Zawodowi ratownicy odchodzą z pracy, w ich miejsce nie chcą przychodzić nowi. Wszystko przez niskie pensję i brak perspektyw na zmianę tej sytuacji.
O problemach Karkonoskiego GOPR - u, który nie jest w stanie podpisać umowy na zabezpieczenie ani jednego stoku narciarskiego na najbliższą zimę informuje Radio Wrocław.
Ratownicy odchodzą z pracy przez niskie płace. Podobna sytuacja jest Górskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym w całej Polsce. Ratownicy zawodowi, którzy tworzą trzon górskiego pogotowia, odchodzą do straży pożarnej, lub innych zawodów.
Mamy skutery śnieżne, quady, samochody terenowe, nowoczesny sprzęt do ratowania, tyle, że niedługo może nie być komu tego sprzętu używać
mówi Sławomir Czubak, naczelnik karkonoskiej grupy GOPR.
Ratownicy nie chcą zarabiać po 1600 lub 2000 złotych za służbę z dyżurami nocnymi. Górskie pogotowie nie ma jednak pieniędzy na większe płace, gdyż dotacja z MSW na to nie wystarcza. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych daje środki wyłącznie na prowadzenie akcji ratowniczych.
Dla GOPR suma 350 tysięcy od KPN jest kwotą która gwarantuje im przetrwanie. Bez tych pieniędzy ratownikom zabraknie środków na szkolenie, a nawet na paliwo do samochodów.
Chcielibyśmy mieć możliwość wcześniejszego odchodzenia na emerytury tak jak strażacy, bo trudno sobie wyobrazić, by w wieku 65 lat, na nartach skiturowych, przy dwudziestostopniowym mrozie ratownik przedzierał się przez kilkumetrowe zaspy, bo tak nasza praca wygląda
—mówią ratownicy.
Naczelnik karkonoskiego GOPR- u Sławomir Czubak mówi, że to ostatni dzwonek na poprawę sytuacji.
Ktoś musi odważnie podjąć decyzje, wskazać źródła finansowania, które uczynią z GOPR-u i TOPR-u w pełni profesjonalną służbę. Mam nadzieję, że ktoś podrapie się w naszym państwie po głowie i dojdzie do wniosku, że ratownictwo górskie jest poważną dziedziną i tę sytuację wyprostuje
—tłumaczy Czubak.
ann/prw.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/216210-ratuja-zycie-za-marne-grosze-ratownicy-gopr-odchodza-z-pracy