Profesor Wiesław W. Jędrzejczak, legenda polskiej hematologii i były konsultant krajowy demonstracyjnie sprzeciwił się podawaniu do powszechnej wiadomości informacji o zarobkach, jakie lekarze - konsultanci otrzymują od firm medycznych.
TVN-owska „Uwaga” próbowała w wywiadzie z prof. Wiesławem W. Jędrzejczakiem znaleźć odpowiedź pytanie, czy pacjenci powinni wiedzieć o kontaktach sław medycyny z koncernami farmaceutycznymi.
Profesor jest jednak zbyt wytrawnym graczem, aby wpaść w sidła zastawione przez dziennikarza. Zręcznie unikał odpowiedzi na pytania o swoje kontakty z koncernami farmaceutycznymi, zarobki i działalność na styku biznesu i służby zdrowia. O lobbystach profesor nawet się nie zająknął.
Profesor Wiesław W. Jędrzejczak jest kierownikiem Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Dotarłem przy okazji do wykazu kilkudziesięciu międzynarodowych programów badawczych, w jakich klinika brała udział. Można się jedynie domyślać, że takie badania nie są przeprowadzane za darmo, a płacą koncerny farmaceutyczne. Komu? Tego nie wiadomo, bo raport jest zanonimizowany – nie ma żadnych nazwisk, tylko kody pocztowe szpitali.
Profesor W.W. Jędrzejczak nie ukrywał swoich bliskich związków z Fundacją DKMS, która agresywnie działa w Polsce. Medialną burzę wywołał kilka lat temu proceder wywożenia przez DKMS polskich dawców szpiku do Niemiec, gdzie pobierano od nich szpik dla… polskiego dawcy. Taka operacja przynosiła spore zyski Fundacji DKMS, bo „szpik z importu” był wielokrotnie droższy. Płacił naturalnie polski podatnik.
Podczas wystąpienia przed senacką komisją zdrowia 17 grudnia 2013 r. prof. Jędrzejczak był szczery i przyznał się do lobbowania za umożliwieniem Fundacji DKMS działalności w Polsce i zmianą przepisów:
W momencie kiedy zorientowałem się, że DKMS ma zamiar wejść do Polski, i że w Polsce jest prawo, które dowolnemu podmiotowi pozwala otworzyć fundację działającą na prawie polskim, to wystosowałem pismo do Pani Minister Kopacz informując ją, że występuje taka sytuacja. Stwierdziłem, że moim zdaniem jest nie do pomyślenia sytuacja, żeby tak potężna organizacja weszła do kraju, w którym nie ma żadnych przepisów prawnych, które to regulują, w związku z tym zwróciłem się o to, żeby Pani Minister Kopacz powołała zespół do nowelizacji ustawy i taki zespół został powołany.
Dotarłem do umowy, jaka Fundacja DKMS zawarła z Samodzielnym Publicznym Centralnym Szpitalem Klinicznym w Warszawie (SPCSK) przy ul. Banacha 1a, w którym mieści się klinika kierowana przez byłego konsultanta krajowego. Fundacja DKMS za pobranie szpiku od jednego dawcy płaciła 8000 złotych. Czy część z tej kwoty trafiała do personelu kliniki i jej szefa? Kto robi dobry interes?
Policzmy. Fundacja DKMS według tejże umowy płaci szpitalowi 2100 zł brutto za pobranie szpiku wraz z wykonaniem badań diagnostycznych, kosztów materiałów jednorazowych bloku operacyjnego i znieczulenia ogólnego oraz kosztów materiałów z banku tkanek. Koszty bieżące szpitala to 1000 zł brutto, a wynagrodzenie przekazane przez szpital bezpośrednim wykonawcom umowy, czyli zespołowi profesora - 8000 zł brutto.
Ile z tej kwoty trafia do kieszeni profesora Jędrzejczaka, a ile – zespołu? Z moich informacji zebranych w szpitalu wynika, że pobrania dla DKMS (około 40 miesięcznie) odbywały się w godzinach pracy lekarzy i pielęgniarek zespołu w SPCSK.
