Tusk współwinny śmierci Bolka - uważają rodzice chłopca, który zmarł w szpitalu

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. youtube.pl
fot. youtube.pl

Badanie za 10 złotych mogło uratować Bolka. Prawdopodobnie wystarczyło najprostsze badanie krwi i kwadrans potrzebny na uzyskanie wyników, by 13-miesięczny Bolek wciąż żył.

Chłopczyk zmarł 6 grudnia 2012 roku w szpitalu dziecięcym w Białymstoku. Rodzice podkreślają, że dziecku trzykrotnie odmówiono pomocy i nie zlecono podstawowych, niezbyt kosztownych badań. Prokuratura potwierdza fakt, że dziecko powinno być przyjęte na oddział szpitalny, natomiast winę lekarzy określa jako nieumyślną.

1 października 2014 roku rodzice Bolka spotkali się dziennikarzami przed Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalem Klinicznym, z którego odsyłano dziecko, a gdy w końcu je przyjęto na skuteczne leczenie było już za późno. Jak mówił Grzegorz Kozikowski, tata 13-miesięcznego Bolka: ;

chce wskazać głównego winowajcę sytuacji, która doprowadziła do śmierci chłopca.

Chłopiec był chory na białaczkę.

Ignoranctwo jest przyczyną śmierci Bolka. Ignoranctwo ze strony tych, którzy śmią nazywać siebie lekarzami

— mówił ojciec chłopca.

Grzegorz Kozikowski przyznał, że jeżeli takie zachowanie jest nieumyślne, to znaczy, że w służbie zdrowia panuje bałagan, a głównym winowajcą jest premier Donald Tusk. Dlatego to jemu przekażą symboliczne 10 zł, tyle, ile kosztowałoby badanie krwi, którego lekarz nie zlecił ich synkowi.

W ten sposób rodzice chłopca chcą pokazać absurd sytuacji panującej w systemie ochrony zdrowia. Według nich w szpitalach powinno inaczej podchodzić się do pacjentów:

Przede wszystkim, jak przywozi się dziecko do szpitala, nie powinno się patrzeć w papiery, a przyjmować dziecko. Oczekujemy, że lekarze zaczną czuć, przestaną być maszynami.

Przykład Bolka  i wielu innych dzieci oraz dorosłych pacjentów pokazuje, że sytuacja w służbie zdrowia się zmienia, ale niestety na gorsze.

ann/wspolczesna.pl/radio.bialystok.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych