Dziennikarz musi służyć prawdzie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. You Tube
fot. You Tube

„Nie chodzi o to, aby opisywać świat, ale, by go zmieniać” – te wytyczne Marksa wzięli sobie do serca współcześni dziennikarze koncesjonowani.

Jak widać, komunizm nie upadł, a jedynie przepotworzył się i ma się wspaniale. Nawet „Mysia” stała się niepotrzebna. Autocenzura jest skuteczniejsza niż całe zastępy urzędów.

Manipulacja medialna służy wychowaniu nowego człowieka - tak jak w komunizmie. Służalczy dziennikarze starają się wręcz odgadywać myśli i poglądy swoich szefów. Drobny błąd i można wylecieć z „wilczym biletem’. Jest on w II PRL skuteczniejszy niż w PRL. Społeczeństwo widzi i czuje fałsz. Szuka alternatywnego źródła nie tylko informacji, ale i wymiany poglądów.

Kiedyś wszyscy słuchali „Wolnej Europy”, teraz przekopują Internet. Główną przyczyną upadku zawodu dziennikarza jest jego zdrada: służba zamiast misji.

Zupełnie tego nie rozumie Jacek Wegner w swoim artykule „Kres zawodu”, który ukazał się na portalu sdp.pl.

Powołuje się on na prace medioznawców - Zbigniewa Bauera i Edwarda Chudzińskiego „Dziennikarstwo wobec nowych mediów. Historia. Teoria. Praktyka” z 2009 roku: Napisano tu ni mniej, ni więcej, że dzisiejszy internauta, czyli, jak określam, zwykły „zjadacz chleba”, bardziej ufa wiadomościom i opiniom publikowanym w Internecie, podpisanym bądź anonimowym, niż informacjom i ocenom dziennikarzy.

Wegner ubolewa nad tym, że za kilka, kilkadziesiąt lat, zawód dziennikarza całkowicie zaniknie.

Rozwodzi się dalej nad językiem, pięknem poszczególnych gatunków literackich, dziennikarskich itp.

Nie zajmuje się natomiast przyczyną tego stanu rzeczy. Widz, słuchacz, czytelnik, czyli każdy z nas, chce przede wszystkim informacji szybkiej i prawdziwej, przekonuje się, że szybciej ją znajdzie nawet na Facebooku niż w publicznej telewizji. Odbiorcę mniej interesuje „doszlifowany język”; ceni prawdę, czyli fakty i informacje - to, co myśli tak naprawdę („bez ściemy”) autor notatki, który był naocznym świadkiem zdarzenia.

Normalny człowiek nie życzy sobie filtru politycznej poprawności i poglądów właściciela mediów. Czytelnika mniej interesuje forma – bardziej treść.

Coraz częściej w mediach społecznościowych piszą ludzie z wykształceniem humanistycznym – poloniści, historycy, socjologowie - wszyscy ci, których tekstów nie publikowałyby oficjalne media.

To jedynie tam możemy poznać poglądy polityków skazanych na zamilczenie. Jakoś na antenie TVP, TVN czy Polsatu nie możemy zobaczyć ani Ani Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy itp. niepoprawnych.

Mogę pocieszyć mego kolegę Jacka Wegnera: felieton, reportaż nie zniknął! Pojawią się w mediach społecznych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby widz(słuchacz czy czytelnik reportażu )czuł zapach trawy na łące.

Już teraz widać podział na:

media publiczne – realizujące politykę władzy;

media komercyjne – realizujące zadania narzucane przez właścicieli, nierzadko powiązanych z władzą przez zamieszczanie reklam i koncesje;

media społeczne prowadzone przez stowarzyszenia, spółdzielnie, fundacje itp.

To te ostatnie bardzo często zatrudniają dziennikarzy na zasadzie wolontariatu. Niektóre z nich są mieszaniną społeczno-komercyjną. Trzeba jednak przyznać, że niestety i one pokrywają jedynie koszty własne. Zabieg pauperyzacji społeczeństwa powiódł się.

To dzięki takim mediom ostatnio świat mógł zobaczyć jak wyglądała wizyta obywateli w PKW. Osoby te nie reprezentowały żadnych partii, a jedynie ludzi zatroskanych o dobro państwa.

Krucjata Różańcowa i 18.letnia dziewczyna stanowiły wg Kancelarii Prezydenta zagrożenie….

Niepoprawneradio.pl prowadziło relację na żywo.

Dzięki portalowi solidarni2010.pl możemy zobaczyć rejestracje video .

Dziennikarka Hanna Dobrowolska, członek SDP, która z kamerą prowadziła relacje, została zatrzymana na dwie doby, znęcano się nad nią , wożąc policyjną suką kilka godzin po Warszawie. Czyżby podgrzewanie i studzenie więźniarki miało być jedynie presją psychologiczną, czy też miało spowodować zapalenie płuc?

Z przerażeniem wysłuchałam wypowiedzi posła Dziedziczaka na posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego ds. Wolności Słowa, na które zaproszono policję i przedstawicieli mediów.

Poseł Dziedziczak nazwał dziennikarzy społecznych blogerami. Otóż, panie pośle, bloger to człowiek, który widzi potrzebę pisania. Może nikt go nie czytać, a on będzie pisał!

Witold Zieliński, realizator dźwięku i Hanna Dobrowolska, dziennikarka , autorka i realizatorka zdjęć i filmów dokumentalnych, blogerami nie są. Redaktor Dobrowolska jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Jacek Wegner może się nie martwić o kondycję zawodu dziennikarskiego. Komunikacja społeczna musi istnieć i być drożna.

Jesteśmy świadomi jedynie przełamywania monopolu w mediach.

Dziennikarz musi przede wszystkim służyć prawdzie. Jest to jedyna droga do budowy społeczeństwa obywatelskiego.

artykuł ukazał się na portalu SDP

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych