Z nadzieją trzeba powitać chęć skontrolowania poselskich delegacji. Z nadzieją, że wszystkich, bez wyjątków. I nie tylko delegacji, także sposobu wydawania naszych pieniędzy przez wyższych urzędników państwowych, samorządowych, parlamentarzystów. Tych z Wiejskiej i tych z Brukseli.
Marszałek Sejmu mógłby zwrócić się w tej sprawie do NIK, bo sam, przy okazji powoływania jakiejś nowej komisji z uprawnieniami kontrolnymi, na pewno zaprosiłby jej członków na jakieś ośmiorniczki z najlepszym w okolicy winem. Zaprosiłby. Ładnie powiedziane, bo zapłacić musielibyśmy za owo zaproszenie my. On do biesiadowania za swoje nieprzyzwyczajony.
Trzeba też pamiętać o pomysłodawcy tej kontroli. Był jednym z tych, co potrząsali moskiewskimi dieńgami przeznaczonymi dla warszawskich komunistów. Według zeznań - 1,2 mln dolarów. Przekazanych przez sowiecką bezpiekę, zawiniętych w gazety i reklamówki. Potem przyszedł Jaskiernia i umorzył. Ale pal to licho! Kiedyś, w czasach napoleońskich, szefem kryminalnej policji został niejaki Vidocq, notoryczny oszust i przestępca, ale gdy tylko znudziło mu się ściganie swych dawnych kumpli, wrócił do napadów i przekrętów. I kryminalnego podziemia.
Madrycki przypadek powinien być potraktowany, jako dzwonek alarmowy. Nie okazyjny, nie jako element partyjnych walk i poniżeń. Jako wstęp do większej całości. Całości równie mętnej, co ogromnej. Od jakiegoś czasu trwa epoka rozkradania publicznych pieniędzy i nieodpowiedzialnego nim szastania. Tak jest w Brukseli, tak w Warszawie, a najpewniej w wielu innych stolicach. Rozdają, nagradzają się nawzajem, teraz ty mnie trochę tysięcy, a potem ja tobie. I tak w kółko. Sami to wszystko sobie zatwierdzają, bo jak wiadomo nominacje w Unii następują według pewnej zmowy, która z demokratycznymi zasadami ma tyle wspólnego, co Stefan N., albo kiepski błazen z Biłgoraja z obyciem. Najnowszych przykładów dostarczyli nowi unijni komisarze – jeszcze żaden z nich nie kiwnął palce, a już na jego koncie znalazło się ( w przeliczeniu) 175 tysięcy złotych. A gdyby tak polska Pani Komisarz walnęła pięścią w stół, a nawet lekko zaklęła. Podobno świetnie to potrafi. I wrzuciła owe tysiące z powrotem do kasy, albo wsparła nimi jakiś charytatywny cel? I wytłumaczyła, że to zwykły szwindel, choć wsparty unijną praktyką… Innym zrobiłoby się głupio i może też huknęliby się w czoło? Skoro komisarze dostali tyle, to nowy przewodniczący Rady pewnie dwa, albo i trzy razy więcej. A może pięć? Takich kwot się nie liczy, jedni nagradzają drugich, wiedząc, że i do nich trafi jakaś zgrabna sumka.
Panuje powszechna pogarda dla uczciwości polegającej na przestrzeganiu zasad, a nie tylko przepisów, które są najczęściej układane przez samych zainteresowanych dobrobytem na cudzy koszt. Przyzwoitość? A cóż to takiego? Nie siedzę w kryminale, więc jestem przyzwoity.
W takiej właśnie atmosferze działają również nasi przyzwoici. Od paru lat w ogóle niekontrolowalni, bo opanowali wszystkie, nawet najmniejsze przyczółki kontroli. Sami rządzą, sami się kontrolują. Stale to podkreślam i będę pewnie jeszcze długo – rządzący i ich okolice hulają, żrą, piją, panoszą się za nasze. Bałwana na stanowisku ministerialnym, czy innym państwowym nie stać na posiłek za swoje, choć zarabia świetnie. W każdym urzędzie państwowym powinna wisieć tabliczka – żremy i pijemy wyłącznie za swoje.
Państwo może mi zafundować posiłek, gdy będę na bezrobociu. Albo w kiciu. I taka deklaracja byłaby o wiele ważniejsza, niż publiczne zaklinanie o największej miłości do Ojczyzny. A żrąc i pijąc, hulając po świecie, pamiętaj – to Ojczyzna jest wciąż w potrzebie, nie Ty! Więc przestań Ją okradać!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/221677-hofman-z-kolegami-przelecieli-po-uczeszczanym-szlaku-na-nim-stale-przepuszcza-sie-przezera-przepija-nasze-pieniadze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.