Prezydent sadzi Dęby Wolności. Ale te najwyraźniej nie wytrzymują presji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Chciał przejść do historii nasz Pan Prezydent jako Bronisław Drzewa Sadzący. Miał ich posadzić dokładnie 25. I to nie byle jakich. Samych dębów. Nowych przyszłych „Bartków” (a może Bronków?) . Na razie, dla niepoznaki zwanych Dębami Wolności. Przez wielkie, wielkie „W”. Bo to z okazji 25 - lecia odzyskania niepodległości.

Zadanie było ambitne, bo to oznacza średnio 2 dęby na miesiąc. Ale pan prezydent dzielny jest. Daje radę. Gorzej z samorządami, które takie sadzenie mają organizować. Bo to nie takie tam sadzenie, żeby wykopać dołek, i po prostu wsadzić drzewinkę. Nie, nie. Musi na to patrzeć cały lokalny estblishment, radni prasa, telewizja. Zastępy samorządowców mają zajęcie przez dobry tydzień, by wszystko przygotować. A na koniec pan prezydent wsadza, uklepuje, przemaiwa, pozuje. I pięknie jest…

No prawie. Bo czasami coś się nie udaje. Jak na przykład w Nowej Hucie, gdzie ktoś  nie docenił prezydenckiego daru. A może właśnie przecenił? Liczył, że na drzewku zatkniętym w ziemię prezydencką ręką zbije fortunę? Efekt był taki, że dzień po wielkiej uroczystości – konsternacja. Drzewko zniknęło! Więc alarm, śledztwo, poszukiwania. Organy śledcze stanęły jednak na wysokości zadania. Dąb się znalazł. Ponoć porzucony – niedaleko. I nie za bardzo sponiewierany. Zasadzono go więc po po raz drugi. Tym razem po cichutku…

Niefortunnie wypadło też prezydenckie sadzenie w Lublinie. Wprawdzie tu na sadzonkę nikt się nie połaszczył, za to miejscowa prasa, zamiast bić brawo i publikować uśmiechnięte zdjęcia Wielkiego Ogrodnika – zaczęła przypominać, że rachityczny dębczak zasadzono w miejscu, gdzie kilka tygodni wcześniej , w atmosferze skandalu, wycięto wielki stary park…

No i wreszcie Trójmiasto – kolebka „Solidarności”. Można było oczekiwać, że tu wolnościowe drzewko będzie rosło najbujniej i najokazalej. Zwłaszcza, że Bronisław Komorowski sadząc je osobiście udzielił ogrodniczych instrukcji: by opozycja nie podlewała go partyjną hipokryzją.

Bon mot śliczny, ale drzewko okazało się niepodatne na piękne słowa. Nie zrozumiało doniosłości chwili. Złośliwie uschło.

Zły omen. A tu wybory za pasem. (Opinie dendrologów, że czerwiec to zły czas na sadzenie dreze - jakoś się nie przebiłiy). Bo jakże to tak, żeby roślinka sadzona przez głowę narodu - nie świeciła przykładem? A jeszcze rzecz nagłośniła lokalna prasa…

Miejscy urzędnicy najwyraźniej przestraszyli się skandalu. I stał się cud. Jeszcze w środę Dąb Wolności straszył uschniętymi konarami niczym duch ojca Hamleta,  a w sobotę już zieleniał radośnie, wabiąc ptactwo.

Jak to możliwe? Coś tam sopoccy rajcy zaczęli przebąkiwać, że dali drzewku jeszcze jedną szansę…

Więc znowu jest pięknie i patriotycznie. I zielono. Ale idzie jesień.

Więc pewnie nie zaszkodzi ratuszom w całym kraju zaopatrzyć się w zapas zielonej farby. I klej. Bo jak liście zaczną spadać przed wyborami niczym procenty w sondażach poparcia Platformy, to znów ktoś się dopatrzy złej wróżby.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych