie.

Nie wiemy, jak potoczą się sprawy na Ukrainie i co jeszcze wymyśli Putin – prócz wielkich manewrów wojskowych tuż przy naszej granicy. Nie wiemy, co będzie na Bliskim Wschodzie i w wielu zapalnych częściach świata. Ale wiemy jedno: że Bóg, który dla nas stał się Człowiekiem, znajduje się – jak pokazuje nasza okładka – w centrum naszej historii. On jest Panem czasu i historii. Świadomość tego uchroni nas od zawrotu głowy i od lęku przed jutrem.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych