Ubój rytualny w TK. Zwycięży wrażliwość na cierpienia zwierząt, czy interesy religijnych mniejszości?

fot. portalspozywczy.pl
fot. portalspozywczy.pl

W środę Trybunał Konstytucyjny zajmie się wnioskiem gmin żydowskich kwestionującym zakaz uboju rytualnego w Polsce. Niestety pod pozorem walki o wolności religijne toczy się brutalna walka o dochodowy interes.

Od wyroku sędziów zależy czy Polska powróci do okrutnego procederu zarzynania zwierząt bez ogłuszania, czy też pozostanie w tym zakresie krajem cywilizowanym. Przypomnijmy, ubój rytualny jest w Polsce zakazany od lipca 2013 roku, kiedy to Sejm odrzucił projekt ustawy dopuszczający taką możliwość. Wcześniej ubój rytualny był dopuszczony na mocy rozporządzenia ministra rolnictwa, jednak Trybunał Konstytucyjny uznał, że rozporządzenie to wykroczyło poza materię ustawy, do której się odnosiło. 

Mniejszości religijne kwestionują zakaz uboju bez ogłuszania, powołując się na wolność wyznania i praktyk religijnych. Z wnioskiem o uznanie go za konstytucyjny wystąpiła do TK także Rzecznik Praw Obywatelskich – Irena Lipowicz. W jej interpretacji – ubój rytualny powinien być dopuszczony na potrzeby konkretnych wspólnot religijnych. Jednak nie do celów merkantylnych. Wniosek gmin żydowskich kwestionuje jakiekolwiek ograniczenia. I tu, jak się wydaje tkwi clou problemu.

Już wiosną ub. roku, gdy w Sejmie toczyła się batalia o ubój – posłowie zajmujący się tą sprawą, ze zdumieniem konstatowali, że ani Żydzi ani muzułmanie niespecjalnie zainteresowani są rozmowami na temat dopuszczenia uboju na tzw. własny użytek. Spór dotyczył nieograniczonego prawa do takiego sposobu uśmiercania zwierząt – co umożliwiałoby nadal intratny eksport koszernego mięsa.

I nic dziwnego, skoro jak niebawem ujawniły media zyski z tego procederu czerpała m.in. rodzina muftiego Tomasza Miśkiewicza.Wydawanie certyfikatów koszerności przynosiło też zyski gminom żydowskim. Na rytualnym podrzynaniu gardeł krowom, owcom, kozom i kurczętom zarabiała też polska branża rzeźnicza – eksportująca polskie mięso do krajów arabskich.

Jednak wbrew alarmistycznym przewidywaniom jej przedstawicieli - po wprowadzeniu zakazu – rynek mięsny w Polsce wcale się nie załamał. Żadna z rzeźni nie zbankrutowała. Nie było też zapowiadanych zwolnień zbiorowych. Eksport wołowiny zaś, choć nieco spadł, przynosi niemal takie same zyski jak w latach wcześniejszych.Tyle, że od innych niż tureccy – odbiorców. Oczywiście rynki muzułmańskie nadal kuszą polskich rzeźników, więc lobby to wciąż wywiera presję,by przywrócić prawo do intratnego procederu. Chcą wejść w lukę, którą stwarza ograniczanie okrutnego uboju wprowadzone w wielu krajach europejskich (m.in. Finlandii, Szwajcarii, Szwecji, na Łotwie, w Słowenii, Islandii, Estonii, Luksemburgu, Danii, Austrii, Norwegii,Holandii.)

Jutro jednak TK będzie rozpatrywał przede wszystkim kwestie praw wyznaniowych. Mam nadzieję, że ze świadomością jakie stoją za nimi zagadnienia ekonomiczne. Wszak po wprowadzeniu uboju nie nastąpił masowy exodus żydów i muzułmanów z naszego kraju. Mięso koszerne jest do Polski sprowadzane. (Są nawet miejsca – gdzie nielegalny ubój nadal jest prowadzony na znaczną skalę - choć to rzecz jasna nie może być argumentem da TK.)

Żeby było ciekawiej w stanowisku dla TK Sejm uznał, że gminy żydowskie mają już  w obecnym stanie prawnym prawo do uboju rytualnego na potrzeby religijne swych wyznawców. Za to nie nie w celach gospodarczych czy handlowych. Na dowód tego, że taki stan jest w Polsce w istocie honorowany – może posłużyć fakt,że głośne i dość demonstracyjne próby przeprowadzenia uboju przez polskich Tatarów w Bohotnikach pozostały bez jakichkolwiek konsekwencji prawnych.

Znamienna była natomiast histeria,którą usiłowały rozpętać środowiska muzułmańskie, sugerując, że podpalenie drzwi do meczetu w Gdańsku ma związek  z wprowadzeniem zakazu. Miał to być rzekomo akt zemsty fanatycznych obrońców zwierząt wobec mniejszości muzułmańskiej. Jednak śledztwo nie potwierdziło tych insynuacji. Pojawiły się za to całkiem poważne tropy świadczące o tym, że podpalenie to element ostrej wewnętrznej rywalizacji liderów środowiska muzułmańskiego. Ostatecznie śledztwo umorzono. Ale informacje o rzekomym terrorze eko-ekstremistów przez kilka tygodni nie schodziły z łamów prasy i portali…

Jutrzejsza decyzja Trybunału może okazać się kluczowa dla losu setek i tysięcy zwierząt w Polsce.

W Sejmie czeka już bowiem tzw. obywatelski projekt ustawy o przywróceniu uboju (w rzeczywistości tożsamy z odrzuconym rok temu przez Sejm projektem rządowym). A przy obecnym wzroście znaczenia PSL-u w koalicji, ma większe szanse na „przepchnięcie” niż kiedykolwiek. O ile TK da zielone światło.

Ubiegłoroczna decyzja sejmu była wielkim triumfem obrońców zwierząt. Debata wokół ustawy ujawniła, że większość Polaków jest przeciwna niepotrzebnemu okrucieństwu wobec żywych stworzeń. Czy jutrzejsze orzeczenie sędziów jej nie przekreśli? Czy nasz kraj znów spłynie krwią cierpiących w milczeniu „braci mniejszych”?

Byłoby jakimś paradoksem, gdyby dokładnie 2 latach od pierwszej decyzji TK, uchylającej zezwolenie na ubój wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Trzymam kciuki, by tym razem to koło się nie domknęło…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych