Pospieszalski o Woodstock: „Jakie relacje można nawiązać, będąc w stanie oszołomienia?”

fot. profil Przystanku Woodstock  na Facebooku
fot. profil Przystanku Woodstock na Facebooku

Woodstock to wielka ściema – Jan Pospieszalski, publicysta i muzyk, nie pozostawia złudzeń, co do charakteru przedsięwzięcia Jerzego Owsiaka.

Pospieszalski analizuje co młodzi ludzie, którym szef WOŚP obiecał „miłość, przyjaźń i muzykę”, zastali na Przystanku Woodstock. A więc po kolei.

Miłość…

Zamiast miłości i wolności młodzi ludzie zostali wydrenowani z kasy. Skacowani, brudni, umęczeni kilkudniowym upałem, upokorzeni, bo pozbawieni elementarnych warunków sanitarnych, nie dostrzegli, że dostali się w łapy cwaniaków. Pieniądze zostawili właśnie korporacjom, przeciw którym pod sceną głośno protestowali

— pisze Pospieszalski w „Gazecie Polskiej”.

Przyjaźń…

Jaki rodzaj relacji można nawiązać, będąc w stanie kilkudniowego oszołomienia alkoholowego? Choć przystankowicze narzekają, że piwo jest chrzczone, po kilku wypitych litrach w upiornym upale i tak jest wszystko jedno

— zwraca uwagę publicysta.

Muzyka…

Oferta, owszem, obfita. Kilka topowych polskich nazwisk, oprócz tego z zagranicy raczej trzecia liga, i to w okresie ochronnym przed emeryturą. Nagłośnienie natomiast pozostawia wiele do życzenia. Odniosłem wrażenie, że moc aparatury ma wystarczyć za jakość i selektywność brzmienia

— recenzuje Pospieszalski.

Publicysta wskazuje też na znamienny kontrast. Z jednej strony – fatalne warunki sanitarne.

W gigantycznych kolejkach do toalet woodstockowicze spędzają wiele godzin. Większość w ogóle się nie myje, bo i nie za bardzo jest gdzie. Namioty obok samochodów, prawie jeden na drugim, niektóre ustawione tuż przy śmierdzących sanitariatach.

Z drugiej strony – profesjonalizm w drenowaniu kieszeni uczestników festiwalu.

Jedna sprawa została potraktowana profesjonalnie – handel. Łomot ze sceny jest za darmo, za wszystko inne trzeba płacić. Na woodstockowym polu rozłożyły się firmy, które chcąc tam cokolwiek sprzedawać, musiały opłacić się organizatorom

— podkreśla Pospieszalski.

Odnosi się również do obecności na Woodstocku ks. Wojciech Lemańskiego:

Generalnie spotkanie z uczestnikami wykorzystał do autopromocji. W tym ponurym miejscu, zamiast misji kapłana, jaką jest głoszenie Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego, głosił samego siebie. Tym samym przyłożył rękę do wielkiej ściemy, jaką jest cały ten Przystanek Woodstock.

JUB/”Gazeta Polska”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych