Przeglądam doniesienia z obchodów Dnia Edukacji Narodowej. Życzenia składali m. in. Pan Prezydent RP Bronisław Komorowski, Pani Premier Ewa Kopacz, Pani Minister Edukacji Narodowej Joanna Kluzik- Rostkowska, Pan Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak, szefowie nauczycielskich związków zawodowych – Panowie Sławomir Broniarz i Ryszard Proksa, kuratorzy oświaty, liczni samorządowcy (wszak wybory za pasem) oraz dyrektorzy szkół i placówek oświatowych.
Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że większość z nich zapomniała, iż szkoła to nie tylko nauczyciele, uczniowie i pracownicy administracyjni, ale również rodzice. O nich w wystąpieniach okolicznościowych zupełna cisza. Świadczy to o braku zrozumienia, że rodzice tworzą ważne środowisko wewnątrzszkolne, a rada rodziców, o czym warto pamiętać, jest organem szkoły, takim samym jak rada pedagogiczna. Chciałbym jednocześnie wyraźnie podkreślić, że doceniam trud polskich nauczycieli, czemu wielokrotnie dawałem wyraz i uważam, że ich zasługi w Dniu Edukacji Narodowej powinny być szczególnie pokazywane i wysuwane na pierwszy plan. Nie zwalnia to jednak polityków oraz osób uważających się za ważne postacie życia publicznego z dostrzegania faktu, iż wraz ze zmianą nazwy z Dnia Nauczyciela na Dzień Edukacji Narodowej nastąpiło poszerzenie, co było notabene wyraźną intencją ustawodawcy, listy osób i środowisk mających do świętowania prawo.
Na marginesie pragnę przypomnieć wszystkim, którzy coraz częściej powołują się na słowa „takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie”, że wyszły one spod pióra wybitnego polskiego pisarza politycznego okresu Renesansu – Andrzeja Frycza Modrzewskiego, a Kanclerz Zamoyski jedynie je zacytował w akcie założycielskim Akademii Zamoyskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/218243-dzien-edukacji-narodowej-czy-dzien-nauczyciela