Kilka lat temu na stronach internetowych Ministerstwa Zdrowia pojawił się rejestr korzyści. Profesor Wiesław Wiktor Jędrzejczak, ówczesny konsultant krajowy ds. hematologii ujawnił sporo zawartych umów-zleceń z koncernami farmaceutycznymi. Profesor pobierał wynagrodzenia m.in. od Novartis-Polska, BMS Polska, Polpharma, Janssen-Cilag, Celgene, Genzyme.
Profesor jako jedyny zabronił ujawniania źródeł swoich dochodów, bo w rubryce „Rejestru…” widniała jego adnotacja:
Oświadczenie to składam do wyłącznej wiedzy władz AOTM oraz Ministra Zdrowia i nie zgadzam się na jakąkolwiek formę podania go do wiadomości publicznej, a jeśli to nastąpi podejmę czynności prawne w stosunku do osób odpowiedzialnych w związku z naruszeniem moich praw osobistych.
Takie stanowisko tłumaczył wtedy m.in. obawą przed wytoczeniem ewentualnych spraw sądowych za wystawione opinie dla Agencję Oceny Technologii Medycznych przez koncerny farmaceutyczne. Umowy z koncernami farmaceutycznymi wyjawili wtedy także inni członkowie ówczesnej Rady Konsultacyjnej AOTM (znaleźli się w składzie Rady Przejrzystości): kardiolog prof. Tomasz Pasierski (Schering-Plough i Sanofi Aventis) i onkolog prof. Rafał Suwiński (wyjeżdżał na sympozja organizowane przez koncern Astra-Zeneca).
W przeszłości prof. W. W. Jędrzejczak oraz prof. Jerzy Hołowiecki brali udział w opiniowaniu finansowania terapii azacytydyną w leczeniu pacjentów z ostrą białaczką szpikową. Producentem substancji czynnej w tym leku jest koncern Celgene, z którym krajowy konsultant ds. hematologii miał umowę-zlecenie. Lobbyści, którzy działają na zlecenie koncernów farmaceutycznych nierzadko wchodzą w bliskie relacje z medycznymi VIP-ami. Konsultanci krajowi mogą być wyjątkowo skuteczni, gdy chodzi o przekonywanie Ministra Zdrowia o zaletach nawet kontrowersyjnych leków. Prof. Wiesław Jędrzejczak, kiedy był konsultantem krajowym ds. hematologii, proponował, aby u chorych na szpiczaka z niewydolnością nerek od początku terapii stosować jeden z nowych leków - bortezomib.
Prof. W. Jędrzejczak jest jednocześnie Prezesem Fundacji „Hematologii i Onkologii”.
Nie widzę tu konfliktu interesów pomiędzy funkcją konsultanta krajowego a funkcją społecznego prezesa. Fundacja Hematologii i Onkologii jest organizacją pożytku publicznego, która nie prowadzi działalności gospodarczej. Jej jedynym celem jest wspieranie rozwoju hematologii i onkologii. W praktyce jest to konto bankowe, na które zbierane są darowizny, a gromadzone środki są wykorzystywane na remonty i zakupy sprzętu do kierowanej przez mnie Kliniki, która mieści się w publicznym szpitalu. Sprzęt jest następnie przekazywany szpitalowi na własność. Wyjątkowo darczyńcami są firmy farmaceutyczne, a najczęściej osoby prywatne Zdarzały się prywatne darowizny w wysokości 100 tysięcy złotych
-– wyjaśniał profesor w jednym z artykułów.
Profesor także milczy na temat swojej przeszłości. Szkoda. Z kartoteki MON wynika, że Wiesław Jędrzejczak syn Wiktora i Kseni z domu Siemierzyk, został pozyskany do współpracy 29 marca 1968 roku przez Zarząd Wojskowej Służby Wewnętrznej Pomorskiego Okręgu Wojskowego (Oddział WSW w Łodzi) i zarejestrowany jako TW „Wiktor” (nr rejestracyjny 16343). Z życiorysu WWJ wynika, że był wtedy 21-letnim studentem WAM w Łodzi. Akta „Wiktora” zostały zniszczone 21 sierpnia 1990 roku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/221020-tajemnica-zarobkow-medycznych-tuzow